Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nałogowe zbieractwo sąsiadki i problem mieszkańców ulicy Koszalińskiej. Jest odpowiedź Spółdzielni Mieszkaniowej „Kolejarz”

Wojciech Lesner
Wojciech Lesner
SM "Kolejarz" zajęła stanowisko w sprawie problemu mieszkańców bloku przy ul. Koszalińskiej.
SM "Kolejarz" zajęła stanowisko w sprawie problemu mieszkańców bloku przy ul. Koszalińskiej. Łukasz Capar
Mieszkańcy bloku przy ul. Koszalińskiej w Słupsku czują się bezradni. Codziennie zmagają się z fetorem, martwią się o swoje bezpieczeństwo - ich sąsiadka cierpi na nałogowe zbieractwo. Jak twierdzą, jej lokum po sufit wypełniają śmieci. Stanowisko w sprawie zajęła Spółdzielnia Mieszkaniowa „Kolejarz”.

Tydzień temu na łamach „Głosu” opisywaliśmy problem, z którym zmagają się mieszkańcy bloku przy ul. Koszalińskiej 2 w Słupsku. Ich sąsiadka cierpi na nałogowe zbieractwo (syllogomanię)– jak twierdzą, w jej domu zalegają sterty śmieci, puszek czy starych ubrań. Z ich relacji wynika, że jest ich już na tyle dużo, że w mieszkaniu nie widać podłóg, ścian, a nawet okien. Na klatce schodowej unosi się fetor, ale to najmniejsze zmartwienie mieszkańców. Obawiają się, że w końcu może dojść do tragedii. Ich zdaniem, sterty śmieci w mieszkaniu sąsiadki nie tylko są domem dla insektów, ale i stanowią poważne zagrożenie pożarowe.

- Ta pani nie widzi w niczym problemu. Zbiera śmieci, później dotyka barierek, klamek. Boimy się bakterii. Mamy dosyć smrodu. Nie możemy otwierać okien, bo smród niesie się z jej mieszkania – opowiadał nam pan Łukasz.

Próbowaliśmy nawiązać kontakt z problematyczną lokatorką, ale nie zastaliśmy jej w mieszkaniu. Z relacji sąsiedztwa wynika, że starsza kobieta rzadko w nim bywa.

Zdesperowani mieszkańcy o pomoc zwracali się do wielu instytucji – m.in. straży pożarnej, sanepidu czy Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie. Wielokrotnie o problemie informowali również Spółdzielnię Mieszkaniową „Kolejarz”. Po wizycie na ul. Koszalińskiej i rozmowach z mieszkańcami, poprosiliśmy Spółdzielnię o komentarz w tej sprawie. Kilka dni po publikacji artykułu, na nasze pytania odpowiedział prezes „Kolejarza”, Tomasz Pląska.

- Straż Pożarna po interwencji w dniu 18.01.2024 r, w mieszkaniu przy ul. Koszalińskiej 2 wskazanym przez mieszkańców nie poinformowała Spółdzielni o stwierdzeniu zagrożenia pożarowego. Również pracownicy Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Słupsku przeprowadzając kontrolę tego mieszkania w dniu 19.01.2024 r. nie stwierdzili wydobywającego się z mieszkania fetoru oraz obecności insektów i gryzoni – przekazał „Głosowi” Tomasz Pląska.

Mieszkańców rozzłościł też fakt, że część zebranych przez kobietę rzeczy zmagazynowano w ogólnodostępnej suszarni, gdy przeprowadzano naprawę awarii ogrzewania w jej mieszkaniu. Spółdzielnia odpowiada krótko, że lokatorka zostanie zobowiązana do uprzątnięcia rzeczy z ogólnodostępnego pomieszczenia. Teoretycznie, jest to jej własność.

Co może zrobić spółdzielnia? O eksmisji nie ma mowy.

- Kompetencje Spółdzielni w takich przypadkach wynikają z ustawy o Spółdzielniach Mieszkaniowych oraz z ustawy o Własności Lokali. Spółdzielnia może wystąpić do sądu i żądać sprzedaży lokalu w drodze licytacji na podstawie przepisów Kodeksu postępowania cywilnego o egzekucji z nieruchomości, jeżeli właściciel lokalu w sposób rażący lub uporczywy wykracza przeciwko porządkowi domowemu albo przez swoje niewłaściwe zachowanie czyni korzystanie z innych lokali lub nieruchomości wspólnej uciążliwym. W tym przypadku pracownicy Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Słupsku nie stwierdzili wydobywającego się z mieszkania fetoru oraz obecności insektów i gryzoni tym samym brak jest podstaw do podjęcia takich działań przez Spółdzielnię – tłumaczy Tomasz Pląska.

Spółdzielnia „Kolejarz” w sprawie uciążliwej lokatorki zwróciła się do MOPR. Pracownicy socjalni jednak również mają ograniczony wachlarz możliwości – szczególnie, jeśli osoba cierpiąca na nałogowe zbieractwo nie wyraża woli współpracy, jak w tym przypadku.

- Zakres wsparcia uzależniony jest od postaw osób cierpiących na chorobliwe zbieractwo, na które według statystyk cierpi od 2 do 5 proc. populacji. Jeśli osoba dotknięta schorzeniem wyraża zgodę, organizujemy oczyszczenie mieszkania, transport, wsparcie w postaci usług opiekuńczych. Zdarzało się, że pracownicy Ośrodka osobiście sprzątali mieszkania, kontaktujemy się z rodziną zamieszkałą oddzielnie, możemy przyznać pomoc finansową na uprzątnięcie lokalu, czy podstawienie kontenera. Zdecydowanie trudniej o efektywne działania w sytuacji, gdy spotykamy się z niechęcią i brakiem zgody na przyjęcie pomocy. Nie mamy nawet możliwości wejścia do mieszkania bez zgody lokatora. Wówczas, w zależności od stanu zdrowia i sytuacji w mieszkaniu, możemy skierować wniosek o ubezwłasnowolnienie, umieszczenie w szpitalu psychiatrycznym lub domu pomocy społecznej - jednak są to działania bardzo inwazyjne, bo naruszające wolność jednostki, prawo do samostanowienia i prawo własności, stąd stosujemy je w ostateczności – tłumaczył w rozmowie z „Głosem” Marcin Treder, dyrektor słupskiego MOPR.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Nałogowe zbieractwo sąsiadki i problem mieszkańców ulicy Koszalińskiej. Jest odpowiedź Spółdzielni Mieszkaniowej „Kolejarz” - Głos Pomorza

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki