Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na Pomorzu jest za mało pielęgniarek

Ewa Andruszkiewicz
123rf
Pomorze zajmuje ostatnie miejsce pod względem liczby pielęgniarek. Jeśli sytuacja się nie poprawi, grozić na będzie zamknięcie niektórych oddziałów szpitalnych.

- Samych absolwentów studiów pielęgniarskich jest na Pomorzu sporo, problem polega na tym, że nie podejmują oni u nas pracy bądź podejmują na krótki okres, a potem z niej rezygnują. Głównym powodem są warunki, jakie proponują pracodawcy. I nie chodzi jedynie o wysokość pensji - mówi prof. Aleksandra Gaworska-Krzemińska, konsultant wojewódzki w dziedzinie pielęgniarstwa, i tłumaczy dalej, w czym tkwi problem. - Polscy pracodawcy nie mają narzuconych norm dotyczących liczby pielęgniarek, które powinny pracować na danym oddziale w zależności od potrzeb.

Brak odgórnych dyrektyw skutkuje często tym, że przy liczbie 30-40 pacjentów na dyżurze obecne są jedynie dwie pielęgniarki. To obciąża je zarówno fizycznie, jak i psychicznie. - Pielęgniarki nie chcą tak pracować. Wystarczy, że wsiądą w samolot i po dwóch godzinach są w Anglii czy Norwegii, gdzie na takim samym oddziale w czasie dyżuru chorymi zajmuje się sześć, a nawet osiem pielęgniarek.

Eksperci ostrzegają, że jeżeli w najbliższym czasie nic się nie zmieni, grozi nam zamknięcie części oddziałów szpitalnych. - Gdyby pielęgniarki pracowały tylko na jednym etacie, to musielibyśmy zamknąć je już dziś. Ale ponieważ w Polsce pozwala się zatrudniać personel medyczny na umowy cywilnoprawne - nie ma kontroli czasu pracy. W województwie pomorskim co trzecia pielęgniarka posiada dziś drugi etat, bo za 1900 zł, które dostają na rękę, nie są w stanie się utrzymać - kontynuuje Gaworska-Krzemińska.

Eksperci negatywnie oceniają też najnowszy pomysł resortu zdrowia o wprowadzeniu w Polsce pięcioletnich liceów medycznych. - To bzdura. Pielęgniarka powinna mieć wyższe wykształcenie. Jej wiedza i przygotowanie zawodowe zmniejszają liczbę zdarzeń niepożądanych - podsumowuje Gaworska-Krzemińska.

O komentarz do sprawy poprosiliśmy resort zdrowia.

- Rozporządzenie ministra z 2012 roku określa sposób ustalania minimalnych norm zatrudnienia pielęgniarek i położnych. Dokument ten zawiera załączniki, przy wykorzystaniu których można dokonać oceny stanu pacjenta i stopnia jego samodzielności, co w efekcie daje możliwość na zakwalifikowanie go do danej kategorii opieki. Istotne jest ustalenie średnich czasów świadczeń pielęgniarskich i średniego czasu dyspozycyjnego pielęgniarki, a następnie na podstawie wzoru można obliczyć minimalną normę zatrudnienia - tłumaczy Milena Kruszewska, rzecznik ministra zdrowia. - W związku z tym realizacja postulatu dotyczącego ustalenia przez ministra zdrowia przepisów o liczbie pielęgniarek i położnych w oddziale lub na dyżurze nie może być rozważona. Zadanie to spoczywa na kierowniku szpitala lub kliniki. Jednak minister zdrowia, znając problem braku pielęgniarek, rozważa możliwość wprowadzenia zmian systemowych w obszarze ich kształcenia. W tym celu skierowaliśmy pismo do wojewodów z prośbą o ocenę możliwości i potrzeb. Obecnie trwa analiza tego zagadnienia.

Więcej przeczytasz w czwartkowym (4.08.2016r.) papierowym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego" albo kupując e-wydanie gazety.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki