Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na peryferiach sądowych. Jakie są główne problemy kuratorów sądowych w Polsce?

Łukasz Kłos
Przy okazji afery Amber Gold uwaga mediów zwróciła się na chwilę na postać kuratora sądowego. Na czym polega ta profesja i na ile rzetelnie da się ją wykonywać w polskich realiach - opisuje Łukasz Kłos.

Rewir zaczynał się przy rafinerii, ciągnął przez część Dolnego Miasta, Orunię Dolną aż na Orunię Górną. Na dokładkę był jeszcze Przywidz, wraz z przyległościami - mówi A, kurator zawodowy dla dorosłych od kilkunastu lat. W myślach szacuję, ile to będzie w liczbach. Na oko wychodzi jakieś 180 km kw. i mniej więcej 50 tys. dusz ludzkich. Nie wszystkich, rzecz jasna, skazanych.

- Niedawno rejon nieco się zmniejszył. Odpadła Benzynowa i okolice. Została część Dolnego Miasta, obie Orunie. No i cała gmina Przywidz.

Mogło być trudniej - kurator A mógł pracować przy sądzie w Wejherowie. Ten obejmuje swoją jurysdykcją (a w ślad za nim jego zespół kuratorski) największy obszar na Pomorzu. Jeśli dostałby rejon z takim np. Helem, Jastarnią itd., to od sądu do "klienta" miałby blisko 65 km.

Publikujemy tylko 5 proc. treści. Resztę, 95 proc. przeczytasz po zalogowaniu się.

- Praca kuratora to głównie praca w terenie, praca w środowisku podopiecznego. Kilkunasto-, kilkudziesięciokilometrowe odległości między siedzibą sądu a miejscem wykonywania czynności nie są rzadkością - mówi Antoni Szymański, wicekurator okręgu gdańskiego ds. rodzinnych. - Dystans ten nie musi jednak stanowić przeszkody, choć z pewnością jest pewnym wyzwaniem. Proszę sobie wyobrazić, że taki kurator na przykład z Kwidzyna musi przejechać kilkanaście czy kilkadziesiąt kilometrów, by wykonać niezapowiedziany wywiad w miejscu pobytu podopiecznego. Przyjeżdża, a jego nie ma. To rodzi dodatkowe trudności, szczególnie wobec znacznego obłożenia pracą.

Normy z sufitu

Ministerialne rozporządzenie mówi, że kurator zawodowy dla dorosłych powinien mieć od 25 do 35 spraw, czyli takich, które wykonuje osobiście. W praktyce liczba ta oscyluje między 40 a blisko 60 sprawami, w których kurator musi dotrzeć do skazanego. Szybkie przeliczenie na dni pracy w miesiącu daje wynik: średnio dwie wizyty dziennie.

- To przy założeniu, że realizujemy minimum wymaganej częstotliwości spotkań z podopiecznymi - zastrzega Szymański. - Metodyka pracy kuratora nakazuje w miarę potrzeb częstsze kontakty.

Nadto kurator zawodowy współpracuje z grupą kuratorów społecznych, prowadzących do 10 nadzorów każdy. Kurator zawodowy szkoli ich, sprawdza przygotowaną przez nich dokumentację, kontroluje w terenie, jak wykonują swoją, społeczną pracę. Oprócz tego kuratorzy zawodowi przygotowują też specjalistyczne opinie i przeprowadzają dużo wywiadów środowiskowych na zlecenie sądu.

Normy przewidziane w rozporządzeniu nie przystają do rzeczywistości. Pół biedy, kiedy skazany przebywa w mieście, w którym sąd ma swoją siedzibę. Jednak do tych w terenie też trzeba przecież dojechać. Kilometry stukają na liczniku auta.

- Nikt na kuratora nie czeka. Zresztą dozory z zasady powinny być niezapowiedziane - mówi kurator B z zespołu kuratorskiego przy sądzie w mieście powiatowym. Od kilku lat w zawodzie, oprócz studiów kierunkowych, ukończył podyplomówkę. Jak tłumaczy B, niezapowiedziane wizyty powiedzą kuratorowi więcej o podopiecznym niż anonsowane spotkanie. - Delikwenta trzeba odwiedzić u niego w domu. Nie tam, gdzie jest zameldowany, ale tam, gdzie faktycznie przebywa, w jego środowisku.

Z dzielnicowym dla pewności

Jeśli skazany jest z tych "porządniejszych" i pracuje, to trzeba wybrać taką porę, by była szansa, że się go zastanie na miejscu. Jeśli nie ma go o 7.00 rano, to trzeba wrócić o 18.00. Jak nie zastało się go jednego dnia, to trzeba wrócić następnego.

- Ale nie oszukujmy się. Większość z nich do aniołów nie należy. Nieraz szuka się "gościa" po melinach. Potrafi taki z pretensją wyprosić, bo budzi się go "rankiem o 14.00" - mówi B. - Bywa też niebezpiecznie.

W środowisku wciąż żywe jest wspomnienie tragedii z Imbramowic w Dolnośląskiem. W marcu 2010 roku Paulina Ozga weszła niezapowiedzianie na jedną z posesji. Jako kurator społeczny, na zlecenie sądu nadzorowała, jak matka opiekuje się dzieckiem. Na ganku została zaatakowana. Zginęła od ciosów zadanych metalową rurą.

- Jak miejsce zapowiada się nieciekawie, to prosi się dzielnicowego o pomoc. Są jeszcze tacy klienci, którzy czują respekt przed policjantem - dodaje B.

Dozorom poddawani są skazani z warunkowym zawieszeniem wykonania kary bądź z warunkowym umorzeniem. Sprawdzane jest też, jak sobie radzą z obowiązkami nałożonymi wyrokiem sądowym. Trzeba monitorować, jak się zachowują na wolności, czy spłacają pokrzywdzonych, czy wykonali zasądzone prace bądź inne obowiązki. Kuratorską pieczą obejmowani są też więźniowie wychodzący warunkowo przed terminem zakończenia odsiadki.

Świadkowie dramatów

Odrębną, najtrudniejszą dziedziną zajmują się kuratorzy rodzinni. Wkraczają, gdy konieczne jest np. zabranie dziecka z rodziny patologicznej i przekazanie go pod opiekę według wskazania sądu.

- Jesteśmy świadkami ludzkich dramatów, trudnych sytuacji rodzinnych, ale zawsze trzeba się kierować dobrem najsłabszych, czyli dzieci - mówi kurator C, od kilkunastu lat zajmujący się sprawami rodzinnymi.

Oprócz pracy w środowisku, są też obowiązki biurowe. Od 2011 roku wprowadzono "nową metodologię". Za słowem kluczem kryje się zmiana metod sprawozdawczości - ujednolicono zasady prowadzenia akt, ale przybyło też druków do obowiązkowego wypełnienia.

Plusem jest to, że dzięki metodologii akta są bardziej przejrzyste. W każdym sądzie przygotowywane są tak samo. Nie brakuje jednak głosów, że przesuwa ona akcent z pracy resocjalizacyjnej na sprawozdawczo-sygnalizacyjną.

- A przecież podstawowym zadaniem kuratora, z którego nie można zrezygnować, jest prawidłowa resocjalizacja - podkreśla kurator Szymański. - Tak żeby zmienić postawy skazanych. By w przyszłości nie wchodzili w konflikt z prawem. Jeśli zaś chodzi o rodziców, do których są zastrzeżenia dotyczące opieki nad dziećmi - by pomóc im zrozumieć błędy. Do tego potrzebny jest stały kontakt kuratora z podopiecznymi.

Zbiorowy konfesjonał

Żaden z kuratorów nie ucieknie jednak od obowiązków biurowych. Dwa razy w tygodniu musi się pojawić w sądzie. Tu są akta spraw. Tu urzęduje obsługa sekretarska. Tu też jest biuro kuratora, w którym przyjmuje on interesantów podczas dyżurów.
Kurator A nie ma możliwości porozmawiania w biurze z interesantami sam na sam. Swoje 180 km obsługuje zza niewielkiego biurka. W wymiarze półetatowym - musi dzielić je z kolegą - cztery godziny jeden, cztery kolejne drugi. Do podziału jest też służbowy komputer.

- Czterech kuratorów, czterech interesantów, jeden pokój. Młyn - mówi A. - Nie ma jak się skupić. Nie ma jak dyskretnie porozmawiać. Przecież rozmawiamy często o najbardziej intymnych sprawach.

Bywa, że na dyżur przychodzi kobieta, której mąż alkoholik, "przemocowy", znów "podniósł łapy". Bił - jak bił? Gwałcił - kiedy? Nie każdy chce się wyżalać, kiedy wokół sześć par uszu.

Zespół kuratora A gnieździ się w sali na parterze sądu przy Nowych Ogrodach w Gdańsku. Jeden z kuratorów przebąknie, że teraz i tak jest dobrze: - Kiedyś zespół rezydował w suterenie sądu. W sali, powstałej z połączenia dwóch niewielkich pokoi, stoi sześć biurek. Po jednym pod każdym z dwóch okien i kolejne dwa pod ścianą - na tych stoją komputery. Dwa inne znajdują się bliżej wejścia. Są puste. Można przysiąść, coś napisać.

- Warunki się poprawiają. Mam nadzieję, że ten zespół, podobnie jak inne w Gdańsku, uzyska lepsze warunki pracy - mówi Antoni Szymański. - W całym okręgu generalnie też sytuacja stopniowo się poprawia. Komfort i dyskrecja są w tej pracy ważne, to prawda.

Do kuratorskiego biura na dyżur przychodzą również skazani, którzy w drzwiach znaleźli karteczki od kuratora. Zatknięte świstki przypominają im, że kurator kolejny raz nie zastał ich w domu, i wzywają do biura.

- Jak im zależy i chcą współpracować, to przychodzą - mówi kurator B. Od kilku lat w zawodzie. Pracuje w zespole przy sądzie w mieście powiatowym. Ma dwa fakultety, podyplomówkę. - Ale mitem jest, że przed biurem karnie stoją w kolejce skazani - zaraz dodaje.

Klienci nietrzeźwi lub po łyknięciu jednego głębszego "na odwagę" to norma w trakcie dyżurów. Zdarzają się też pod wpływem narkotyków, bywają agresywni. Wtedy prosi się koleżankę lub kolegę, by nie wychodzili z pokoju. Dla bezpieczeństwa.

Łatanie biedy

Środowisko kuratorów to właściwie peryferia sądownictwa. Kuratorzy mają swój - odrębny od sądowego - samorząd. Zespoły kuratorskie podlegają kuratorowi okręgowemu, ale są też ściśle związane z sądami, przy których działają.

- Jesteśmy służbą sądową, ale działamy głównie w terenie - tłumaczy kurator B. - To trudna praca, ale daje sporo satysfakcji.
Rzadziej mówi się, że to też - na tle przeciętnych zarobków - zawód dość dobrze płatny. Choć aplikant nie może liczyć na więcej niż 1,5 tys. zł, to już pełnoprawny kurator może zarobić nawet 3 tys. zł i więcej.

- To ludzie dobrze wykształceni. Poza studiami kierunkowymi, najczęściej mający też inne doświadczenie, w tym zawodowe. Aż żal rezygnować z niektórych - mówi kurator okręgowy Krzysztof Stasiak.

Problemem jest to, że liczba etatów nie zaspokaja potrzeb systemu. Od roku nie utworzono w gdańskim okręgu żadnego nowego etatu. Stasiak tłumaczy jednak, że ma ograniczone pole manewru. O kadrowym zapotrzebowaniu w danym okręgu decyduje się bowiem w... Warszawie. To Ministerstwo Sprawiedliwości ustanawia budżet dla sądów i kuratury.

- Pozostaje mi łatanie biedy. Mogę utworzyć etat w jednym zespole, ale musiałbym go wpierw zlikwidować w innym - tłumaczy kurator Stasiak. - W zasadzie możliwe jest tylko przeniesienie kuratora między sądami sąsiednich rejonów.

Tymczasem Ministerstwo Sprawiedliwości zdaje się być bardziej ślepe niż Temida. Choć statystyki ogólnopolskie wskazują, że obciążenie kuratorów przekracza normy przewidziane ministerialnym - nomen omen - rozporządzeniem, to chciałoby, by akta prowadzili skrupulatnie i rzetelnie, a wymiar sprawiedliwości by mógł liczyć na ich resocjalizacyjne zaangażowanie.

Łukasz Kłos
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki