Pięćdziesięcioro uczestników w wieku 7-10 lat w tej miejscowości miało spędzić jeden dzień. Już na miejscu, na parkingu przed ośrodkiem wczasowym doszło do wypadku. Gdy dzieci wysiadły z autobusu i zaczęły wypakowywać bagaże, przednia opona autobusu wybuchła. Rozgrzana guma zaczęła się palić. Siła eksplozji odrzuciła dzieci stojące najbliżej tego miejsca.
Fragmenty opony i drutów poraniły dzieci, stojące tuż przy przednim kole. Kilkoro dzieci zostało poparzonych i poranionych, inni doznali urazów nóg. Najbardziej poszkodowani zostali przetransportowani śmigłowcem do szpitala w Gdańsku.
Każdy wypadek to trauma. Dzieci potrzebują teraz fachowej opieki psychologicznej
Świadkowie wypadku mówią o tym, że w momencie gdy autobus dojechał na parking przednia opona już dymiła. Czuć było swąd palonej gumy. - Przejeżdżałam obok na rowerze i zobaczyłam, jak pali się przód autokaru - tłumaczy Izabela Kieniksmann-Łabuda, mieszkanka Mikoszewa. - Zobaczyłam, że na ziemi leżało kilkoro dzieci. Dzieci były przerażone, próbowaliśmy je zebrać, ocenić stan sytuacji. Dzwoniliśmy po straż pożarną i karetki.
- Wszyscy poszkodowani byli przytomni, dzieci z największymi obrażeniami zabrał medyczny helikopter. Łącznie było czternaście poszkodowanych osób. Do dyspozycji były cztery karetki i śmigłowiec - opowiada Tomasz Komoszyński z Komendy Państwowej Straży Pożarnej w Nowym Dworze Gd.
W ciągu trzech godzin od wypadku dzieci, które nie odniosły obrażeń, wróciły do domów. Rodzice pomagali sobie, niektórzy odbierali dzieci znajomych i sąsiadów. Policjanci przesłuchali wstępnie kierowcę i wychowawców. Poszkodowani otrzymali wsparcie psychologiczne. W Mikoszewie dyżurowało kilku ekspertów, którzy zaopiekowali się uczestnikami wypadku. - W czasie takich traumatycznych zdarzeń wyzwalają się ogromne emocje, które trzeba odreagować - tłumaczy Anita Kordek, psycholog Powiatowego Ośrodka Interwencji Kryzysowej w Nowym Dworze Gd.
- W przypadku gdy w poważnym i stresującym zdarzeniu uczestniczą dzieci, ważne jest spokojne wytłumaczenie sytuacji, omówienie jej następstw. Każdy reaguje inaczej, dlatego konieczne jest indywidualne podejście. Uczestnicy wypadku w Mikoszewie, mimo że wrócili do domów, nadal potrzebują wsparcia i fachowej opieki. Takie przeżycia na długo pozostają w pamięci, zwłaszcza dzieci. Mogą np. bać się jeździć samochodem. Tutaj potrzeba czasu i spokojnej rozmowy.
Zdenerwowania i poruszenia całą sytuacją nie ukrywa Tadeusz Zimodro, dyrektor Zespołu Szkół nr 4 w Pruszczu Gd. To dzieci z jego szkoły pojechały na wycieczkę z wychowawcami. Miał to być pożegnalny dwudniowy wyjazd nauczycieli i trzecioklasistów ze szkoły podstawowej.
- Opona wybuchła, gdy dzieci wysiadały już z autobusu - wyjaśnia Zimodro. - Nie wiem dlaczego tak się stało, tym bardziej że autokar rano był sprawdzany przez policję. Poza tym jechaliśmy z przewoźnikiem, z którego usług nasza szkoła korzysta od dawna. Jestem dyrektorem blisko 18 lat i jeszcze nigdy nie wydarzył się taki wypadek.
Według wstępnych ustaleń, wybuch mógł spowodować wadliwy układ hamulcowy. Przy wysokiej temperaturze i ciśnieniu w oponie doszło do eksplozji. - Autokar miał ważny przegląd i wszelkie uprawnienia do przewozów pasażerów - tłumaczy Sebastian Białachowski z policji w Nowym Dworze Gd. - Ustaleniem dokładnych przyczyn wypadku zajmują się technicy i eksperci.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?