Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mija 10 lat od połączenia chojnickiej Spółdzielni Mleczarskiej ze Spomlekiem. Jak zakład sobie radzi? [WIDEO]

Maria Sowisło
Maria Sowisło
Wideo
od 16 lat
W tym roku mija 10 lat od połączenia Spółdzielczej Mleczarni Spomlek i Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Chojnicach. Obaw było wiele. Przede wszystkim w związku z ryzykiem utraty pracy, a nawet likwidacją zakładu. Dziś spółdzielnia może się pochwalić nowoczesną linią produkcyjną, do krojenia i transportu sera. W chojnicki zakład zainwestowanych zostało ponad 26 mln zł.

Chojnice są jednym z tych miast powiatowych, w których spółdzielnia mleczarska funkcjonowała niemal od zawsze. Dlatego też w 2013 roku, kiedy zakładowi naprawdę groziła upadłość, wszedł w struktury Spółdzielczej Mleczarni Spomlek. W tamtym czasie był to jeden z największych pracodawców, więc obaw było wiele. Tym bardziej, że bezrobotnych było wówczas, tylko w Chojnicach około 3 tysięcy mieszkańców, czyli prawie 0,8 proc.

Dziś, po 10 latach funkcjonowania zakładu produkcyjnego Spomleku w Chojnicach, można powiedzieć, że stało się dobrze. Dziennie chojnicka firma produkuje średnio 25 ton sera. Może więc wyżywić Chojnice, a nawet okolice. Zakład skupuje mleko od 250 rolników z terenu województw pomorskiego, kujawsko-pomorskiego i zachodniopomorskiego. Ma nowoczesną linię produkcyjną, do krojenia i transportu sera, nowe solownię, pakowaczkę i tanki na mleko, zmodernizowane laboratorium, a do tego jeszcze własną oczyszczalnię ścieków. W sumie, przez 10 lat wartość inwestycji wyniosła ponad 26 mln zł. Na plus można także zaliczyć to, że cały czas kultywuje tradycje spółdzielczości.

- Zakład zatrudnia 118 pracowników, ale właścicielami tego, i trzech pozostałych w Spomleku, to jest ponad 900 rolników i pracownicy. W związku z tym musimy dbać o interes rolnika i pracownika, a jeszcze ekonomiczny, żeby się to wszystko spinało. To trudne zadanie – mówi Damian Kożuch, dyrektor chojnickiego oddziału produkcyjnego Spółdzielczej Mleczarni Spomlek, który na stanowisku trwa od samego początku połączenia spółdzielni. - To było 10 lat intensywnego rozwoju. Jestem dumny z tego, że udało nam się zachować salami, pod marką Nasz Salami, który był tutaj 20, 30 lat temu. Na ten ser uzyskaliśmy też certyfikat Jakość i Tradycja, czyli to dowód na to, że jest już 50 lat na rynku – dodaje Kożuch.

Chojnicki zakład nie spoczął na laurach. Ciągle inwestuje i rozwija się, poszerzając asortyment. Ostatnim „dzieckiem” jest ser typu szwajcarskiego, ten z dziurami, pod nazwą Radamer. Z ciekawostek możemy zdradzić, że solanka, w której kąpią się sery ma… siedem lat, bo im starsza, tym lepsza. Z kolei linię technologiczną, w pełni zautomatyzowaną, obsługują… dwie osoby na zmianie.

- Z pracownikami mamy partnerski układ, ale też wiedzą że muszą wykonać swoją pracę. Mamy w załodze osoby, które pamiętają czasy sprzed połączenia. Nie było wówczas systemu socjalnego, od 10 lat mamy. Podobnie jest z jubileuszówkami wypłacanymi raz na pięć lat. Co jakiś czas robię z nimi spotkania i wówczas rozmawiamy. To są naprawdę szczere rozmowy – wylicza Damian Kożuch.

Chojnicki zakład wyspecjalizował się w produkcji serów żółtych. Prócz sztandarowego Naszego Salami są też ser salami Serenada, salami z przyprawami oraz od pół roku również ser szwajcarski Radamer, który jest pierwszym polskim z dziurami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki