Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Michał Brandt: Gdański pejzaż jest równie cenny jak Wawel ROZMOWA

rozm. Jarosław Zalesiński
P. Świderski
Z Michałem Brandtem, rzecznikiem Fundacji Gdańskiej o planach zorganizowania zbiórki pieniędzy na wykupienie stoczniowych żurawi rozmawia Jarosław Zalesiński.

Fundacja Gdańska chce zorganizować zbiórkę pieniędzy na wykupienie stoczniowych żurawi. Czy chodzi o któryś z dźwigów Kone, tak charakterystycznych dla panoramy Gdańska?

Czas pokaże. Zacznę od tego, że jednym ze statutowych celów fundacji jest budowanie tożsamości lokalnej, a dźwigi są niewątpliwie jednym z elementów tożsamości Gdańska. Mamy świadomość wyzwań, przed jakimi staje miasto w związku z wykupieniem tych dźwigów.

Siedemnaście, które należałoby zachować, ma wartość, tylko w cenie złomu, 8,5 miliona złotych.

A trzeba pamiętać, że nikt nie sprzeda samych dźwigów, tylko razem z gruntem, na którym stoją, a może nawet razem z pochylnią. Do tego trzeba by dodać koszty późniejszej konserwacji, ubezpieczenia, trzeba by też mieć pomysł na ich wykorzystanie.

Na razie dźwigi Kone są wykorzystywane w produkcji.

Będą w taki sposób funkcjonować do 2016 albo nawet 2018 roku. Chcielibyśmy do tego czasu zebrać fundusz celowy, czy na jeden dźwig, czy może na dwa mniejsze. Dzięki temu gdyby się w pewnym momencie okazało, że któryś z tych dźwigów nie jest już potrzebny właścicielowi, można by szybko uruchomić środki na jego wykupienie. Budżet miasta ma przecież pewne ograniczenia, nie można wybierać z niego pieniędzy jak z konta w banku.

Zbiórka będzie organizowana tylko w Gdańsku?

Uważamy, że dźwigi nie są problemem samego Gdańska. Powinni się nim zainteresować także inni, przede wszystkim władze centralne. Dzięki zbiórce publicznej chcemy spowodować u nich jakąś reakcję. Może to trochę zuchwałe zestawienie, ale postindustrialną panoramę Gdańska porównujemy do Wawelu czy do Zamku Królewskiego.

Nie byłbym takim optymistą, czy można w tej sprawie liczyć na władze centralne. I obawiam się, że ofiarność pojedynczych ludzi nie wystarczy do tego, żeby kupić choćby jeden stoczniowy dźwig.

Będziemy odwiedzać także firmy. Liczymy się z tym, że odzew nie będzie aż tak wielki, by się udało zebrać miliony złotych. Na pewno nie będzie też tak, że z chwilą kiedy zostanie uruchomiona publiczna zbiórka, ze sprawy wyłączy się miasto. Ze strony prezydenta Gdańska słyszymy zapewnienia, że będziemy mogli liczyć na dopełnienie zebranej kwoty potrzebną suma. Musimy po prostu głośno o naszej zbiórce mówić.

Kiedy się ona zacznie?

Cała dokumentacja została już złożona w Ministerstwie Administracji i Cyfryzacji. Chcemy przeprowadzić zbiórkę w skali całego kraju. Przypuszczam, że do końca grudnia sprawy formalne zostaną sfinalizowane i w styczniu będziemy mogli rozpocząć zbieranie pieniędzy. Przygotowujemy obecnie pakiet materiałów promocyjnych.

Niezależnie od tego jaką się uskłada kwotę, zostanie przy tej okazji uzbierany pewien kapitał społecznej energii.

Nastawiamy się głównie na uwolnienie społecznego kapitału i na przedstawienie problemu w skali kraju, a nie tylko Gdańska. Chcemy zaapelować do wszystkich sympatyków tego miasta.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki