Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miastko: Za kradzież 2 ryb po 120 i 60 godzin pracy

Mateusz Węsierski
Komendant Z. Ardzijewski: Bez litości dla kłusowników.
Komendant Z. Ardzijewski: Bez litości dla kłusowników.
W Miastku nie ma litości dla kłusowników. Dwaj młodzi mężczyźni złapani na gorącym uczynku podczas rabowania ryb z jeziora za pomocą sieci rybackiej będą musieli oddać dług naturze.

Miastecki Sąd Rejonowy wydał bowiem wyjątkowo surowy wyrok. Kłusownicy ze wsi Kamnica za nielegalne złowienie dwóch linów muszą odpracować swoje "grzechy". Jednym z ich zadań będzie sprzątanie jezior w regionie administrowanym przez Polski Związek Wędkarski.

- To lepsze niż wyrok w zawieszeniu, bo przynajmniej będzie z ich pracy jakiś pożytek - cieszy się Jerzy Lubieński, prezes koła PZW Karaś z Miastka. - Kłusownicy są niewypłacalni, więc grzywna nie byłaby skuteczna. W naszym związku ludzi nie brakuje, mamy prawie 500 członków, więc będzie miał kto ich pilnować podczas realizowania zasądzonej kary. Najprawdopodobniej złapani kłusownicy pozbierają śmieci, które leżą wokół jezior.

Szymon W. usłyszał wyrok 6 miesięcy robót publicznych po 20 godzin miesięcznie, a Rafał C. 3 miesiące po 20 godzin. Obaj mają zapłacić po 100 złotych na rzecz PZW. Pieniądze będą przeznaczone na zarybianie jezior.

Wyrok cieszy wędkarzy, bo dotąd sprawy kończyły się drobnymi karami pieniężnymi albo wyrokami w zawieszeniu. Złodzieje nic sobie z tego nie robili. Kradli ryby nadal.

- Skazanie na roboty publiczne to najwłaściwszy sposób. Będą mieli nauczkę - podkreśla Zdzisław Ardzijewski, komendant Społecznej Straży Wędkarskiej w Miastku.

Kłusownicy z Kamnicy wpadli 22 lipca tego roku. Zadziałała brygada Społecznej Straży Wędkarskiej dowodzona przez Ryszarda Mieczkowskiego. - Otrzymywaliśmy trzy sygnały o ich przestępczym procederze. Dwa razy spóźniliśmy się. Akcja powiodła się, gdy kolejny sygnał dotarł do nas z większym wyprzedzeniem. Pojechaliśmy w trójkę nad Jezioro Kamnickie. Zaczailiśmy się i czekaliśmy - opowiada Mieczkowski. - Przyjechało dwóch mężczyzn. Napompowali materac. Jeden wypłynął i rozwijał sieć, a drugi wszedł do wody i płoszył ryby. Gdy już zwijali sieć, złapaliśmy ich na gorącym uczynku. Nawet nie próbowali uciekać i nie trzeba było używać siły. Ostrzegłem ich, że zaraz przyjedzie policja.

- Liczymy, że teraz kupią karty i zaczną łowić ryby w cywilizowany sposób. Jeśli nie, to będziemy mieli ich na oku - ostrzega Mieczkowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki