18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marek Jurek: chcemy tylko dobrze wykorzystać czas antenowy

Redakcja
Marek Jurek, przewodniczący Przymierza Prawicy Rzeczpospolitej
Marek Jurek, przewodniczący Przymierza Prawicy Rzeczpospolitej Przemek Świderski
Z Markiem Jurkiem, przewodniczącym Prawicy Rzeczypospolitej, rozmawia Ryszarda Wojciechowska

Patrząc na listy wyborcze Prawicy, można odnieść wrażenie, że to partia kobiet.
Chcemy, żeby Prawica była przekrojowo podobna do Polski. Jest w niej miejsce nie tylko dla mężczyzn, ale także dla pań. I to w różnym wieku.

Kobiety lgną z powodu wartości chrześcijańskich? Czy może uroku marszałka?
Jeśli chodzi o mój urok, to liczy się tylko recenzja żony. O inne recenzje nie zabiegam (śmieje się).

Prawicę Rzeczypospolitej nazywa się partią kanapową. Niektórzy złośliwie dodają, że jej wszyscy członkowie nadal się mieszczą w... windzie.
Tak mówi pan Kurski, z którym ja bym do jednej windy nie wsiadł. Podejrzewam, że gdyby ktoś chciał wsadzić do tej windy wszystkich bezinteresownych ludzi z kręgu pana Kurskiego, byłaby pusta.

Nie można traktować mediów katolickich jak organów partyjnych

Ostatnio Prawo i Sprawiedliwość spierało się z Libertasem o to, którą z tych partii popiera ojciec Tadeusz Rydzyk. Nawet to było zabawne.
Dla pani to zabawne, a dla mnie smutne. Telewizja publiczna stała się ostatnio miejscem serii konferencji prasowych międzynarodówki Libertas. Dla takiego człowieka jak ja, który przez sześć lat pracował w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji, bronił dziennikarzy przed telewizją Roberta Kwiatkowskiego, to niedopuszczalne. W tej telewizji działy się różne historie. Ale takich jak z Libertasem jeszcze nie było. A to przeciąganie między sobą Radia Maryja? Nie można traktować mediów katolickich jak organów partyjnych.

A Prawica liczy na poparcie ojca Rydzyka?
Nigdy nie zabiegaliśmy o czyjeś poparcie przeciwko komuś. Liczymy wyłącznie na zainteresowanie naszym programem. Powiem pani, że wczoraj dostaliśmy porządny sondaż przeprowadzony przez "Echa Dnia" z Radomia. I w tym sondażu
zajęliśmy piąte miejsce na dziesięć startujących partii. W tej fazie kampanii wyborczej to dobry wynik. Wyprzedziliśmy Libertas i Centrolewicę. Chcemy jednak wznieść się jeszcze wyżej.

Czy kiedy z Arturem Zawiszą wychodziliście razem z PiS, przeczuwał Pan, że wasze drogi się rozejdą?
Nie wiem, dlaczego Artur zaplątał się do międzynarodówki Libertas. Polakom zawsze imponowała cudzoziemszczyzna. Do tego dochodzi jeszcze dzisiejsze przekonanie, że politykę robią jedynie wielkie pieniądze. Niełatwo iść pod prąd, tak jak my wyruszyliśmy.

Pana partia jest przeciwko wprowadzeniu euro w Polsce. Ale jeśli Pan się dostanie do Parlamentu Europejskiego, wysokie diety będzie odbierać właśnie w tej walucie. Pecunia non olet?
Z góry wszystkim mówię, że nie zamierzam zużywać całej pensji europarlamentarzysty.
To są o wiele za duże pieniądze dla normalnego człowieka.
To co Pan z nimi będzie robić?
Finansować partię i dobre dzieła społeczne. A wracając do euro, Polska powinna mieć takie samo stanowisko jak kraje z nią sąsiadujące - Szwecja i Czechy. Oba państwa zakładają, że można wprowadzić euro. Ale dodają wyraźnie - nie teraz. Euro to nie jest rozwiązanie ani na dziś, ani na czas kryzysu. Prawica uważa, że jeżeli chcemy kiedyś wyrównać poziom życia z krajami Europy Zachodniej, to instrumentem do tego może być tylko nasza, narodowa waluta.

Na razie, skoro o pieniądzach mowa, to w tym wyścigu, Pana partia występuje jak ubogi krewny. Bez dotacji, subwencji. Widać tylko wspierającego Wojciecha Cejrowskiego.
Na szczęście mamy przyjaciół. Nie tylko on nas wspiera.

Ale na co liczycie w tej kampanii?
Na dobre wykorzystanie bezpłatnego czasu antenowego w radiu i telewizji. Chcemy wycisnąć ten czas maksymalnie.

Podoba się Panu spot Prawa i Sprawiedliwości z panią Anną Cugier?
Nie. Uważam, że to, co robią PiS i PO, jest niszczeniem polityki jako służby społecznej. To, że dziennikarze pytają, czy można jeszcze wierzyć politykom, jest przykładem zniszczenia polityki w państwie POPiS.

Ale kto konkretnie niszczy?
Wszyscy nieodpowiedzialni ludzie, którzy myślą tylko o tym, żeby za parę lat mieć władzę. Nie zgadzam się fundamentalnie na styl robienia polityki za dotacje w wysokości ponad 150 tysięcy złotych dziennie. Bo tyle PiS i PO dostają na wzajemną agresję, na robienie takich spotów. I to każdego dnia przez 365 dni w roku, łącznie ze świętami i dniami wolnymi od pracy. Każdy, kto zajmował się działalnością pozarządową wie, że taką "dniówkę" każdej organizacji samorządowej trudno zebrać przez rok. A oni dostają codziennie taką sumkę. I to na co? Żeby obrzucać się błotem.

Ale jeszcze niedawno Pan był w tych "onych".
Byłem wśród tych, którzy własnym, skromnym dobytkiem poręczyli pierwszy kredyt dla Prawa i Sprawiedliwości, kiedy budowaliśmy wiarygodność tej partii. Dzisiaj większości tych, którzy takie poręczenie składali, jak Ludwik Dorn czy Kazik Ujazdowski, w tej partii nie ma. Dziś tam są zupełnie inni ludzie. Tacy jak Jacek Kurski, który w 2004 roku obrzucał Jarosława Kaczyńskiego i mnie błotem, robiąc kampanię LPR-u.

O tym jest też Pana książka "Dysydent w państwie POPiS"?
Tak, to książka o tym, że w polityce liczą się najbardziej przekonania, a także o dwóch sprawach, którym poświęciłem całą swoją działalność polityczną przez ostatnich 30 lat - cywilizacji chrześcijańskiej i niepodległości Polski.

Czy brakuje Panu tego wysokiego stołka? Patrzenia z pozycji marszałka na świat? Ale proszę szczerze odpowiedzieć.
Zdecydowanie nie.

Nie wiem, czy to szczere, skoro Pan marszałek nie patrzy mi w oczy.
Bo jeśli mówię skromnie, to zawsze spuszczam wzrok. Naprawdę cieszyłem się, że ubyło mi stresów, a przybyło czasu dla rodziny. Urząd marszałka to były rozterki i konieczność obrony polityki. Czasami tej polityki trzeba było bronić z zaciśniętymi zębami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki