Trener Stokowiec zapowiedział, że musi być konsekwentny, a piłkarze mają stosować się do wprowadzonych przez niego zasad. Marco został zdjęty z boiska w przerwie marcowego meczu z Lechem w Poznaniu, a potem mówił, że to z powodu kontuzji. Trener kazał piłkarzowi stawić się na meczu sparingowym drugiego zespołu następnego dnia, ale najpierw na kontrolę lekarską. Marco jednak nie przyjechał, a zamiast tego udał się na trzy dni do Portugalii, co wcześniej miał zaplanowane. Piłkarz utrzymuje, że miał wolne, a trener Stokowiec ukarał piłkarza odsunięciem od pierwszego zespołu, choć to był najlepszy strzelec Lechii.
Marco udzielił wywiadu portalowi sport.pl, w którym przedstawia swój punkt widzenia zaistniałej sytuacji.
- Musiałem odejść, choć nie chciałem. rozmawialiśmy o nowej umowie. Do końca tych rozmów trochę brakowało, bo negocjacje szły wolno, ale byśmy się dogadali. Gdyby nie Stokowiec pewnie wciąż byłbym w Lechii. W sumie dalej nie wiem, co tak naprawdę się wydarzyło. Stokowiec podjął decyzję, że ma mnie w Lechii nie być. Myślę, że nie lubił mnie od początku i szukał powodu, aby odsunąć mnie od zespołu. Ludzie w Gdańsku chcieli, abym został, ale Stokowiec był przeciwko mnie. Mógł być albo on, albo ja - mówi były napastnik Lechii.
Paixao nie zgadza się z tym, za co został odsunięty od zespołu.
- Wyjechałem, bo miałem trzy dni wolnego. Tak jak wszyscy piłkarze. Nie było mowy o żadnej rehabilitacji! Byłem na Komisji Ligi i wygrałem rozprawę. Lechia dała mi wysoką karę finansową, ale Komisja kazała ją anulować i oświadczyła, że to był prywatny czas. Na moje oko było tak, że trener szukał powodu, aby mnie się mnie pozbyć, szukał na mnie haka. No i znalazł. Widziałem, że od jakiegoś czasu dzieją się wokół mnie złe rzeczy, ale nie sądziłem, że powód do pożegnania kluczowego piłkarza może być tak błahy. To był brudny sposób - ocenił Paixao.
Napastnik, którego brat Flavio nadal gra w Lechii, ostro wypowiedział się o Stokowcu w wywiadzie dla sport.pl.
- To zły człowiek. Od razu patrzył na mnie krzywo. W końcu w Gdańsku doszło do spotkania. Byłem tam ja, Stokowiec, prezes Adam Mandziara i dyrektor Janusz Melaniuk. I zanim padło pierwsze słowo, Stokowiec powiedział „nie chcę ciebie, znajdź inny klub, daj nam spokój”. A to i tak pół biedy. Jeszcze gorsze rzeczy Stokowiec mówił mi w szatni. W Polsce szanowałem każdego człowieka. Nigdy nie tworzyłem konfliktów, nie było ze mną kłopotów dyscyplinarnych. A później przychodzi jakiś facet i nagle Paixao robi się wielkim problemem. To najbardziej szokująca sytuacja w moim życiu. Byłem gwiazdą Lechii, jej najlepszym strzelcem. Ludzie mnie lubili, ja lubiłem ludzi, miałem dobry kontakt z prezesem Mandziarą. A po przyjściu Stokowca wszystko się popsuło. To czyja to wina? Moja czy jego? Moim zdaniem jedynym problemem był trener - zakończył Marco Paixao.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?