Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Malbork: Malma na sprzedaż, a co z pracownikami?

Radosław Konczyński
Malborską część syndyk chce sprzedać za minimum 25 mln zł
Malborską część syndyk chce sprzedać za minimum 25 mln zł Radek Kończyński
Dawna Malma, czyli obecnie VVQFDE sp. z o.o. w upadłości - idzie pod młotek. Od dwóch lat zarządza nią syndyk masy upadłościowej, ustanowiony przez gdański Sąd Gospodarczy. Ale dopiero teraz ogłosił pierwsze przetargi. - To normalna kolej rzeczy. Odzyskałem majątek i zacząłem je ogłaszać - mówi Jacek Ryncarz, syndyk VVQFDE.

Do tej pory na przeszkodzie stała skomplikowana sytuacja prawna VVQFDE i problemy ze skutecznym rozwiązaniem umowy z amerykańską firmą Cypselus - poddzierżawcą spółki VVQFDE. Wcześniej syndyk nie mógł swobodnie dysponować mieniem, by je sprzedać i zdobyć pieniądze na spłacenie wierzycieli dawnej Malmy. Teraz już może, ale i czas go goni...

- Utrzymanie majątku upadłej firmy kosztuje ok. 180 tys. zł miesięcznie. To wydatki związane m.in. z podatkami, ochroną, opłatami np. za prąd - dodaje.

Syndyk chce sprzedać oddzielnie oba zakłady starej Malmy. Ten malborski został wyceniony na 25 mln 298 tys. 280 zł, na co składają się prawo użytkowania wieczystego, budynki, ruchomości (m.in. cztery linie do produkcji makaronów) i marka Malma. Fabryka we Wrocławiu, czyli budynki i linie produkcyjne (do pierogów, makaronów, kopytek), razem z użytkowaniem wieczystym - jest do kupienia za co najmniej 68 mln 22 tys. 711 zł.

Michel Marbot, były właściciel, a obecnie dyrektor generalny VVQFDE, wcześniej negował samo postawienie przedsiębiorstwa w stan upadłości. Teraz nie zgadza się z ogłoszeniami syndyka i przestrzega potencjalnych kupców przed... skorzystaniem z tej oferty. - Te ogłoszenia są nieuczciwe. Powinno w nich być napisane, że w tym przedsiębiorstwie są pracownicy, więc każdy, kto kupi cokolwiek z wystawionego majątku, bierze na siebie dług wobec nich, a ten wynosi 40 mln zł - twierdzi Marbot.

Chodzi mu o wyrok, który w lutym zapadł we Wrocławiu. Sąd uznał, że syndyk jest pracodawcą dla tamtejszej załogi.
- Mnie kiedyś oskarżono, że ja uciekam z majątkiem [zakładając kolejne spółki, ostatnią była Malma Trading - dop. red.]. A majątek przecież jest, stoi. Dziś to syndyk z nim ucieka, żeby zapłacić bankowi, który jest naszym największym wierzycielem. A nabywca, który kupi zakład, będzie musiał spłacić pracowników, albo będzie musiał to zrobić Skarb Państwa.

Syndyk zwraca uwagę, że w Malborku zapadł odmienny wyrok i tutaj sąd uznał za pracodawcę nie jego, lecz zarząd Malmy Trading. Twierdzi też, że ogłaszając przetargi, postępuje zgodnie z prawem upadłościowym, a "pracownicy są na bieżąco informowani o toczącym się postępowaniu i nie mogą doczekać się nowego inwestora". Zakład w Malborku miało już podobno nawet oglądać kilkunastu potencjalnych oferentów.

- Nikt tego nie kupi przecież po to, żeby zaorać. Firmy pytają pod takim kątem, by prowadzić tu działalność, polegającą na produkcji makaronu - dodaje Jacek Ryncarz.
Na początku lipca okaże się, jakie jest zainteresowanie majątkiem dawnego potentata makaronowego. Potencjalni nabywcy mają czas do 6 lipca, by wpłacić wadium w wys. 10 procent ceny wywoławczej.

Kliknij, weź udział w ankiecie i wygraj iPada!

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki