Mieszkańcy Mątów Wielkich sprzeciwiają się budowie dużej fermy w swojej miejscowości. Obawiają się „zapachowych skutków” inwestycji oraz utracenia turystycznego potencjału swojej okolicy. Inwestor zapewnia z kolei, że mieszkańcy nie muszą się niczego obawiać i jest gotów po raz kolejny spotkać się z nimi i rozwiać ich obawy.
Sprawa fermy wzbudziła duże emocje wśród mieszkańców gminy Miłoradz.
- Jesteśmy przeciwni takiej inwestycji, bo obawiamy się, że uprzykrzy to życie nam, ale i turystom, którzy coraz częściej odwiedzają Sanktuarium Błogosławionej Doroty i Dom Pielgrzyma - mówi nam przedstawicielka grupy mieszkańców. - Przez naszą miejscowość ma przebiegać wojewódzka ścieżka rowerowa. Nie chcemy, by przez fermę we wsi zwyczajnie śmierdziało.
Czytaj też: Pomorskie będzie walczyło z dużymi fermami
Hodowla kurcząt miałaby powstać na terenach prywatnych przy drodze między Mątowami a Miłoradzem. Inwestor, firma ze Starego Pola, chciałby wybudować 14 kurników na blisko 9 hektarach ziemi. W każdym kurniku miałoby być hodowanych 46 tys. ptaków, czyli w jednym cyklu rozrodczym byłoby to 644 tys. kur, a rocznie planowanych jest pięć takich cykli. Przedsięwzięcie ogromne, ale gminie nie przyniesie dużych wpływów do budżetu.
- Taka działalność wpisuje się w dział specjalnej produkcji rolnej, a to oznacza, że inwestor byłby zwolniony z podatku rolnego. Jedynym wpływem dla gminy byłby dochód z podatku CIT - tłumaczy Arkadiusz Skorek, wójt Miłoradza.
Dla samorządu ważne są też nowe miejsca pracy.
- Z dokumentacji inwestora wynika, że ferma byłaby zautomatyzowana, więc nie będzie potrzebnych wielu pracowników - mówi Arkadiusz Skorek.
- Przecież w naszej wsi nawet nie ma ludzi, którzy mogliby tu pracować. Jeśli inwestor będzie chciał, to sobie ich sprowadzi - mówi mieszkanka Mątów.
Czytaj: Kurniki i fermy trzody groźne dla turystyki na Pomorzu
Wpływ na to, czy ferma powstanie, będą mieć radni, którzy w tym miesiącu mają pracować nad projektem uchwały w sprawie przystąpienia do sporządzenia planu miejscowego na potrzeby inwestycji. Mieszkańcy obawiają się, że radni ulegną inwestorowi i nie będą się liczyć z ich sprzeciwem (zebrano 120 podpisów przeciw inwestycji).
Sam wójt rozumie obawy mieszkańców.
- Tak jak zapowiedziałem podczas wyborów, decyzje nie są podejmowane zza biurka, ale po konsultacjach z mieszkańcami. Zorganizowaliśmy już spotkanie z przedstawicielem firmy, który mógł przekonać do inwestycji - mówi Arkadiusz Skorek. - Jestem za każdą inwestycją, która nie będzie utrudniać życia mieszkańcom i będzie przynosiła dochody gminie.
Inwestor liczy jednak, że radni podejmą decyzję sprzyjającą inwestycji.
- Pragnę zapewnić, że inwestycja nie będzie uciążliwa dla mieszkańców. To będzie nowoczesna ferma minimalizujące wszystkie negatywne skutki działalności, a nie gospodarstwo z czasów PRL - tłumaczy Paweł Kopeć, właściciel PHU Koprol. - Miłoradz jest gminą rolną o niewielkich walorach turystycznych, hoduje się tu różne zwierzęta. Argumenty o nieprzyjemnych zapachach są niewspółmierne do korzyści społecznych i gospodarczych. Gmina nie należy do najbogatszych, więc żaden dodatkowy wpływ z podatku nie powinien być odrzucany. Jesteśmy świadomym ekologicznie i odpowiedzialnym inwestorem, osobiście jestem gotów spotkać się z mieszkańcami i wyjaśnić ich każdą wątpliwość.
Jacek Skrobisz
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?