MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Loże i miejsca biznesowe na PGE Arenie wciąż świecą pustkami. Potrzebna lepsza Lechia

Paweł Stankiewicz
Dobra frekwencja na gdańskim stadionie nadal jest dużym problemem
Dobra frekwencja na gdańskim stadionie nadal jest dużym problemem Tomasz Bołt
Loże i miejsca biznesowe na gdańskiej PGE Arenie straszą pustkami. Piłkarze Lechii i rywali po wyjściu na boisko stają przodem właśnie do tych trybun i widzą... wielką pustkę. Sprzedaż tych najbardziej prestiżowych miejsc na stadionie idzie bardzo powoli, ale też postawa piłkarzy grających w biało-zielonych strojach ma wpływ na to, że chętnych na wykupienie tych miejsc nie jest dużo.

Lechia-Operator, spółka zarządzająca PGE Areną do końca marca ubiegłego roku, miała olbrzymie problemy, aby sprzedać najdroższe miejsca na stadionie. Kiedy robiliśmy raport pod koniec 2011 roku, to spółka miała sprzedany 7 lóż na 40, ale w tym były Lechia, Grupa Lotos, PGE, BiEG 2012 czy też miasto oraz około 150 miejsc biznesowych na 1383, jakie są na tym obiekcie. Ten wynik na kolana nie rzucał i absolutnie nie mógł nikogo satysfakcjonować. To też był jeden z powodów zdenerwowania Paweł Adamowicz, prezydenta Gdańska i decyzji miasta odbierającej klubowi stadion. Spółkę przejęła nowa Arena Gdańsk Operator.

Podczas meczów T-Mobile Ekstraklasy nadal wiele brakuje do ideału. Prestiżowe miejsca nadal bardziej są puste niż pełne. Obecny zarządca stadionu chwali się jednak tym, że ma lepsze wyniki sprzedaży niż Lechia-Operator.

- Mamy sprzedanych 17 lóż spośród 40 i około 200 miejsc biznesowych - zdradza nam Borys Hymczak, prezes Arena Gdańsk Operator.

Operator PGE Areny zapewnia, że prowadzi wszelkie starania, aby ruch był jak największy i sprzedawały się kolejne loże oraz miejsca biznesowe.

- Ruch w tym interesie powoli się rozkręca. Nie jest to jednak łatwa działalność - przyznaje Hymczak. - To idzie też wprost proporcjonalnie z poziomem sportowym, a ten musi zacząć się rozwijać. Lepszy poziom drużyny, to automatycznie lepsza sprzedaż. Jaki jest sposób, żeby tych lóż i miejsc biznesowych sprzedać więcej? Musimy zrobić wszystko, żeby Lechia grała o europejskie puchary. Od razu dodam, że problem miejsc prestiżowych dotyczy właśnie meczów Lechii. Bo na innych eventach sprzedajemy około 80 procent lóż i miejsc biznesowych.

Lechia Gdańsk wyszarpała remis z Ruchem Chorzów

Lechia nie ma już wpływu na sprzedaż lóż i miejsc biznesowych na PGE Arenie.

- Umowa z operatorem stadionu gwarantuje nam pewną kwotę od każdej osoby, która zasiada na trybunie biznesowej i w lożach. Natomiast klub nie otrzymuje pieniędzy z tytułu wynajmu lóż jako takich np. na cały sezon, bo kwestia ich wynajmowania należy do operatora PGE Areny Gdańsk - wyjaśnia Michał Lewandowski, rzecznik prasowy Lechii.

W Lechii też nie są usatysfakcjonowani frekwencją podczas meczów.

- Walczymy cały czas o zwiększenie frekwencji - nie ukrywa Lewandowski. - Zapraszamy grupy zorganizowane ze szkół i placówek wychowawczych do sektorów rodzinnych, przygotowujemy różnego rodzaju promocje na poszczególne mecze, wspólnie z Miastem i "Lwami Północy" prowadzimy akcję "Biało-zielony Gdańsk" - czyli wywieszanie flag w dniu meczowym na ulicach oraz wywieszanie specjalnych szali w środkach komunikacji miejskiej. Chodzi o to, aby jak najwięcej ludzi wiedziało o meczu Lechii w Gdańsku. Zawodnicy wychodzą na wyspy klubowe gdzie można kupować bilety, aby zaprosić ludzi na mecze. Oczywiście chcielibyśmy, aby frekwencja była większa. Z drugiej strony trzeba pamiętać, że jesteśmy w czołowej piątce ligi jeśli chodzi o liczbę kibiców na trybunach. Na problem frekwencji trzeba patrzeć też przez pryzmat całej ligi, jak i wyników drużyny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki