- To mecz o spokój dla obu zespołów - przyznał Marek Zieńczuk, wychowanek Lechii, a obecnie gracz Ruchu Chorzów.
Ruch przez większość sezonu należy do grona zespołów, które walczą o utrzymanie w T-Mobile Ekstraklasie. Lechia wiosną nie zdobywa regularnie punktów i też mogła zacząć z niepokojem patrzeć w dolne strefy tabeli. Nie jest to może sytuacja super niebezpieczna, ale w przypadku kolejnej porażki, to mogłoby się zrobić naprawdę nieciekawie dla biało-zielonych. Nic dziwnego, że oba zespoły wyszły na boisko bardzo zdeterminowane. Gdańszczanie nie tyle przez zagrożenie degradacją, co podrażnieni słabymi wynikami w rundzie wiosennej.
- Zagramy o punkty i o honor - mówił Bogusław Kaczmarek, trener Lechii.
Piłkarzom Lechii i Ruchu brakowało na boisku dokładności w niektórych sytuacjach, ale to wynikało z nerwowości. Trzeba jednak przyznać, że w pierwszej połowie kibice oglądali na PGE Arenie całkiem przyzwoite widowisko. A z całą pewnością najlepsze w tym roku. Na początku meczu szczęśliwym numerem była 14. Grający właśnie z tym numerem na koszulce Piotr Wiśniewski strzałem głową zdobył prowadzenie dla Lechii wykorzystując świetne dośrodkowanie Deleu. To już szósty ligowy gol "Wisni" w tym sezonie i goni mającego dziewięć bramek Abdou Razacka Traore w klasyfikacji najlepszych strzelców gdańskiego zespołu w tym sezonie. Tym prowadzeniem gospodarze cieszyli się zaledwie kilkadziesiąt sekund. Gdańszczanie popełnili prosty błąd w obronie, a podanie najlepszego w zespole Ruchu Filipa Starzyńskiego na bramkę zamienił Łukasz Janoszka.
Trener Kaczmarek może się cieszyć, bo jest coraz cieplej, a to szansa, że Ricardinho odmarzł już na dobre. Brazylijczyk zagrał dobre spotkanie, a do tego strzelił pięknego gola, który ponownie dał Lechii prowadzenie.
Niesamowite były zwroty akcji w drugiej połowie. Ruch strzelił trzy gole, prowadził 4:2 i zanosiło się na powtórkę z rozrywki z meczów, które biało-zieloni w taki sposób przegrywali na PGE Arenie. Gole na wagę remisu padły już w doliczonym czasie gry. Najpierw trafił Grzegorz Rasiak, który zagrał po raz pierwszy w tym roku, a remis uratował Adam Duda, który na sekundy przed końcem piętą posłał piłkę do siatki.
- Adam Duda czyni cuda - śmiał się po meczu szczęśliwy Duda.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?