18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Leszek Czarnobaj: Dyrektor był dobry, ale musiał odejść

Redakcja
Leszek Czarnobaj
Leszek Czarnobaj Robert Kwiatek/Archiwum
Z Leszkiem Czarnobajem, wicemarszałkiem woj. pomorskiego, rozmawia Jolanta Gromadzka-Anzelewicz

Lekarze ze Szpitala Wojewódzkiego w Gdańsku w zwartym szyku stanęli w obronie zwolnionego dyrektora, wysłali list do władz Pomorza, żądają wyjaśnień. Spotka się Pan z nimi?
Przewidziane jest spotkanie marszałka Jana Kozłowskiego z reprezentacją lekarzy z tego szpitala. Mam nadzieję, że będę mógł w nim uczestniczyć.

Co im Panowie powiecie?
To spotkanie ma szczegółowo wyjaśnić pracownikom tej placówki motywy takiej decyzji zarządu. Innej zresztą nie mogliśmy podjąć, postawiono nas pod ścianą.

CBA postawiło władze Pomorza pod ścianą?
W pewnym sensie tak. Wysoki urząd w państwie postawił dyrektorowi podległego nam szpitala konkretne zarzuty, a my, niestety, nie jesteśmy stroną, która może powiedzieć - my się z tymi zarzutami wysokiego urzędu nie zgadzamy. Przecież my nie możemy kwestionować decyzji CBA czy prokuratora.

Czy zarzuty wobec dyrektora Domosławskiego były na tyle poważne, że karą musiała być dymisja?
Nie są to zarzuty kryminalne, które mówiłyby, że dyrektor Domosławski w jakikolwiek sposób naruszył zasady gospodarowania finansami publicznymi i odniósł z tego tytułu korzyści materialne. W moim mniemaniu żadnych korzyści nie odniosła też jego rodzina. Wydaje mi się, że również szpital nie poniósł strat, choć przy tym zdaniu muszę postawić mały znak zapytania. Mam jeszcze na ten temat zbyt ubogie informacje. CBA wskazuje jednak, że w kilku przypadkach prawo zostało złamane.

Dyrektor Domosławski twierdzi, że zarzuty wobec niego są nieprawdziwe...
Teraz musi to wszystkim udowodnić. Musi wykazać, że zastrzeżenia odnotowane w wystąpieniu pokontrolnym NIK i CBA dotyczą spraw o marginalnym znaczeniu, a przede wszystkim nie znajdują potwierdzenia w rzeczywistości.

A jak? Ma stanąć na rogu ulicy i krzyczeć, że jest niewinny?
No nie, polskie prawo przewiduje tryb postępowania w takiej sytuacji. Po pierwsze - na pewno zarzuty wobec dyrektora Domosławskiego bada prokuratura. Nie wiadomo, czym się to zakończy. Po drugie - dyrektor Domosławski może wystąpić na drogę sądową w obronie swojego dobrego imienia i udowodnić, że CBA rozmija się z prawdą. Jak wygra, to może żądać wysokiego odszkodowania od Skarbu Państwa, od nas - za to, że został pomówiony.

Chyba Pan żartuje, taki proces będzie się ciągnął latami....
Niestety, dyrektor szpitala podobnie jak ja czy marszałek Kozłowski pełni funkcję publiczną. Zanim uda się nam "zbić" zarzuty, czyli udowodnić, że za naszych rządów nie było żadnych nieprawidłowości wy-tkniętych przez wysoki organ administracji państwowej, upłynie sporo czasu.

Za "grzechy" wymienione w raporcie CBA dyrektor Domosławski został już raz ukarany. Dwa lata temu dostał naganę od zarządu województwa...
Otrzymał karę upomnienia lub nagany - już dziś nie pamiętam - ale tylko za część prawnych uchybień wymienionych w dokumentach NIK i CBA. Kontrola obu tych instytucji była bardziej szczegółowa, pojawiły się nowe okoliczności. My pogroziliśmy dyrektorowi Domosławskiemu palcem, natomiast NIK i CBA poszło dalej - wnioskowało o jego odwołanie.

A zarząd uległ presji CBA?
Stanęliśmy wobec bardzo trudnej decyzji - czy zgodzić się z wynikami kontroli NIK i CBA, podobnymi do naszych sprzed dwóch lat, czy powiedzieć - w ogóle w to nie wierzymy. Nie mieliśmy wyboru.
Obrona dyrektora była dla zarządu ryzykowna?
W sensie prawnym nie ryzykowaliśmy niczym, natomiast w sensie sprawowania władzy - konsekwencje innej decyzji mogłyby się okazać bardzo poważne. Po pierwsze - zarząd powołuje dyrektora i odpowiada za niego. Gdybyśmy "przymknęli oko" na przypadki łamania prawa, nawet gdyby było ono złe, przy okazji kontroli w Urzędzie Marszałkowskim CBA by nam to wytknęło i zarząd by się nie wybronił. Ponadto, jeżeli zlekceważylibyśmy wyniki kontroli NIK czy CBA, dyrektorzy innych szpitali powiedzieliby: nie wyciągnęliście konsekwencji służbowych przy tak dużych nieprawidłowościach, a nas czepiacie się o byle co? Stalibyśmy się niewiarygodnym przedstawicielem właściciela szpitala, stąd taka, a nie inna decyzja. Przyznaję, podejmowałem ją z wielką przykrością.

Użył Pan sformułowania "złe prawo"?
Nie ma dobrego, czytelnego prawa w systemie ochrony zdrowia w Polsce. My też - próbując przekształcić szpitale w spółki - poruszamy się po omacku. Podobnie jak dyrektor Domosławski, my też stąpamy po cienkim lodzie. Nam też grozi, że kontrola NIK czy CBA coś nam wytknie. Dlatego bardzo się pilnujemy.

Domosławski był świetnym menedżerem?
Kiedy jego wady i zalety położy się na szali, te drugie zdecydowanie przeważą. Przywrócił szpitalowi płynność finansową, stworzył imponujący program jego rozwoju, uruchomił nowe oddziały, wystartował w krajowym rankingu na najlepszy szpital...

Jest też "cichym" współautorem projektu konsolidacji szpitali marszałkowskich. To on zabrał Pana do Berlina i pokazał, jak to robią Niemcy?
Tak, dyrektor Domosławski jest osobą nietuzinkową, ma wiele nowatorskich pomysłów dotyczących innego sposobu zarządzania szpitalami. Podgląda, jak robią to nasi sąsiedzi, potrafi tę wiedzę przeszczepić na nasz grunt. Należy jednak do wizjonerów, którzy nie dbają o szczegóły. Instytucje kontrolujące nie zwracają jednak uwagi na ogólne strategie, a tropią błędy dotyczące zarządzania. I takie w Szpitalu Wojewódzkim wykryły. Myślę, że dyrektorowi Domosławskiemu zabrakło kogoś w rodzaju asystenta, który pilnowałby szczegółów. Tak jak to jest w każdej porządnej firmie.

Co dalej ze Szpitalem Wojewódzkim, który jest jednym wielkim placem budowy? Kto tym pokieruje?
Nic się w szpitalu nie zawali. Inwestycję prowadzi Urząd Marszałkowski przy współpracy dyrekcji tej placówki, na miejscu pozostali zastępcy dyrektora Domosławskiego. Mam nadzieję, że nowy dyrektor dość szybko zostanie wyłoniony w konkursie

Mirosław Domosławski może w nim wystartować?
Jeżeli oskarżenia CBA okażą się warte funta kłaków, co - mam nadzieję - nastąpi za rok - będzie miał nie tylko możliwość powrotu, ale i odszkodowania za wyrządzone szkody psychiczne, moralne i materialne. To jednak moje osobiste zdanie, a nie stanowisko zarządu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki