Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Leśnicy mydlą nam oczy. Nie wiadomo, co to jest "las" [FELIETON]

Tomasz Słomczyński
Tomasz Słomczyński
Tomasz Słomczyński Karolina Misztal
Las, jaki jest, każdy widzi. I każdy powie, że był w lesie. A ja powiem, że w lesie bywam bardzo rzadko. Często natomiast bywam na terenach, gdzie występuje stosunkowo dużo drzew. Te drzewa to z reguły sosny. Można między nimi swobodnie się poruszać, nawet na boso, po miękkim mchu. Czasem tylko jakaś szyszka wbije się w stopę. I, niestety, kiedy tak chodzę między drzewami, to mam świadomość, że w lesie nie jestem. Jestem na terenie upraw leśnych.

Martwe drewno, jak pisałem we wczorajszym reportażu, to zalegające, rozkładające się pnie i gałęzie. Czyli ogólny bałagan. I marnotrawstwo cennego materiału budowlanego. Na terenach chronionych Puszczy Białowieskiej martwego drewna jest 150 - 160 metrów sześciennych na hektarze lasu.

W Trójmiejskim Parku Krajobrazowym - średnio 4 - 5 metrów. A to dlatego, że nie można lasów wokół Trójmiasta porównywać do pierwotnej puszczy! - ktoś powie. I będzie miał rację. Ale można - i trzeba - zadać sobie pytanie: jak nasz, trójmiejski las ma wyglądać? Czy ma przypominać połacie upraw leśnych wokół Chojnic czy też bardziej Puszczę Białowieską?

Doktor Marek Giergiczny z Uniwersytetu Warszawskiego zrealizował badanie socjologiczne, w którym zapytał Polaków o to, czy i po co chodzą do lasu. Okazało się, że latem jedna trzecia Polaków spędza czas w lesie. Kilkanaście procent rodaków jeździ do lasu (niezawodowo) ponad dwadzieścia razy do roku! Jakiego lasu Polacy oczekują? Odpowiedź naukowca brzmi: takiego, w którym nie widać wycinki (to po pierwsze i najważniejsze), i takiego, który jest stary i różnorodny.

Przejdę do rzeczy. W Trójmieście rodzi się bunt przeciwko gospodarce leśników. Bo też, rzeczywiście to, w jakim stanie pozostawiają po sobie stuletnie bukowe lasy, nie wygląda dobrze. Nic więc dziwnego, że ludzie wykrzykują głośno swój protest. Ale żeby miał on jakikolwiek sens, to trzeba zacząć się komunikować. A więc ustalić przedmiot sporu. Wydaje mi się, że jest to w tym momencie niemożliwe. Jedni i drudzy mówią o zupełnie różnych "lasach".

Jest jeszcze jedna sprawa. Chodzi o prawdę. Trzeba postawić sprawę jasno: drzewa wycina się dla zysku. Mówienie, że wycinanie stuletnich buków jest dobrodziejstwem dla lasu (jak przekonują leśnicy), jest tyle warte, co zapewnienia myśliwych o tym, że dokarmiają sarenki z litości do zmarzniętych zwierzątek. Las wszakże doskonale sobie poradzi bez wizyty drwali. Kiedy już zostanie powiedziane, że celem wycinek jest zysk, wówczas będzie można spojrzeć kolejnej prawdzie w oczy: nie jest możliwe, żeby nagle wstrzymać, a potem znacząco wyeliminować wizyty drwali w trójmiejskich lasach.

I nie należy nikogo obrażać, mówiąc: "złodziej" - tak jak czynią to protestujący. Obraźliwe słowa tak samo blokują porozumienie, jak mydlenie oczu, że tnie się piękne drzewa dla dobra przyrody. Dlatego obydwie strony konfliktu powinny szybko odrobić lekcję i zacząć ze sobą rozmawiać - przy udziale niezależnych (od Lasów Państwowych) naukowców. O konkretnych miejscach w lesie, które natychmiast powinny być wyłączone z gospodarki leśnej.

I na koniec: las, w różnych postaciach, zajmuje jedną czwartą tego kraju. I nie jest własnością leśników. Wszyscy jesteśmy jego właścicielami, i wszyscy mamy do niego prawo.

[email protected]

Treści, za które warto zapłacić! REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI

Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki