Lechia przystąpiła do meczu osłabiona brakiem kontuzjowanych reprezentantów Polski, Sebastiana Mili i Jakuba Wawrzyniaka. Mila pojechał z dużyną do Krakowa, ale ostatecznie sztab szkoleniowy nie ryzykował pogłębnienia urazu i kapitana biało-zielonych zabrakło nawet na ławce rezerwowych. Absencja Wawrzyniaka była przesądzona już wcześniej, ale spotkanie z Cracovią pokazało jak popsypała się defensywa przez brak tego zawodnika.
Cracovia w pierwszej połowie oddała więcej strzałów, ale to Lechia miała inicjatywę i starała się rozgrywać piłkę. Wystarczył jednak pierwszy poważniejszy błąd defensywy, a zwłaszcza Mateusza Możdżenia, a po strzale Denissa Rakelsa i odbiciu piłki przez Mateusza skuteczną dobitką głową popisał się Marcin Budziński. To pierwszy w tym roku stracony przez Lechię gol z gry. Gdańszczanie wyrównali jeszcze przed przerwą, a kapitalnym strzałem - po którym futbolówka odbiła się od słupka i wpadła do siatki - popisał się Piotr Grzelczak. Remisu nie udało się jednak utrzymać do końca tej części spotkania. W polu karnym strali się Gerson i Mateusz Wdowiak, ten drugi padł na murawę, a sędzia Szymon Marciniak podyktował rzut karny dla gospodarzy. Trudno jednak w tej sytuacji mówić o przewinieniu obrońcy Lechii, a rzut karny to był zajączek wielkanocny od sędziego Marciniaka dla Cracovii. Rakels pewnym strzałem dał gospodarzom ponownie prowadzenie. Arbiter z Płocka nie jest szczęśliwy dla Lechii. W pierwszym wiosennym meczu z Wisłą - wygranym przez podopiecznych trenera Jerzego Brzęczka - nie pokazał czerwonej kartki Arkadiuszowi Głowackiemu i nie widział fauli w polu karnym na Kevinie Friesenbichlerze.
Druga połowa spotkania rozpoczęła się znakomicie dla biało-zielonych, którzy strzelili kolejną w tym meczu filmową bramkę. Tym razem wyśmienitym strzałem w gorny róg bramki "Pasów" popisał się Stojan Vranjes. Lechia drugi raz doprowadziła do remisu w tym spotkaniu, ale długo się nim nie cieszyła. Już dwie minuty później Cracovia wykorzystała kolejny fatalny błąd gdańskiej defensywy, a piłkę głową do bramki z kilku metrów skierował Piotr Polczak.
Kibice Lechii starali się dopigniem pomóc piłkarzom, ale biało-zielonym ciężko szła gra w ofensywie. Brakowało czystych sytuacji strzeleckich i całe zagrożenie - niewielkie - kończyło się na stałych fragmentach gry. Tymczasem gospodarze mogli podwyższyć prowadzenie, ale Bąk nie dał się pokonać Rakelsowi. W 71 minucie na boisku pojawił się Donatas Kazlauskas i to debiut Litwina w gdańskim zespole w meczu ligowym. W końcówce trener Brzęczek przeszedł na grę dwoma napastnikami, bo za Vranjesa wpuścił do gry Kevina Friesenbichlera. Biało-zieloni nie mieli jednak pomysłu na sforsowanie defensywy Cracovii i przegrali po raz pierwszy w tym roku w spotkaniu T-Mobile Ekstraklasy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?