Kilkadziesiąt samorządów w Polsce postanowiło chronić swoje województwa, powiaty i gminy przed „ideologią LGBT”.
W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy uchwały anty-LGBT podjęło niemal 30 samorządów różnego szczebla, m.in. województwa lubelskiego, podkarpackiego, małopolskiego i świętokrzyskiego, 10 powiatów i 12 gmin.
To - jak tłumaczyli najpierw pomysłodawcy, a potem radni jako realizatorzy pomysłu - reakcja na działania podjęte przez inne samorządy w zakresie działań równościowych. Na przykład Warszawy, z jej programem skierowanym do dzieci czy Gdańska - z projektem "Zdrovve Love", uważanym przez niektórych za "szkodliwy program seksualizacji dzieci".
Nie wiadomo, czy w Lęborku ktokolwiek chciałby wprowadzać takie programy jak Warszawa czy Gdańsk, ale na wszelki wypadek postanowiono działać. I - nadal na wszelki wypadek - Lębork (albo dokładniej - jego część) postanowił dołączyć do grona tych, którzy chcieli oficjalnej deklaracji, że gender i LGBT w ich mieście są zakazane, chciał dołączyć Lębork. Chciał, ale nie dołączy, bo radni zagłosowali przeciwko projektowi uchwały „O wolności miasta Lębork od ideologii LGBT i gender”.
Przeciwnicy uchwały nazwali projekt „hańbiącym”, zwolennicy podkreślali, że nie chodzi o dyskryminowanie kogokolwiek, a po prostu o wolność od ideologii.
Bardzo nośne słowa i bardzo niekonkretne. Bo co przegłosowanie takiej deklaracji miałoby w praktyce oznaczać? Na czym miałoby polegać wcielanie jej w życie? Czy np. wolnością od ideologii byłby zakaz organizacji parady równości czy zajęć w szkole na temat orientacji seksualnych, czy może zakaz trzymania się za rękę dwóch chłopaków albo całowania się dwóch dziewczyn na lęborskim rynku?
Czy to już będzie lobbowanie za homoseksualizmem?
A może zakaz noszenia kolorowego szalika? Tęczowe koszulki z sieciówki z napisem „love” - czy to byłaby na lęborskiej ulicy już ideologia czy jeszcze moda?
Samorządy, które zdecydowały, że na ich terenie nie będzie promowana ideologia LGBT, mają spory problem z określeniem, co to w praktyce oznacza. Trudno bowiem przekonywać, że deklaracja nie jest dyskryminująca - samo użycie słowa „wolność” nie zmniejszy wykluczającej roli tego aktu - a jednocześnie daje pole do bardzo szerokiej interpretacji.
Nawet jeśli pomysłodawcy chodzi np. wyłącznie o zablokowanie w szkołach i przedszkolach edukacji seksualnej, małych dzieci, to ktoś się na „wolność od ideologii” powoła, bijąc chłopaka w tęczowej koszulce.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?