Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto, kogo złowił. Jakie zespoły wspierają nasi posłowie?

Ryszarda Wojciechowska
Niemal jednopartyjny  jest Zespół Parlamentarny ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy Smoleńskiej Tu 154 M z 10 kwietnia 2010 roku. To pełna nazwa, bo skrótowo mówi się o tej grupie "smoleńscy". Przewodzi jej Antoni Macierewicz.
Niemal jednopartyjny jest Zespół Parlamentarny ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy Smoleńskiej Tu 154 M z 10 kwietnia 2010 roku. To pełna nazwa, bo skrótowo mówi się o tej grupie "smoleńscy". Przewodzi jej Antoni Macierewicz. W.Barczyński
Przeciwnicy ateizacji Polski i orędownicy Afryki, miłośnicy wyścigów konnych i promotorzy badmintona, krzewiciele tradycji łowiectwa i przyjaciele strażaków łączcie się. Brzmi dziwnie? Nie w polskim Sejmie. Wystarczy prześledzić pęd do tworzenia się zespołów parlamentarnych w ostatnim czasie. Niedawno padł rekord. Stuknęła już setka. I słychać, że to jeszcze nie koniec. Tylko czemu służy to cudowne rozmnażanie się zespołów? - zastanawia się Ryszarda Wojciechowska

Publikujemy tylko 5 proc. treści. Resztę, 95 proc. przeczytasz po zalogowaniu się.

Tej zespołowej przynależności ulegli nawet partyjni liderzy. Premier Donald Tusk to dumny członek Parlamentarnego Zespołu Kaszubskiego, chociaż nieobecny na spotkaniach. Jarosław Kaczyński należy do Zespołu Tradycji i Pamięci Żołnierzy Wyklętych - najliczniejszego, bo skupiającego ponad 130 parlamentarzystów, głównie z Prawa i Sprawiedliwości. Leszek Miller dał się złowić Parlamentarnemu Zespołowi ds. Wędkarstwa. Zresztą z listy członków tego ostatniego zespołu wynika, że najchętniej łowią właśnie posłowie Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Chociaż zespół zasila także Beata Bublewicz z PO, Zbigniew Kuźmiuk z PiS czy Andrzej Rozenek z Ruchu Palikota. Słowem - wędka ponad podziałami.

W sporcie siła
Czy ktoś podejrzewałby posłankę Annę Sobecką z PiS o serce do żużla? A jednak. Można ją znaleźć w składzie zespołu promującego ten sport. Już widzimy, oczyma wyobraźni, tę posłankę w skórze i na motorze, dodającą gazu. Szachiści w parlamentarnym zespole też się jednoczą ponadpartyjnie. Tadeusz Iwiński (SLD), Andrzej Dera (Solidarna Polska) i Zbigniew Girzyński (PiS) stanowią jego trzon. W promocji badmintona biorą udział (trudno powiedzieć jaki) m.in. Patryk Jaki z Solidarnej Polski i Andrzej Dera z PiS. Są jeszcze brydżyści, m.in. z Krystyną Łybacką (SLD), Markiem Suskim (PiS) i Eugeniuszem Kłopotkiem (PSL). Można też wspomnieć o grupie rowerowej, do której się zapisała Agnieszka Pomaska (PO), i o Zespole ds. Motorowych, z innym posłem z Pomorza - Leszkiem Blanikiem (PO). Jak konie, to Iwona Guzowska i Zespół ds. Wyścigów Konnych i Jeździectwa.
Nie samym sportem poseł żyje, chociaż ta dziedzina życia, przynajmniej zespołowo, rozmnaża się jak żadna. Mamy jeszcze m. in: Parlamentarny Zespół Sportowy, Zespół Sportu Akademickiego, Zespół Sportu na Wsi, Zespół Sportu Szkolnego. A w każdym posłowie i posłanki gotowi rozmawiać, dyskutować, naprawiać. A sport polski jaki jest, każdy widzi.
Ekskluzywni
Właściwie każdy poseł może się zapisać do każdego z tych stu zespołów. Z jednym wyjątkiem. Parlamentarny Zespół Profesorów jest limitowany tytułem naukowym. Niemal jednopartyjny z kolei jest Zespół Parlamentarny ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy Smoleńskiej Tu 154 M z 10 kwietnia 2010 roku. To pełna nazwa, bo skrótowo mówi się o tej grupie "smoleńscy". Przewodzi jej Antoni Macierewicz. W składzie są niemal sami działacze Prawa i Sprawiedliwości - cały garnitur posłów z Pomorza też - i jakieś rodzynki z Solidarnej Polski. Jedno trzeba oddać temu zespołowi - jego członkowie są pracowici jak mrówki. W ciągu ostatnich miesięcy odbyły się 23 spotkania. Przynajmniej tyle odnotowano na stronie internetowej Sejmu.
- Co się dziwić, skoro ten zespół ma stały dopływ paliwa - komentuje to poseł Ruchu Palikota Piotr Bauć. On sam należy m.in. do zespołu ds. Racjonalnej Polityki Przeciwdziałania Narkomanii, który tworzą z kolei niemal sami posłowie Ruchu Palikota i jeden z PO.

Najmniej liczne są zespoły do spraw różnych chorób, np. Zespół ds. Łuszczycy skupia tylko czworo parlamentarzystów, w tym Ryszarda Kalisza z SLD. Również niewielki liczebnie jest Zespół ds. Osób Niepełnosprawnych. Ta grupa liczy pięć osób i jest w niej posłanka pomorska Katarzyna Hall.
- I pomyśleć, że wielu parlamentarzystów ostatnio tak sobie strzępi język na temat osób niepełnosprawnych, opowiada do kamer, jak te osoby są ważne w społeczeństwie, a tymczasem tu widać ich prawdziwe zainteresowanie - mówi poseł Robert Biedroń z Ruchu Palikota, zapowiadając, że zamierza się zapisać do tego zespołu.
Jedne zespoły upadają, jak Wolna Kuba albo Parlamentarna Grupa Uśmiechu (było coś takiego), inne powstają. Ubiegłą kadencję zamknięto liczbą 65 takich grup towarzyskich i tematycznych, ale tylko przez ten ostatni rok przybyło 35 kolejnych. Imponujące? Bardzo. Zwłaszcza że posłowie za udział w tych zespołach nie dostają pieniędzy. Żadnej dodatkowej diety. I wszyscy, jak ich zapytać o przydatność takich zespołów, bronią tych, do których sami należą, jak niepodległości.

Zobacz inne wywiady Ryszardy Wojciechowskiej.

Jeden zespół to za mało
Dorota Arciszewska-Mielewczyk (PiS) należy do rekordzistów sejmowych. Zapisała się do około 10 zespołów. Około, bo na pytanie, czy potrafi je wszystkie wymienić, wybucha śmiechem. A potem dodaje, że te najważniejsze pamięta. I wylicza zespół Antoniego Macierewicza, Pamięci Żołnierzy Wyklętych, do spraw Gazu Łupkowego, Energetyki, Członków i Sympatyków Ruchu Światło-Życie, Akcji Katolickiej i Rodzin Katolickich, Zespół do spraw Przeciwdziałania Ateizacji Polski, Obrony Wolności Słowa itd. Od razu zastrzega, że żadnej z tych grup nie szefuje. I nie chodzi tu o własne ego i o to, żeby sobie wpisać szefowanie w CV. Ona zapisała się do tylu zespołów dlatego, ponieważ omawiane są w nich interesujące ją tematy, często pacyfikowane przez PO na forum parlamentu. Jej zdaniem, na tych spotkaniach można się przebić z jakimś ważnym problemem. Na pytanie, z czym chce się przebijać w Poselskim Zespole Strażaków, do którego również należy, odpowiada, że tu chodzi o przywiązanie do tradycji. Sugestię, że działalność tego grona sprowadza się do tego, że można od czasu do czasu wypić za zdrowie wszystkich strażaków - jak mówią niektórzy - posłanka prostuje: Ja za zdrowie strażaków mogę wypić zawsze, ale nie na spotkaniu zespołu. Ta grupa w parlamencie to fenomen. Należy do niej 113 osób z różnych partii. Na liście jednak próżno szukać tego najważniejszego, pierwszego, chociaż honorowego strażaka III RP - Waldemara Pawlaka. Zaniepokojonych tym faktem spieszę uspokoić. Wicepremier był gościem na jednym ze spotkań tego zespołu. Wtedy kiedy omawiano sytuację Państwowej Straży Pożarnej i obchody jubileuszowe PSP. Tę silną grupę "od gaszenia pożarów" wyróżnia jeszcze coś - najliczniejsze prezydium. Poza przewodniczącym, jest aż dziewięciu wiceprzewodniczących, sekretarz i skarbnik. Tu nawet członkowie płacą składki. Widać taka jest siła strażackiej sikawki.
Robert Biedroń też ma na swoim koncie niemało, bo pięć zespołów. Wspólnie z Jolantą Szczypińską i kilkudziesięcioma innymi posłami pochyla się zespołowo nad losem zwierząt. Poseł Ruchu Palikota należy też do Zespołu ds. Afryki, na czele którego stoi sam poseł John Abraham Godson z PO.

- Interesują mnie prawa człowieka w Afryce - uzasadnia swój wybór Biedroń. Inaczej niż poseł Jerzy Borowczak z Platformy, który też się zapisał do tej grupy. - Lubię posła Godsona. To nietuzinkowy człowiek. I to on mnie namawiał. Powiedziałem mu wtedy, że mnie z Afryką łączy to, że przez pół roku stacjonowałem w wojsku w Egipcie. A on odparł ze śmiechem: jaka to Afryka? - opowiada Borowczak. I dodaje, że w tym zespole można się czegoś dowiedzieć o tym kontynencie. Na spotkania przychodzą dziennikarze z Nigerii, Kenii i Angoli i opowiadają. Nie o tej Afryce znanej z kurortów, ale o tej prawdziwej.

Nie wszystko w protokole
W ubiegłej kadencji poseł Borowczak należał też do Zespołu do spraw Zabytków. Wciągnął się w te tematy. I dalej się zajmuje zabytkami, ale zespołu już nie ma . On, podobnie jak 20 innych posłów z różnych partii, zapisał się też do Parlamentarnego Zespołu Pomorskiego. Inicjatorką była Agnieszka Pomaska. Zapisy były, ale jeszcze nie zarejestrowano ani jednego spotkania. Sama pomysłodawczyni tłumaczy, że z powodów prywatnych nie było czasu na zorganizowanie posiedzenia, ale już wkrótce się to zmieni - obiecuje.

Poseł Andrzej Jaworski stoi na czele Zespołu do spraw Przeciwdziałania Ateizacji Polski. W tej grupie jest też m.in. Anna Fotyga. Na stronie internetowej Sejmu można przeczytać, że ta grupa, poza wyborem przewodniczącego, spotkała się jeszcze tylko raz, żeby omawiać formalnoprawne i społeczne aspekty nieprzyznania Telewizji Trwam miejsca na multipleksie cyfrowym i propozycje działań w obronie tej stacji. Poseł Jaworski się jednak denerwuje, kiedy słyszy, że skoro się tak rzadko spotykają, to może ateizacja Polski nie jest zagrożeniem. Od razu prostuje, że niektóre spotkania nie są protokołowane i dlatego nie ma po nich śladu na stronie Sejmu. Posłowie PiS licznie obsadzają jeszcze inny zespół - ds. obrony wolności słowa. Poza Jolantą Szczypińską, Dorotą Arciszewską-Mielewczyk, Jarosławem Sellinem czy Maciejem Łopińskim, jest w nim także człowiek, który czasami ma tej wolności za dużo i mówi, co mu ślina na język przyniesie. Chodzi o słynnego posła Jana Tomaszewskiego. W tej grupie o wolność słowa zawalczyć też chce agent Tomek, czyli Tomasz Kaczmarek. Zespół liczy prawie stu członków i w tym roku odbył trzy spotkania, m.in. z Ewą Stankiewicz i Tomaszem Sakiewiczem.


Wespół w zespół, ale po co?

Joanna Senyszyn, dziś w Parlamencie Europejskim, przed 10 laty tworzyła w polskim Sejmie Zespół Przyjaciół Zwierząt. Ona była matką, a ojcem poseł Suski. Dziś tłumaczy, że część zespołów ma rację bytu, jak choćby ten wyżej wspomniany. Ale to cudowne rozmnażanie się różnych grup w ostatnim czasie dowodzi, że parlamentarzyści uwierzyli Wiesławowi Michnikowskiemu, który w Kabarecie Starszych Panów śpiewał: "Bo pojedynczo się z dziewczyną nie upora. Ni dyplomata, ni mędrzec, ni wódz. Więc ty drugiego dobierz sobie amatora i wespół w zespół, by żądz moc móc wzmóc" - cytuje.
Wszystko wskazuje na to, że apetyt na zespoły parlamentarne nie słabnie. I na setce się nie skończy. Niedawno pojawił się pomysł na nowy, który miałby wspierać w polskim Sejmie język esperanto. Działacze Stowarzyszenia Europa-Demokracja-Esperanto cieszą się i uważają, że ten zespół to przełom w polskim ruchu tego języka, do tej pory niedocenianego. - A przecież to nasza narodowa perła, nasz skarb - dowodzą. I mają nadzieję, że posłowie będą lobbować na rzecz wprowadzenia nauki esperanto w szkole.
Złośliwi podpowiadają, że jeszcze jednego zespołu w parlamencie brakuje - Przyjaciół Ludzi, który mógłby zastąpić wszystkie inne potrzebne i nie zespoły.

Możesz wiedzieć więcej!Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki