Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Książki z zakurzonej półki: Judith Arlt, „Mój Konwicki”. Szwajcarski klucz do Konwickiego

Krzysztof Maria Załuski
Działo się to niespełna rok po zniesieniu stanu wojennego. W marcu 1984 roku. Mżyło, wiało i w ogóle było beznadziejnie. Jeden z moich nieżyjących już kolegów, Tomasz Burek-Borewicz, późniejszy historyk i antropolog kultury, zarekomendował mi socrealistyczne dzieło Tadeusza Konwickiego. „Musisz koniecznie przeczytać ‘Władzę’. Fabuła niby ‘słuszna’ - są tam źli partyzanci i dobrzy ubecy - ale jest w tej książce coś dziwnego, świeżego. Jakby Konwicki kpił z oficjalnego nurtu komunistycznej literatury”. Zdziwiłem się tą rekomendacją, ale przeczytałem.

Diagnoza okazała się słuszna. Choć „Władza” na długie lata odstręczyła mnie skutecznie od prozy jej autora. Wróciłem do niej dopiero po przeczytaniu „Mojego Konwickiego” autorstwa Judith Arlt.

Oto jak ta szwajcarska pisarka i tłumaczka oceniła w niej twórczość Tadeusza Konwickiego: „Świat przedstawiony w pierwszych utworach socrealistycznych jest więc już, od razu bardzo prywatnym, symbolicznie osobistym światem autora. Ukradkiem – na różne sposoby – autor opisuje tu swój raj osobisty, wileński. Nie tego z pewnością ówcześni decydenci oczekiwali od pisarzy – ‘inżynierów dusz ludzkich’.”

Początkowo Konwicki był pupilem władzy ludowej. To nie ulega wątpliwości. Jego debiutancka powieść „Rojsty”, opisująca partyzanckie doświadczenia autora, została wprawdzie zatrzymana przez cenzurę i wydana dopiero po Październiku ‘56, ale „Przy budowie” „Godzina smutku” i wspomniana „Władza” wpisywały się wprost idealnie w socrealistyczny klimat. Zresztą w roku 1953 Konwicki oficjalnie wstąpił do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.

Trzy lata później napisał jednak powieść „Z oblężonego miasta”, która zapowiadała początek przemiany światopoglądowej pisarza. W latach 60. konflikt Konwickiego z władzami zaczął narastać. Pisarz coraz częściej sygnował swoim nazwiskiem listy protestacyjne przeciwko reżimowi Gomułki. W roku 1963 napisał „Sennik współczesny”, a rok potem „Wniebowstąpienie” – obie powieści, jakbyśmy to dziś powiedzieli, stały się bestsellerami. Trzy lata później komuniści mieli już dość piewcy utraconej wileńskiej Arkadii – Konwicki został usunięty z partii i wkrótce skończyła się jego dobra passa.

W kolejnych latach kupno jego książek nastręczało sporo trudności. Sztandarowe dzieło Konwickiego: „Sennik współczesny” miał wprawdzie do roku 1980 cztery wznowienia, ale były to nakłady raczej umiarkowane. Z innymi pozycjami było jeszcze gorzej.

Po roku 1977 Konwickiego w ogóle przestano w Polsce wydawać. Jego książki mogli przeczytać jedyni ci, którzy mieli dostęp do tak zwanej „bibuły”, czyli wydawnictw bezdebitowych. Nieliczne egzemplarze trafiały też do kraju z Zachodu.

Nic dziwnego, że w latach osiemdziesiątych twórczość Tadeusza Konwickiego ówczesnym licealistom była praktycznie nieznana. Ja miałem to szczęście, że wiele z jego powieści udało się zgromadzić mojemu ojcu w prywatnej bibliotece. Nie czytałem ich wówczas, ale przynajmniej wiedziałem, że istniały. Dopiero książka Judith Arlt, która była notabene tłumaczką również paru moich tekstów literackich, otworzyła mi oczy na twórczość pisarza, zapewne jednego z najważniejszych w literaturze polskiej ostatnich dziesięcioleci.

Judith Arlt jest Szwajcarką. Obecnie mieszka w Szlezwiku-Holsztynie w maleńkim miasteczku Meldorf. Judith studiowała slawistykę na uniwersytecie w Bazylei, potem zajęła się tłumaczeniem literatury polskiej na język niemiecki. Swą ponad sześciuset stronnicową pracę doktorską poświęciła pisarzowi z dalekiej Polski. „Mój Konwicki” jest zapewne ekstraktem z tej pracy i jak żadne inne dzieło krytyczne, przybliża i wyjaśnia zawiłości prozy genialnego pisarza.

Zdaniem dr Arlt, nic w tej prozie nie jest przypadkowe. Jednorodności i konsekwencji mogą pozazdrościć Konwickiemu najwięksi luminarze literackiego Parnasu. Nawet imiona i nazwiska bohaterów nie są przypadkowe, każde głęboko osadzone w biografii pisarza i w jego czasach. Na przykład Józef Car symbolizuje tu imperializm rosyjski - bo Józef to imię Stalina, a Car to… car. Ale nie to jest najważniejsze. Jak wyjaśnia dr Arlt, Konwicki cierpi na kompleks braku ojca - Michał Konwicki zmarł, gdy Tadeusz miał trzy lata. Pogłębiony jeszcze faktem, że ojciec był nieślubnym dzieckiem panny Konwickiej i dlatego pisarz nigdy nie poznał nazwiska swego dziadka. Drążąc jego twórczość Arlt doszła do wniosku, że charakteryzują ją takie postacie jak „chłopiec bez ojca”, „milczący dziadek”, „oszust”, „zdrajca”, „dziecko”, „nieżyjący ojciec”, „samobójca”, sobowtór”.

Najdziwniejsze i chyba unikalne w skali całej literatury polskiej są dokonywane przez pisarza parabole. Te same postacie, te same sytuacje powtarzają się w wielu powieściach, czasowo bardzo od siebie odległych. I tak na przykład Tadzio Skórko – negatywny bohater „Małej apokalipsy”, siedem razy cytuje fragmenty dzieł szpiegowanego przez siebie pisarza. Wnikliwy czytelnik zorientuje się, że wszystkie te cytaty pochodzą z wcześniejszych powieści Konwickiego. Oznacza to w sposób symboliczny, że szpiegowanym pisarzem jest on sam. Ale żeby wpaść na to i w dodatku odnaleźć owe cytaty w siedmiu różnych książkach trzeba iście benedyktyńskiej cierpliwości i dociekliwości. Jednego i drugiego Judith Arlt nie brakuje.

Swą książkę Szwajcarka napisała po polsku. I to bardzo dobrze, najczystszą polszczyzną - notabene po polsku Judith mówi lepiej niż nie jeden Polak. Nie ma w „Moim Konwickim” tak nieznośnej u wielu filologów „naukowości”. Język jest prosty, klarowny, przystępny. Polecam, jeśli jeszcze po przeszło dwudziestu latach od jej wydania uda się komuś ją zdobyć.

Judith Arlt „Mój Konwicki” Wydawnictwo „Otwarty Rozdział” Ustrzyki Dolne, 2002

CZYTAJ TAKŻE:
Książki z zakurzonej półki: Stefan Chwin, „Esther”. Polski danse macabre

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki