Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Sobieraj z Arki Gdynia: Chciałbym trzeci raz awansować z Arką do ekstraklasy [ROZMOWA]

Janusz Woźniak
Krzysztof Sobieraj
Krzysztof Sobieraj Tomasz Bołt/Polska Press/Dziennik Bałtycki
Niedzielne derby w I lidze piłkarskiej Chojniczanka - Arka to będzie szczególny mecz dla Krzysztofa Sobieraja. Zagra po raz 200. w meczu Arki.

Urodzony w Kielcach, wychowanek Korony, zakochany w Arce i Gdyni. To prawdziwa wizytówka?
Jak najbardziej. Do momentu przyjścia do Gdyni grałem w wielu klubach, ale już tu nad morzem potrzebowałem niewiele czasu, aby stwierdzić, że znalazłem swoje miejsce na ziemi. Na dobre i złe - jak się miało później okazać - ale nigdy swoich związków z Arką nie żałowałem i nie żałuję. Do dzisiaj jestem wdzięczny Wiesławowi Kędzi, który wypatrzył mnie w II-ligowym zespole Tłoki Gorzyce i zaproponował transfer do żółto-niebieskich.

To pierwsze podejście do Arki było niezwykle udane. Awans do ekstraklasy i 44 mecze rozegrane w krajowej elicie. Piłkarskie salony stały otworem.
Stały… Coś w tym było. To w tym okresie miałem propozycje transferowe z Lecha Poznań i Górnika Zabrze. Nawet kiedy nas karnie zdegradowano, nie żałowałem decyzji o pozostaniu w Gdyni.

Nawet wówczas, kiedy zostałeś oskarżony w procesie korupcyjnym, a koronnym dowodem było zdanie, jakie podobno wypowiedziałeś na boisku do sędziego meczu Arka - MKS Mława: "Panie sędzio, to kiedy będzie ten karny…". Karny był, Arka wygrała 1:0.
To już historia, od której się pewnie nigdy nie uwolnię. Ktoś przy okazji chciał ze mnie zrobić idiotę… Nigdy nie przyznałem się do podobnej boiskowej wypowiedzi, bo jej nie było. Nie chcę tego tematu rozwijać, bo po części zostałem kozłem ofiarnym tej afery. Oskarżonym i ukaranym 8 miesiącami więzienia w zawieszeniu na 4 lata. Trzeba było umieć z tym żyć, być twardym, gdy nagle okazało się, że muszę zaczynać swoją piłkarską karierę niejako od początku. Mam to za sobą. Jestem czysty, bo… wiem, jak było naprawdę.

To w tym samym mniej więcej czasie zadziwiłeś kolegów z drużyny, nie godząc się na podwyżkę wynagrodzenia w Arce, argumentując, że na podwyżkę kontraktów nie zasłużyliście.
To były takie dziwne zawirowania w klubie. Drużynie nie szło, winę próbowano zrzucić dość jednostronnie na trenera Wojciecha Stawowego. W geście uczciwości i solidarności zrezygnowałem z 75 procent swojej pensji. Tym samym zrezygnowałem z 2,5-letniego kontraktu i wpływu na moje konto ok. miliona złotych.

Twoje drogi z Arką zaczęły się rozchodzić. Jesienią 2009 roku zostałeś zawodnikiem III-ligowej Lubczanki Kajetanów. Dziwny ruch?
Dziwne były raczej kulisy mojego rozstania z Arką. Na moje kłopoty, między innymi wspomniany już wcześniej wyrok, nałożyła się poważna kontuzja, której nabawiłem się w trakcie meczu sparingowego. W klubie ówczesne władze wykorzystały to, aby rozwiązać ze mną kontrakt. Po kilku miesiącach potrzebnych na wyleczenie kontuzji, na 4 miesiące zostałem grającym trenerem wspomnianej Lubczanki. Później trafiłem do Olimpii Elbląg i awansowałem z tym zespołem do I ligi. Był jeszcze sezon gry w Warcie Poznań, chociaż już wówczas trener Petr Nemec namawiał mnie na powrót do Arki. Byłem jednak po uzgodnieniach warunków gry w Warcie i uznałem, że nieelegancko byłoby się z tych ustaleń wycofać. Kiedy jednak przed kolejnym sezonem z ponowną propozycją powrotu do Gdyni zadzwonił Paweł Bednarczyk, nie wahałem się już ani przez chwilę. I od 2012 roku ponownie zostałem piłkarzem Arki.

Wróciłeś z myślą, że to już powrót do Gdyni na stałe?
Zdecydowanie tak. Przecież nigdy nie kryłem przywiązania do Arki i Gdyni. Nawet w tych ciężkich dla mnie czasach, kiedy w klubie nie potraktowano mnie najlepiej.

W niedzielę zagrasz 200. mecz w barwach Arki. Powiedz, które z tych dotychczasowych zapamiętałeś najbardziej i dlaczego?
Mecz w Radomiu, gdzie remis dał nam awans do ekstraklasy. Później debiut w ekstraklasie, a było to gdyńskie spotkanie z Legią Warszawa, zakończone remisem 0:0. W pamięci pozostał mi też sparing, w którym zerwałem więzadła krzyżowe i to, co się później wydarzyło, czyli rozwiązanie kontraktu w Gdyni. To było poczucie krzywdy i bezsilności zarazem.

W dotychczasowych 199 meczach w Arce zdobyłeś tylko jednego gola. Takich wydarzeń chyba się nie zapomina?
No tak, to był mecz w I lidze z Piastem Gliwice. Strzeliłem bramkę, kopiąc piłkę słabszą, lewą nogą. To było przeżycie! Tym bardziej że wygraliśmy to spotkanie 2:1.

A 100. mecz w Arce?
Niezbyt atrakcyjny. To było wyjazdowe spotkanie Pucharu Polski z Unią Janikowo. Pamiętam tylko, że wygraliśmy, chociaż nie wiem już, jaki był konkretny wynik tego meczu.

Ostatnia minuta ostatniego meczu w Gdyni. Akcja Ława - Sobieraj - Łukasiewicz i… gol. Wygraliście z Flotą Świnoujście 1:0. To była akcja na 102, bo tyle lat ma wasza trójka. Tak ważne jest w piłce doświadczenie?
Myślę, że bardzo ważne i ten przykład to potwierdza. Zresztą bardzo podobna akcja, nieomal identyczna, pozwoliła nam wygrać w tym sezonie 2:1 z Dolcanem Ząbki. Wówczas to ja także, w 89 minucie meczu, asystowałem przy golu Antka Łukasiewicza.

Może w niedzielę w Chojnicach warto byłoby swój 200. jubileuszowy mecz uczcić drugim golem w Arce? Może będzie rzut karny i koledzy dadzą strzelić?
Niech ten jubileuszowy mecz zakończy się naszym zwycięstwem i to byłoby dla mnie i drużyny najlepsze rozwiązanie. A karny? Do strzelania z 11 metrów się nie pcham. Są inni wyznaczeni do wykonywania rzutów karnych. Najlepiej robi to w zespole Marcus da Silva. I niech tak zostanie.

Zbliżasz się do granicy 34 lat. Ile sezonów możesz jeszcze pograć na ligowym poziomie. Czy masz jeszcze swoje piłkarskie cele i marzenia?
Kiedyś myślałem, że tą granicą ligowych występów będzie osiągnięcie 35 roku życia. Teraz…. zmieniłem zdanie. Fizycznie czuję się na tyle dobrze, że mogę pograć dłużej. Tak długo, jak długo nie będę sobie robił na boisku wstydu, a gra będzie przynosiła mi radość i przyjemność. Oczywiście także tak długo, jak w Arce uznają, że ciągle będę potrzebny drużynie.

Czyli do meczu numer 300 w Arce?
Tak daleko może bym nie sięgał, ale awansować z Arką po raz trzeci do ekstraklasy to jest jeszcze moje piłkarskie marzenie.

Szukasz więcej sportowych emocji?

POLUB NAS NA FACEBOOKU!">POLUB NAS NA FACEBOOKU!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki