Wczoraj w Sali BHP na terenie stoczni odbyła się konferencja pt.: "Korzenie Solidarności. Grudzień '70" zorganizowana przez Europejskie Centrum Solidarności.
Profesor Eisler mówił, że Rosjanie mieli szczegółowe informacje o grudniowych protestach. Ze wspomnień Piotra Kostikowa (kierownik sektora polskiego w KC KPZR) wiemy, że gdy 17 grudnia gen. Grzegorz Korczyński latał nad Gdynią śmigłowcem, z którego strzelano petardy, granaty łzawiące, już tego samego dnia po południu na Kremlu miano o tym informację. Zawierała ona elementy nieprawdziwe, mianowicie, że Korczyński strzelał z kałasznikowa. Nie wiemy, kto Rosjanom podrzucał takie informacje. Wiadomo natomiast, że już 16 grudnia Leonid Breżniew, I sekretarz KC PZPR, na posiedzeniu politbiura powiedział, że wprawdzie nie ma takiego problemu, ale gdyby pojawiła się kwestia sukcesji, to zdaniem radzieckich towarzyszy następcą Gomułki powinien być Edward Gierek.
Wiadomo, że decyzję polityczną o użyciu broni na Wybrzeżu wydał Władysław Gomułka, I sekretarz KC PZPR, ale opierał się na nieprawdziwych informacjach, mianowicie podsunięto mu notatkę o 2 zabitych i 40 rannych milicjantach 14 grudnia w Gdańsku. Tego dnia nikogo nie zabito.
Z kolei dr Michał Paziewski z Uniwersytetu Szczecińskiego zwrócił uwagę na mity i stereotypy dotyczące Grudnia. Propagandzie PRL udało się narzucić określanie protestów grudniowych jako wydarzenia, rozruchy, rewolta, zamieszki, natomiast cenzura skreślała takie słowa jak demonstracje, protesty, strajki, masakra.
W PRL pocztą pantoflową roznosiły się informacje o setkach zabitych, ale i w wolnej Polsce niektórzy historycy też powielają te mity, np. Norman Davies napisał o 300 zabitych, Wojciech Roszkowski o 800 ofiarach śmiertelnych.
Dr Janusz Marszalec mówił o utrwalaniu pamięci o Grudniu. Dla jednych pamięć mogła być balastem, bo była paraliżowana strachem, innych natomiast pamięć motywowała do upamiętnienia ofiar.
Marszalec zaznaczył, że trójmiejska pamięć o Grudniu jest żywa, natomiast cała Polska o tych protestach dowiaduje się jedynie przy okazji procesu.
Granie ofiarami Grudnia
Rozmowa z dr. Michałem Paziewskim z Uniwersytetu Szczecińskiego
Dlaczego jest zawyżana liczba zabitych osób w grudniu 1970 roku?
Na ogół podczas starć na jednego zabitego przypada pięciu lub kilku rannych. A tu raptem jest 1165 rannych i 44 zabitych. Trudno było uwierzyć, że było tak niewielu zabitych, skoro było tak wielu rannych. A rannych było tak wielu, bo strzelano w górę, w bruk i te kule odbijały się od ścian, murów.
Ale w wolnej Polsce liczbę ofiar zawyżają niektórzy historycy.
Nie wiem, dlaczego Wojciech Roszkowski, Norman Davies i wielu innych zawyżają liczbę zabitych.
Pan powiedział, że zabite były 44 osoby. Dlaczego inne źródła podają 45 osób. Czy ostatnią ofiarą był żołnierz ze Szczecina?
Żołnierz Stanisław Nadratowski najprawdopodobniej popełnił samobójstwo, chociaż nie wyklucza się wypadku, zmarł 19 grudnia, kiedy w Szczecinie na ulicach już nic się nie działo, ale go wpisano na listę ofiar. 45 zabitych osób jest stąd, że Gierek dodał w 1971 r. drugiego milicjanta, który podczas zamieszek poszedł do domu, w którym się zaczadził.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?