Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kontrowersje wokół zwolnienia Piotra Dziadula. Wojewoda zarzuca dziennikarzom kłamstwo

Łukasz Kłos
Piotr Dziadul
Piotr Dziadul K. Misztal / Dziennik Bałtycki
Dziennikarzom zarzucił kłamstwo i komentowanie sytuacji na podstawie fałszywych danych - wojewoda pomorski Ryszard Stachurski zwołał w czwartek konferencję prasową w sprawie zwolnienia Piotra Dziadula, kontrowersyjnego urzędnika z Centrum Zarządzania Kryzysowego.

Podczas niej przedstawił swoje ustalenia w tej sprawie. Jednak na pierwsze zadawane pytania odpowiadał podniesionym głosem, by po chwili wstać i wyjść z sali kominkowej Urzędu Wojewódzkiego.

- Ja myślałem, że fakty w tej sprawie są jasne i proste. Ja myślałem, że pijaru panu Dziadulowi państwo nie będą robić - stwierdził tuż przed wstaniem z krzesła. Wcześniej przez kilka minut podawał nowe fakty z przeszłości zawodowej Piotra Dziadula. Stachurski stwierdził m.in., że decyzja o likwidacji stanowiska zajmowanego przez Dziadula zapadła w lutym lub w marcu bieżącego roku. Wtedy to też urzędnik miał być poinformowany o planowanej redukcji.

Przyznał, że na zachowanie zwolnionego urzędnika już od kilku lat, kiedy jeszcze pracował jako strażnik w Straży Łowieckiej były składane "liczne skargi" od jego współpracowników i jego przełożonego.

- Skargi, które informowały o faszystowskich incydentach, o pozdrowieniach hitlerowskich kierowanych w stronę kolegów i współpracowników. O rysowaniu swastyk na biurkach - doprecyzował wojewoda Stachurski, prezentując na dowód dokumenty z 2011 r., do których załączone były m.in. zdjęcia swastyki ułożonej na biurku z łusek po nabojach. Wtedy toteż przełożony Dziadula, ówczesny komendant Straży Łowieckiej, miał zakazać wydawania jemu broni i wnioskował o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego w jego sprawie.

- I wtedy właśnie, mimo że były wystarczające powody, żeby rozstać się z panem Dziadulem, nie uczyniono tego, tylko na jego prośbę w związku ze zbliżającymi się mistrzostwami Euro 2012, w związku z zagrożeniem powodziowym, stworzono stanowisko pracy w Urzędzie Wojewódzkim i przeniesiono go do Biura Zarządzania Kryzysowego - kontynuował Ryszard Stachurski.

Zapytany o to, jak to możliwe, że urzędnik posądzany o faszyzujące gesty, na którego składano liczne skargi, utrzymał zatrudnienie, a w dodatku stworzono dla niego stanowisko na czas mistrzostw piłkarskich, odesłał do swojego poprzednika, Romana Zaborowskiego (obecnie pełniącego mandat senatora).

Zapytaliśmy więc wskazanego polityka o Piotra Dziadula. W rozmowie przyznał, że słyszał o skargach, stwierdził jednak, że nie pamięta ich charakteru, bo za straż łowiecką odpowiedzialny był bezpośrednio... Michał Owczarczak, ówczesny, a zarazem obecny wicewojewoda.

Stachurski zapytany dlaczego wcześniej jego biuro prasowe nie informowało o skandalicznych zachowaniach urzędnika w pracy, odparł tylko "bo nie wiedzieliśmy o tym". Nie zdążyliśmy jednak zadać pytania, dlaczego aż tydzień zajęło urzędowi zdobycie informacji zawartych w dokumentach, notabene, urzędów podległych wojewodzie - wojewoda w pośpiechu opuścił bowiem salę konferencyjną.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki