Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kleszczewo Kościerskie: Mieszkańcy nie chcą biogazowni. Boją się odoru i ruchu na drogach

Maciej Jędrzyński
Problem był omawiany na ostatnim zebraniu wiejskim. Z prawej Dariusz Jaskólski
Problem był omawiany na ostatnim zebraniu wiejskim. Z prawej Dariusz Jaskólski Maciej Jędrzyński
W Kleszczewie Kościerskim, sporo kontrowersji wzbudza planowana budowa biogazowni. Inwestor, prywatna spółka Energobiogaz, oraz władze gminy zapewniają, że to bezpieczna i ekologiczna inwestycja, ale wielu mieszkańców w to nie wierzy. Jak podkreślają, boją się przede wszystkim odoru i wzmożonego ruchu pojazdów we wsi z surowcami.

Po ostatnim zebraniu wiejskim, przeciwnicy budowy biogazowni, która - jak zaznaczają - ma stanąć około 400 metrów od budynków mieszkalnych, postanowili zjednoczyć swoje siły.

- Chcemy założyć stowarzyszenie, bo wtedy nasz głos będzie dużo bardziej znaczący - mówi Dariusz Jaskólski, zaangażowany w sprawę mieszkaniec Kleszczewa Kościerskiego. - Według mojego rozeznania, przeciwko planom budowy biogazowni opowiada się obecnie zdecydowana większość wsi. I gdy już będziemy mieli stowarzyszenie przedstawimy nasz problem między innymi wojewodzie pomorskiemu.

Mieszkańcy podkreślają, że mają już złe doświadczenie z odorem. We wsi funkcjonuje bowiem duża ferma trzody chlewnej, a co za tym idzie, składowana jest gnojowica. To właśnie m.in. gnojowica ma być wykorzystywana do produkcji biogazu i stąd taka, a nie inna lokalizacja przyszłej inwestycji. W Kleszczewie Kościerskim boją się jednak, że do produkcji będą też używane odpady poubojowe.

- Interesowało mnie, jak funkcjonują inne biogazownie i byłem w Koczale, w gminie Przechlewo. Tam każdy, z którym rozmawiałem o tym, narzekał na smród z biogazowni - dodaje pan Dariusz. - Dziwi mnie, że władze naszej gminy tak bardzo popierają inwestycję i nie biorą pod uwagę sprzeciwu.

Wójt gminy, Krzysztof Trawicki, podkreśla, że gnojowica z fermy trzody wylewana jest we wsi na pola i to właśnie dzięki magazynowaniu jej w biogazowni wieś pozbędzie się odoru.

- Jestem przekonany, że ta inwestycja będzie w pełni bezpieczna i ekologiczna - mówi wójt. - Muszę myśleć o rozwoju gminy, w tym tej konkretnej miejscowości. A biogazownia stworzy rozwój, bo rolnicy będą mogli sprzedawać składniki potrzebne do produkcji biogazu, będą też miejsca pracy. Tymczasem ludzie chcieliby to mieć, ale na zasadzie: "Niech zbudują, byle nie u nas". W ten sposób zamiast iść do przodu, będziemy mieli wiejski skansen.

Inwestor zapewnia, że technologia będzie przyjazna dla ludzi i środowiska.
- Według przyjętej technologii, cała działalność biogazowni będzie odbywała się w procesie zamkniętym i nie będzie przykrych zapachów - mówi Wit Strzyżowski, dyrektor zarządzający w spółce Energobiogaz. - Nie będziemy używać odpadów poubojowych i to wynika z naszego projektu budowlanego. Nie ma w nim bowiem planów budowy instalacji na takie odpady.

Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki