Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kandydaci na "Sportowca Roku 2012" w Plebiscycie Dziennika Bałtyckiego - Małgorzata Sadowska

Janusz Woźniak
Małgorzatę Gapską trudno jest pokonać
Małgorzatę Gapską trudno jest pokonać Tomasz Bołt
Do gry w bramce, w piłce ręcznej, trzeba mieć specjalne predyspozycje. Tego nikt nie kwestionuje. To taka pozycja w drużynie, która nie toleruje błędów. Bo za plecami bramkarki jest już tylko siatka, z której trzeba wyciągać piłkę. Cała sztuka polega na tym, aby wyciągać tę piłkę z siatki jak najmniej. Oprócz refleksu, fizycznej sprawności, najważniejsza jest odwaga. Te cechy ma niewątpliwie Małgorzata Gapska, z domu Sadowska, a dla koleżanek po prostu "Ryba".

Jej grę obserwuję od lat, ale dopiera w tej rozmowie, na potrzeby plebiscytu, dowiedziałem się, że "Ryba" jest bramkarką z … ogłoszenia.

- W szkole podstawowej uprawiałam lekkoatletykę, powiem więcej, przygotowywano mnie na mistrzynię pchnięcia kulą. Nie, nie dlatego, że miałam jakieś nadzwyczajne warunki fizyczne - żadnej nadwagi, umięśnienia -ale dlatego, że podobno byłam bardzo dynamiczna. Tuż przed zakończeniem nauki w szkole podstawowej wpadło mi w oko ogłoszenie, że AZS AWFiS Gdańsk zaczyna nabór do I klasy liceum ze specjalnością piłka ręczna. Pomyślałam "dość kuli, czas na szczypiorniaka". Zostałem przyjęta, ale w klasie były dziewczyny, które piłkę ręczną uprawiały już od dłuższego czasu. Trenerka Helena Bochińska zadecydowała, że najbardziej przydam się drużynie w bramce. I tak w tej klatce o wymiarach 2 na 3 metry zostałam - opowiada Małgorzata Gapska.

Pierwszy wymierny sukces przyszedł pod koniec nauki w liceum, kiedy drużyna Bochińskiej zdobyła tytuł wicemistrzyń Polski juniorek. Jednocześnie w ligowym zespole Naty AZS AWFiS Gdańsk następowała pokoleniowa zmiana bramkarek. Tak "Ryba" trafiła na ligowe parkiety.

- Nie było zmiłuj się. Jako 17-latka spędzałam w ligowym meczu po 40 minut w bramce. To była przyspieszona i nieraz bolesna nauka - wspomina teraz.

To był też czas, kiedy w Gdańsku, za kadencji trenera Jerzego Cieplińskiego powstawał czołowy zespół w kraju. Zespół, który zdobywając mistrzostwo Polski przerwał wieloletnią wówczas hegemonię SPR Lublin.

- W akademickim zespole zebrałam prawdziwe medalowe żniwo, od brązu, po srebro i wreszcie upragnione złoto. Dlatego tak bardzo przeżyłam rozpad tej drużyny - mówi.

Jako reprezentantka Polski nie miała kłopotów ze znalezieniem nowego klubu. Dwa lata spędzone w Lublinie to dwa mistrzowskie tytuły z SPR. W Gdańsku akademicki szczypiorniak już się nie odrodził, ale drużyna z aspiracjami powstawała w Gdyni. Powrót nad
morze był więc naturalny. Kiedy w poprzednim sezonie Vistal Łączpol zapowiadał grę o złoto "Ryba" była w ciąży.

- Urodzę i szybko wrócę - zapowiadała.

Jak mówiła tak zrobiła. Tak szybki powrót na boisko, to było osiągnięcie do odnotowania w kategorii nietypowego rekordu świata. Gapska nie tylko wróciła do gry, ale równie szybko do wysokiej formy. W najważniejszym momencie sezonu, kiedy rozstrzygały się losy medalowej rywalizacji. W pierwszym mistrzowskim tytule Vistalu Łączpolu ma znaczący udział. A reprezentacja Polski?

- Zagrałam w kadrze 62 razy. Ale nie powiedziałam ostatniego słowa - mówi Gapska.

Sukcesy

Mistrzostwo Polski zdobyte w tym roku z Vistalem Łączpolem Gdynia, to czwarty już ligowy złoty medal w karierze 29-letniej bramkarki. Poprzednie trzy zdobyła z Natą AZS AWFiS Gdańsk i SPR Lublin. W medalowej kolekcji ma też dwa srebrne i trzy brązowe medale. 62 razy grała w reprezentacji Polski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki