Jasnowidz z Człuchowa, Krzysztof Jackowski odpowiada na listy [PRZEPOWIEDNIE DLA CZYTELNIKÓW]

Helena S.: - Nadal proszę Pana o pomoc w sprawie syna. Byłam u Pana w grudniu ubiegłego roku z zapytaniem o syna Krzysztofa, który przepadł bez wieści. Ciągle nie wiem co się z nim stało, nie daje żadnej wiadomości. Martwię się, bo nawet nie wiem, czy on żyje, a jeśli tak, to gdzie go szukać? Jak byłam u Pana, to powiedział mi Pan, że syn brał udział w jakiejś awanturze z kobietą i w związku z tym ma poważne kłopoty, trafił do aresztu gdzieś poza krajem, gdzie - nie potrafił Pan podać. Bardzo Pana proszę o pomoc, sprawa jest bardzo ważna dla mnie i wnuków.

Krzysztof Jackowski: - Nie spieszyłem się z odpowiedzią dla Pani, bo nie mam dobrych wiadomości. Miałem z tą sprawą duże trudności, sądzę że dlatego, że syn Pani w momencie zaginięcia pił alkohol, duże ilości alkoholu, to niestety mąciło mi wizję. Uważam, że ten człowiek tuż przed zaginięciem przeżywał bardzo trudne chwile. Mocno się załamał, może z powodu utraty pracy, jakichś podstaw bytowych. Mogło to być spowodowane jego nieodpowiedzialnością. Następnie była ta kłótnia, zdarzenie z kobietą, które jednak nie zakończyło się aresztowaniem.
Gorzej, on po pijanemu wyszedł i trafił do parku, nad brzeg przepływającej przez ten part rzeki. Nie potrafię rozstrzygnąć, czy było to samobójstwo czy nieszczęśliwy wypadek, ale - najprawdopodobniej on utonął w tej wodzie. Uważam, że ten człowiek nie żyje, a wszystko co się stało działo się w sytuacji, gdy on był mocno nietrzeźwy.