Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jasnowidz z Człuchowa, Krzysztof Jackowski odpowiada na listy [PRZEPOWIEDNIE DLA CZYTELNIKÓW]

Tadeusz
Krzysztof Jackowski
Krzysztof Jackowski Archiwum
Zapraszamy do korzystania z naszego pośrednictwa - tel. 889 239 323 lub [email protected]. Adres do wysyłki: Tadeusz Woźniak, Urząd Pocztowy Gdynia 24, ul. 2 MPS 11, 81-624 Gdynia, skr. 21 . Krzysztof Jackowski, jasnowidz z Człuchowa odpowiada na listy czytelników.

Krzysztof Jackowski odpowiada na listy czytelników

Weronika G.: Chciałabym podziękować panu Jackowskiemu za wspaniałe porady. Byłabym szczęśliwa, gdybym dostała jeszcze jakieś wskazówki dotyczące wychowania Macieja. Z radością muszę zawiadomić, że Maciej z dnia na dzień robi się chłopcem lepiej się zachowującym. Ponieważ mnie i mojego męża czeka jeszcze sporo czasu i siły w wychowywaniu Macieja (zaczął 16 rok życia), zapytam, jakie jest nasze zdrowie, szczególnie martwię się o męża. Nad moim zdrowiem nie zastanawiam się dużo. Przeszłam trzy poważne operacje - podbrzusza, głowy (guz częściowo złośliwy) i oczu (zaćma). Chciałabym też wiedzieć, co się dzieje z moją 19-letnią wnuczką, czy wybierze taką dalszą drogę w życiu, która zapewni jej w przyszłości życie na odpowiednim poziomie, czy znajdzie partnera, który ją doceni? Jakie jest zdrowie mojej wnuczki, jak ułożą się jej plany życiowe? Czy wnuczka dogada się ze swoją matką, zmniejszy się ilość sprzeczek?

Noszę się z zamiarem zamiany naszej sypialni na pokój Macieja, a jego pokoju na naszą sypialnię. Co Pan sądzi o tym pomyśle, czy jest to dobry zamiar, czy będzie to tylko niepotrzebna nerwówka?

Krzysztof Jackowski: Cieszę się, że moje rady odnoszące się do postępowania z podopiecznym Maciejem okazały się przydatne. Życzę dalszych postępów wychowawczych i mam nadzieje, że takowe będą. Rozumiem Pani obawy o wnuczkę, to bardzo niezależna, buntownicza natura. Tak, to trudny charakter. Chciałbym jednak Panią pocieszyć, jej charakter w przyszłości ulegnie bardzo ciekawym przeobrażeniom. Jako dorosła kobieta będzie pozytywną jednostką - silną, odważną, stanowczą. Mam takie odczucie, że bardzo dobrze potoczy się jej życie. Będzie miała męża i dwoje dzieci, to będzie świetne małżeństwo, kochająca się rodzina. Proszę o nią się nie martwić.

Natomiast powinna Pani martwić się o swoje zdrowie. Jest Pani osobą schorowaną - to widać ze zdjęcia. Musi Pani na siebie uważać, ponieważ jest Pani genetycznie podatna na zmiany nowotworowe, niegroźne, ale i groźne. Proszę nie bagatelizować żadnych sygnałów i nie zaniedbywać badań. Dbając o siebie, może Pani doczekać długich lat życia. Mąż Pani jest specyficznym człowiekiem, bez wielkich ambicji, zadowolonym z tego, co jest. Akceptuje to, co jest, bo tak mu wygodnie, a on lubi wygodne życie. Ogólnie cieszy się też dobrym zdrowiem, pewne drobne kłopoty mogą się pojawić z nadciśnieniem.

Odnośnie do zamiany pokoju Macieja z waszą sypialnią powiem, że to byłby duży błąd, powinno zostać tak, jak jest.

***

Maria P.: Pisałam do Pana już wiele razy i ciągle mam nowe pytania. Tym razem w dwóch kwestiach: jak Pan widzi przyszłość moją i męża. Chodzi o nasze zdrowie. Jesteśmy już po sześćdziesiątce, na razie nic szczególnego nam nie dolega. Czy widzi Pan jakieś zagrożenie? Na jakie schorzenia mamy zwrócić uwagę? Czy będziemy potrzebować opieki? Córka z rodziną w tym roku się przeprowadziła na swoje, czy będziemy potrzebowali jej opieki?

Drugie pytanie dotyczy najmłodszej córki, niepełnosprawnej. Kiedy zabraknie mnie i męża, kto się nią zaopiekuje? Starsza córka nie ma miejsca w nowym domu dla najmłodszej, syn jest rozwodnikiem i też wątpię, żeby zaopiekował się siostrą. A może oddać ją do domu opieki? Bo muszę już myśleć, co zrobić z tą sprawą. Serdecznie dziękuję za odpowiedzi.

Krzysztof Jackowski: Droga pani Mario, pozwolę sobie lekko skorygować Pani list. Rzeczywiście, pisała Pani do mnie wiele razy, a pytania nie są nowe, ale te same co zawsze, aczkolwiek w tym liście jest ich mniej. Trochę się obawiam, czy u Pani te ciągłe pytania o te same sprawy nie wynikają z zaburzeń pamięci? Mam takie obawy, że u Pani takie zaburzenia z czasem wystąpią i mogą być bardzo poważne. Mąż powinien zwrócić uwagę na sprawy krążeniowe. Proszę jednak moich wizji nie traktować jako badań okresowych. Proszę systematycznie odwiedzać lekarza pierwszego kontaktu i wykonywać nieodzowne badania.

Jeśli chodzi o najmłodszą córkę, niepełnosprawną, to już dawno Pani mówiłem, że w przyszłości, za kilka lat, powinna trafić do placówki opiekuńczej. Powinniście znaleźć taką i stopniowo córkę przyzwyczajać do nowego miejsca. Będzie jej tam całkiem dobrze. Nie wymagajcie od pozostałych dzieci, by przejęły po was opiekę nad siostrą. Nie mają takich możliwości. Starsza córka krępuje się to Pani powiedzieć, ale nie czuje się na siłach podjąć takich obowiązków. To byłoby też przykre dla młodszej córki, czułaby się rodzinnym balastem, popychadłem. Można to zupełnie inaczej rozwiązać, namawiam - zadbajcie wspólnie o jej przyszłość. Syn nie jest rozwodnikiem, tylko rozwiedzionym i nie jest mu łatwo w życiu.

***

Kamil S.: Mam 26 lat. Obecnie w zakładzie karnym odbywam karę za drobne przestępstwa. Przedtem mieszkałem razem z moją ukochaną kobietą. Jak widać na zdjęciu, jest bardzo piękna, pracowita. Muszę przyznać, że włożyła bardzo dużo serca w moją osobę. Dzięki niej pierwszy raz w życiu doświadczyłem, co to jest prawdziwa miłość i tęsknota. Jeśli chodzi o to ostatnie uczucie, to muszę przyznać, że jest to bardzo ciężkie i przykre uczucie. Przez używanie narkotyków i złe towarzystwo straciłem bardzo dużo zaufania i zadałem dużo cierpienia mojej kobiecie. Nie czuję już potrzeby używania narkotyków oraz zaprzestałem kontaktów z dawnym towarzystwem. Zwracam się z prośbą do Pana o wizję, czy mimo tego wszystkiego, co było, nasz związek przetrwa? Czy ukochana ponownie będzie w stanie mi zaufać, czy założymy rodzinę i plany związane z legalną działalnością wypalą, a życie będzie normalnie przebiegać? Czy uda mi się opuścić zakład w 2017 czy 2018 roku? Bardzo kocham moją kobietę i chcę udowodnić, że po opuszczeniu zakładu w moim zachowaniu wszystko się zmieni.

Krzysztof Jackowski: Nie chcę Pana martwić, ale nie mogę też Pana okłamywać. Powiem tak ogólnikowo - trafiając do więzienia, stracił Pan nie tylko wolność. Tak, to zbyt ładna dziewczyna, by tak długo mogła pozostawać samotna. Mężczyźni nie dawali jej spokoju i ona wybrała inne życie, z innym mężczyzną. Radzę pogodzić się z tym, potraktować jako konsekwencje głupoty, z której - jak Pan pisze - już się wyzwolił. Nie przysłał Pan swojego zdjęcia, więc na temat Pana indywidualnych problemów nie bardzo mogę się wypowiadać. Życzę szybkiego opuszczenia tego miejsca i ułożenia sobie życia.

***

Karolina P.: Z moim partnerem jesteśmy razem od 2013 r. On ma za sobą małżeństwo, ja nieudane związki. Bardzo szybko zostaliśmy rodzicami i nie zdążyliśmy się dobrze poznać. Jest dobrym człowiekiem i bardzo dobrym i cierpliwym ojcem. Jest jednak niedojrzały i nieodpowiedzialny, w życiu dokonał wielu złych wyborów pod wpływem słabości i myślę, że też z głupoty. Odkryłam to w trakcie trwania związku i ciężko to zniosłam. Problemy, które spowodował, przerastają mnie, jednak pomagałam mu je zwalczyć i robię to nadal. Głównie z powodu syna, ale także z powodu uczucia. Partner pracuje nad sobą, próbuje odbudować to, co zniszczył. Mam jednak wiele wątpliwości, bo czuję się oszukana i zraniona. Czy droga, którą wybrałam, jest prawidłowa? Czy partner poradzi sobie z wyjściem na prostą? I kiedy będziemy w stanie wyprowadzić się od mojej matki? Czy kiedykolwiek będziemy mieć własne mieszkanie?

Krzysztof Jackowski: Powiem tak - za szybko zostaliście rodzicami. Szczególnie jeśli chodzi o Panią. Przykro mi to mówić, ale nie dokonała Pani dobrego wyboru. W rzeczywistości jest gorzej, aniżeli przedstawia to Pani w liście. Ma Pani rację, pisząc, że partner jest niedojrzały i nieodpowiedzialny, natomiast nie ma Pani racji, że on pracuje nad sobą. Pani chciałaby to zobaczyć, a on stwarza pozory, udaje, a tak naprawdę to oszukuje Panią. Najważniejsze, to żeby Pani nie zdecydowała się na kolejne dzieci. Z tego względu, że nie widzę długiej przyszłości waszego związku. Będziecie tak szarpać się rok, półtora, a potem się rozstaniecie. Obym się mylił, oby partner rzeczywiście się zmienił. Niech Pani w to wierzy, ale zarazem będzie bardzo ostrożna.

***

Angelika: Szukałam w necie jakichś najnowszych wieści od Pana Jackowskiego, cenię Go i w miarę możliwości śledzę wszystkie wypowiedzi. Pierwszy raz natknęłam się na „Dziennik Bałtycki” i z niedowierzaniem czytałam listy czytelników i odpowiedzi Pana Jackowskiego. To wielka sprawa dla zwykłego człowieka, że może skorzystać z wizji Pana Krzysztofa. Szybko postanowiłam napisać, może i mnie Pan pomoże w znalezieniu odpowiedzi na moje pytania? Co ja mam dalej ze sobą zrobić? Mam wrażenie, że ciągle czegoś szukam i nie mogę na tym świecie znaleźć swojego miejsca, mam już ponad 40 lat, a ciągle wydaje mi się, jakbym nie stała na własnych nogach, choć od wielu lat sama wychowuję synów, jakoś sobie radzę, ale nie czuję spełnienia. Obecna moja praca nie bardzo mnie satysfakcjonuje, ale znów zmienić radykalnie na coś innego i na co ? Jak mam żyć, chciałabym bardzo czuć się potrzebna, wykonując swoją pracę z pasją i pożytkiem dla innych. A ponadto jestem zmęczona samotnością, czy mam się już z tym pogodzić, czy cierpliwie jednak czekać? Taka wieczna niepewność mnie nęka.

Krzysztof Jackowski: Niby dużo filozofii, a sprawa jest banalnie prosta - potrzeba Pani chłopa. Żyje Pani w pewnym komforcie, ale ta stabilizacja Panią nudzi. Pracę ma Pani dobrą i nie radzę zmieniać, bo to nie poprawi Pani samopoczucia. Sama wychowuje Pani synów - tak, były w Pani życiu dwa poważne związki z mężczyznami. Jeden formalny, który słusznie Pani przerwała, drugi ważniejszy, uczuciowy, który się sam skończył, wypalił. No i teraz pusto. Sytuacja ulegnie radykalnej zmianie, gdy pozna Pani mężczyznę młodszego od siebie, takiego luzaka, trochę bon vivanta. On Panią oczaruje, zakocha się Pani w nim i będzie szczęśliwa. Będziecie żyli w nieformalnym związku, ale to nie będzie Pani przeszkadzało. Radzę spokojnie poczekać, jeszcze trochę cierpliwości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki