18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak zapewnić świniom rozrywkę na poziomie UE? Polscy hodowcy wiedzą, jak to robić! ZDJĘCIA

Bartosz Cirocki
W chlewikach kwitnie rozrywkowe życie - gra w piłkę, zabawy wiaderkami czy słuchanie muzyki. Wszystkie zwierzęta są równe, ale niektóre są równiejsze - przykazanie ze słynnego folwarku Orwella jest oczywistością. Społeczne dysproporcje w zwierzęcym świecie występowały od zawsze.

Dotąd wynikały jednak bądź to z brutalnych praw natury (doświadcza ich na przykład rodzina surykatek zmuszona do gnieżdżenia się w norce tylko dlatego, że skrzydlatemu drapieżnikowi zaburczało w brzuchu), bądź też z ludzkiego braku sprawiedliwości (zna ją pies spędzający w budzie mroźną noc i łypiący na sypialnię, gdzie na łóżku, przy ciepłym grzejniku, przeciąga się kot).

Teraz krzywda w świecie hodowlanej fauny dzieje się w majestacie prawa. W przepisach, i to unijnych, wprost zapisano, że część mieszkańców gospodarstwa może liczyć na więcej niż inni. Co prawda eurokraci dawno już uradzili, jaką przestrzeń zapewnić należy danemu zwierzęciu, ale teraz poszli dalej i regulacjami sięgnęli wyżej niż potrzeb podstawowych. Uprzywilejowaną grupą zostały świnie. To dla nich UE nakazała zapewniać... rozrywki.

Unia sto lat za rolnikami

Piotr Wal z Państwowej Inspekcji Weterynaryjnej w Kartuzach zaznacza, że zapewnienie "materiałów absorbujących uwagę zwierząt", służących dobrostanowi, polskie prawo narzucało już wcześniej. Sprawa nabrała jednak rozgłosu, gdy weszła w życie unijna dyrektywa stanowiąca, iż za brak atrakcji w chlewniach należy się kara.

- Sprawdzaliśmy to już dawno, ale dopiero od tego roku negatywne wyniki kontroli, jako naruszenie zasad wzajemnej zgodności, mogą skutkować obniżeniem dopłat dla rolników - mówi Piotr Wal.

Jak się okazuje, polscy gospodarze wyprzedzili zarówno Unię, jak i rodzime prawo. Atrakcje swojemu zwierzyńcowi zapewniali od wieków.

- U nas hodowcy od zawsze dbają o to, by świnie miały zajęcie - mówi Regina Kleina, kierownik Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Kartuzach. - Dawno zauważono, że te zwierzęta mają skłonności do kanibalizmu, a ustrzec się przed drastycznymi przypadkami pozwala na przykład słomiana ściółka.

Zabawy z wiaderkiem

Inspektor weterynarii wyjaśnia, że atrakcje mogą być różne.

- Świnie lubią ryć, dlatego absorbuje je duża ilość ściółki - tłumaczy Piotr Wal. - Stosować można także inne przedmioty, przyciągające uwagę zwierząt. Sklepów zabawkowych dla świń jeszcze się nie otwiera, ale w gospodarstwach widywałem łańcuchy, plastikowe baniaki czy piłki. Spotkałem się też z wiaderkami, które są wielką atrakcją - pod warunkiem, że mają odpowiednią wielkość. Pamiętam przypadek, gdy świnia wcisnęła głowę w wiaderko i biegała po chlewni jak w hełmie.

Emocje jak na Camp Nou

Tajniki udanej hodowli dobrze zna Józef Stolc, który wraz z rodziną prowadzi gospodarstwo w Kiełpinie.

- Stosuję tradycyjny sposób hodowli z dużą ilością ściółki, która zajmuje świnie, więc pogryzienia zdarzają się rzadko - opisuje. - W moich chlewach wiszą łańcuchy, które świnki sobie gryzą, a dziesięć lat temu kupiłem dla nich specjalne piłki. Są wykonane ze sztucznego tworzywa, którego zwierzęta nie przegryzą, a do tego trochę gruchoczą. Kiedy wrzuci się je takim warchlakom, to zapominają o całym świecie, tylko gonią piłkę po całym kojcu, podrzucają, wyprawiają cuda. Każda rzecz z zewnątrz jest dobra, nawet kawałek drewnianej kłody, trzeba po prostu dać świnkom zajęcie i zaciekawić je czymś nowym.

Niebezpieczna nuda

U podstaw całego zamieszania leży inteligencja, przez którą u zwierząt bywa jak, nie przymierzając, u ludzi. Świnie, dla których zakwalifikowanie się do zwierzęcej Mensy byłoby pestką, czasami się nudzą. A jak nie ma co robić, to różne pomysły przychodzą do głowy. Jak u homo sapiens, tak i u świń, bywają osobniki agresywne - piąchy nie zacisną i w nos nie przyłożą, za to potrafią zrobić użytek z zębów i podgryźć kompana. Do drak dochodzi też po pierwszym spędzeniu stadka do pomieszczenia, bo trzeba ustalić hierarchię.

Unia zatroszczyła się też o lochy - teraz nie mogą być przez całe życie odseparowane w wąskich klatkach, mają być trzymane w grupach. Zdaniem hodowców to niedźwiedzia przysługa, bo gdy zwierzęta mające po dwieście kilogramów konkurują o szefowanie w zagrodzie, to nie ma żartów. Tu jednak rolnicy mają sprawdzony sposób, z którym nie mogłoby się równać powieszenie nawet złotego łańcucha - knur. Wystarczy wpuścić go między lochy, a od razu wiadomo, kto rządzi i temperamenty całego towarzystwa łagodnieją.

Czempion musi chodzić

Józef Stolc zna się na rzeczy - jego gospodarstwo jest ukierunkowane na hodowlę trzody chlewnej, która liczy, bagatela, około 650 sztuk. Nie są to jednak zwykłe przyszłe schabowe, ale głównie loszki i knurki hodowlane, używane do rozmnażania. Do tego część z nich to prawdziwa świńska elita, brylująca na salonach. W domu pana Józefa pełno jest pucharów i medali, które zdobywali najzacniejsi przedstawiciele ras Wielkiej Polskiej Białej czy Polskiej Białej Zwisłouchej.

- W 2003 roku po raz pierwszy przywiozłem nagrodę z ogólnopolskiej imprezy, tytuł Wiceczempiona Krajowej Wystawy Zwierząt Hodowlanych - wspomina hodowca. - Potem były różne lokaty, ale czempiona jeszcze nie miałem. Medalowe okazy muszą być w typie danej rasy, oceniają je komisje, jak na wystawie psów. Ważny jest pokrój, ale też to, jak knurek czy loszka chodzi. Musi też trochę słuchać, nie może być płochliwa i uciekać po kątach. Świnie bardzo szybko się uczą, można je przyzwyczaić do ludzi.

Równość niewskazana

Świniom pod względem przywilejów podskoczyć mogą krowy - im w wielu oborach puszcza się muzykę. Płochliwe zwierzęta stresują się każdym hałasem, a muzyka przyzwyczaja je do dźwięków. Korzyści są obopólne - wyluzowana podczas dojenia krowa, daje więcej mleka, co cieszy rzecz jasna każdego gospodarza.

A jakby tak w imię sprawiedliwości przyznać luksusy także innym zwierzętom? Zamontować zestaw dolby surround w kurniku i w piątkowe wieczory puszczać "Ona tańczy dla mnie"? Otóż nie, przestrzegają specjaliści, i bynajmniej nie dlatego, że ów utwór grozi trwałym uszczerbkiem na zdrowiu.

- W kurniku należy zadbać o minimalny hałas, więc w przypadku puszczania muzyki musiałbym zareagować - uprzedza Piotr Wal. Przyznaje, że dajmy na to, karty dla kóz też nie przejdą, bo nim która uzbiera oko, krupier zdąży wszamać całą talię.

Lobbyści działają

Świnie tymczasem korzystają z okazji i już lobbują w kolejnych sprawach. Tylko patrzeć, jak brukselscy urzędnicy nakażą montować w chlewniach bramki, by knurki mogły rozgrywać mecze, a w miejscach spotkań loszek ustawić telewizory z dostępem do kanału z serialami. Ani się obejrzymy, a będzie jak u Orwella, gdzie "nikogo już nie zdziwiło, że (…) świnie kupiły sobie radio, poczyniły starania o założenie telefonu oraz zaprenumerowały "Johna Bulla".

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki