Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak po sztormach wygląda klif w Orłowie? Sprawdziliśmy, jak jest tam obecnie

OPRAC.:
Łukasz Kamasz
Łukasz Kamasz
Wideo
emisja bez ograniczeń wiekowych
Klif w Orłowie nadal jest jednym z najpopularniejszych miejsc na spacer w Gdyni. Po ostatnich sztormach, osunęło się z niego kilka skarpy. Mieszkańcy i turyści wciąż jednak podchodzą pod niego, chociażby po to, żeby zrobić sobie zdjęcie.

Spis treści

Klif w Orłowie. Jak prezentuje się teraz?

Niewiele ponad tydzień temu, z orłowskiego klifu osunęły się kolejne skarpy. Gdyńska wizytówka, z roku na rok, znajduje się w coraz gorszym stanie. Szacuje się, że przeciętnie ubywa go około metr rocznie. Odwiedziliśmy gdyńskie Orłowo z kamerą, aby sprawdzić, jak obecnie prezentuje się klif.

To już kolejny raz, kiedy osuwają się z niego skarpy

Regularnie po zimowych sztormach informujemy, że z gdyńskiego klifu odpadają kolejne kawałki ściany, tak było m.in. w tym i w zeszłym roku. Do największego osunięcia doszło jednak 6 lat temu, wtedy około dwóch tysięcy ton ziemi osunęło się nagle z klifu w Gdyni Orłowie na plażę, chętnie odwiedzaną przez spacerowiczów.

Co możemy zrobić, żeby spowolnić proces utraty klifu?

Przypomnijmy, że zgodnie z planem ochrony dla rezerwatu przyrody „Kępa Redłowska”, jednym z celów ochrony rezerwatu jest zachowanie naturalnych procesów zachodzących na brzegu morskim. Zakaz ingerencji dotyczy strefy przybrzeżnej morza wzdłuż rezerwatu w pasie o szerokości 500 m.

- Jest tylko jeden sposób na ratowanie klifu, bez ingerencji w krajobraz - mówił niedawno „Dziennikowi Bałtyckiemu” Sławomir Kitowski, prezes Towarzystwa Przyjaciół Orłowa. - Mam na myśli podwodne rafy kamienne, zwane wygaszaczami fal. One mogą osłabić fale, które uderzają w podstawę klifu. Niestety RDOŚ wprowadziła zapis, że nie mogą one znaleźć się bliżej niż 500 metrów od brzegu, co jest absurdalną odległością, ponieważ nic to nie da. Gdyby to było 50 metrów, to problem mógłby zostać rozwiązany. Nikomu nie przyszło do głowy, żeby pomyśleć o zmianie tego zarządzenia, które jest niepraktyczne. Zamiast chronić krajobraz i zasoby przyrody, chroni wyłącznie procesy abrazji, które niszczą bezpowrotnie te zasoby. Te podwodne, naturalne, kamienne wygaszacze fal przedłużyłyby istnienie klifu, zachowując procesy zachodzące na brzegu. Projektowanie i uzgadnianie na tym obszarze systemu podwodnych, naturalnych kamiennych falochronów może zająć kilka lat, a czasu jest coraz mniej.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki