Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak daleko stąd do Bratysławy?

Dariusz Szreter
Czwartek, 4 marca 2010 r.

Wzdychałem niedawno do Czech, że tak daleko nam do nich pod względem obywatelskiego luzu. Dziś przed oczami stanęła mi scena z komedii "Samotni", w której jeden z bohaterów, osobnik z inklinacją do inhalowania się dymem konopi indyjskich, w mieszkaniu dilera słyszy znajomą melodię. "Skądś znam ten kawałek, co to jest?"- pyta. "Przecież to czeski hymn" - pada odpowiedź. Mnie ten lekko absurdalny żart ubawił. Widać jednak byli i tacy, którzy potraktowali to dosłownie. Oto bowiem od przyszłego miesiąca życie obywateli Słowacji (kraju jeszcze kilkanaście lat temu połączonego ze wspomnianymi Czechami - teraz rozumiem czemu podział był nieuchronny) będzie zasadniczo składało się z: po pierwsze - śpiewania słowackiego hymnu, po drugie - ze słuchania słowackiego hymnu w radiu i telewizji oraz, po trzecie, z czytania tekstu słowackiego hymnu, który ma być wywieszony razem z flagą i godłem we wszystkich urzędach, z salami szkolnymi włącznie. Wszystko to za sprawą ustawy patriotycznej, która ma chronić tych bardziej wschodnich z naszych południowych sąsiadów przed wynarodowiającymi skutkami Traktatu Lizbońskiego.

Nie twierdzę, że zagrożenie jest całkowicie wydumane (jeśli uznać to za zagrożenie), ale zaproponowane remedium pachnie totalitaryzmem. Zgodne chóry uczniów, parlamentarzystów, radnych czy sportowców, zasuwające w postawie zasadniczej hymn, zwrotka po zwrotce, kojarzą się raczej z Koreą Północną lub - cofając się w przeszłość - z Trzecią Rzeszą lub ZSRR, niż krajem członkowskim UE w XXI wieku.

Zgoda stosunek do hymnu, szacunek dla niego, można w jakimś stopniu uznać za wyznacznik patriotyzmu. I tu jednak możliwe są sytuacje niejednoznaczne. Wystarczy przypomnieć choćby genialną interpretację "Gwiaździstego sztandaru" na festiwalu w Woodstock, w wykonaniu Jimiego Hendriksa. Przez bardziej konserwatywnych odbiorców mogło to być uznane za profanację amerykańskiego hymnu. W istocie jednak był to głos wybitnego artysty na temat kondycji jego ojczyzny w czasach wojny w Wietnamie i kontrkulturowych ruchów społecznych.
Wracając jednak do zasadniczego wątku. W demokratycznym, wolnym kraju, każdy ma prawo modlić się jak i kiedy chce (chyba, że nie chce wcale), kochać się jak chce, lub żyć w celibacie, jeśli taka jego/jej wola oraz śpiewać hymn i słuchać go, w okolicznościach jakie sam uzna za stosowne. Albo w ogóle nie śpiewać i nie słuchać. Przymuszanie do śpiewania na rozkaz nie jest natomiast wychowaniem patriotycznym, tylko najzwyklejszym zamordyzmem.

Piszę o tym wszystkim z najwyższym niepokojem. I to nawet nie z powodu współczucia dla Słowaków, Węgrów, Cyganów i obywateli słowackich innych narodowości. O ile bowiem, jak powtarzam z ubolewaniem, daleko nam - w sensie mentalnym - do Czechów, tak na Słowację droga prosta. Boję się trochę, że i w naszym kraju nie brak palantów, którzy gotowi są wyskoczyć z podobnym pomysłem.

Nie muszę wymieniać nazwisk, przecież dobrze ich wszyscy znamy. Zresztą pewnie za chwilę sami się odezwą. Nie ma ich może aż tak wielu, ale są hałaśliwi i zdeterminowani. I całkiem do pomyślenia wydaje mi się sytuacja, w której może dojść do jakichś politycznych przetargów, na skutek których taki pomysł, w imię realizacji ważniejszych, strategicznych celów w transakcji wiązanej, uzyska parlamentarną większość. Nawet przy obecnym składzie Sejmu. Mało to przykładów konformizmu i kunktatorstwa z ostatnich lat? Na wszelki wypadek radziłbym więc już teraz odświeżyć sobie w pamięci tekst "Mazurka Dąbrowskiego". Zaraz, jak to szło? "Z ziemi polskiej do wolski"? Ewentualnie szykować się do przeprowadzki w przyjaźniejsze rejony. Nawet paszportu nie trzeba, wystarczy dowód.
A propos, czy ktoś z Państwa nie zna niedrogiego lektora języka czeskiego?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki