Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jacek Kurski: PiS przegrał na własną prośbę

Łukasz Kłos
Jacek Kurski
Jacek Kurski Grzegorz Mehring
To, co się działo w PiS na Pomorzu w ostatnich dwóch latach, dowodzi, o ile lepszy mógłby być wynik, gdyby sama centrala nie niszczyła struktur terenowych. Selekcja przedwyborcza była taka, żeby wycinać wszystkich kandydatów, którzy się różnili od pożądanego profilu posła - mówi Jacek Kurski.

Z Jackiem Kurskim, wykluczonym z PiS posłem do Parlamentu Europejskiego, rozmawia Łukasz Kłos
Ilu posłów złoży przysięgę jako członkowie nowej formacji?

Nie ma żadnej nowej formacji. Naprawdę. Jest za to głos sprzeciwu wobec niepotrzebnej decyzji o wykluczeniu nas z szeregów partii. To decyzja, która dzieli, zamiast łączyć. Oznacza nacisk na sprawowanie władzy na prawicy przez jednego człowieka czy jedno środowisko za wszelką cenę, zamiast zwycięstwa całej prawicy w kraju. Taką mamy teraz sytuację. Nie można jednak wykluczyć wytworzenia się nowej sytuacji, kiedy z góry się przesądza o odrzuceniu naszego odwołania i w ogóle przekreśla naszą działalność.

Proszę uszczypnąć, bo albo śnimy, albo mamy nieodparte wrażenie déjá vu. Trzech eurodeputowanych mówi o potrzebie demokratyzacji w Prawie i Sprawiedliwości i nawołuje do wewnętrznych reform w partii. Skojarzenia z początkami PJN same się nasuwają.

Nasze intencje są zupełnie inne niż poprzedników. Twórcy PJN wychodzili ze swoim projektem wkrótce po katastrofie smoleńskiej, kiedy w bólu i cierpieniu przeżywaliśmy stratę bliskich nam osób. W dodatku zrobili to w trakcie kampanii wyborczej do samorządów. To rzeczywiście zadało bardzo duży cios partii. W związku z czym mogę powiedzieć, że kiedy inni szkodzili, to my chcieliśmy ratować partię.

Czytaj także:**Ziobro, Kurski i Cymański wykluczeni z PiS. Będą się odwoływać**

Tyle że swoje zastrzeżenia zgłaszacie publicznie tuż po przegranych wyborach. Trudno nie dostrzec w waszych działaniach powtórki z projektu Polska Plus, który podobnie jak PJN, zakończył się klapą.
Jesteśmy dorośli i znamy historię polskiej prawicy. Te analogie nie są zasadne, gdyż wszystkie tamte projekty albo kwestionowały przywództwo Jarosława Kaczyńskiego, albo w realnym zamiarze dążyły do założenia odrębnej formacji, albo jedno i drugie zarazem. My przestrzegamy dwóch świętych zasad: nie kwestionujemy przywództwa Jarosława Kaczyńskiego ani nie chcemy budować nowego ugrupowania. Zamierzaliśmy naprawiać Prawo i Sprawiedliwość i dopiero za te szlachetne zamiary zostaliśmy z tej partii wyrzuceni. Swoją próbę podjęliśmy nie po pierwszych przegranych przez partię wyborach - jak to niektórzy zrobili to w 2007 roku - tylko po szóstych, kiedy dla wszystkich było już oczywiste, że tę porażkę ponieśliśmy na własne życzenie.

Pana zdaniem, gdyby PiS się zmieniło zawczasu, to wygrana byłaby pewna?

Mogliśmy uzyskać w tych wyborach lepszy wynik i zmusić poprzez to Platformę do koalicji z trzema czy czterema partiami. To bardzo by nas przybliżyło do upragnionego sukcesu. Jeszcze tydzień przed wyborami sondaże pokazywały, że taki scenariusz jest bardzo możliwy. Zamiast tego rzeka życia przyniosła kolejną klęskę na własną prośbę. Gdyby partia lepiej funkcjonowała i bardziej siebie szanowała, odnosiła się do realnych problemów, do różnych środowisk, do różnych pokoleń, umiała dotrzeć do serc i umysłów Polaków, to wynik mógłby być inny. Przykład pomorski jest dokładną fotografią efektu błędnych decyzji.

Czytaj także: Palikot: Ziobro może się dogadać ze Schetyną. Stworzą klub, bez którego nie będzie żadnego rządu

PiS mogło powiększyć swój "stan posiadania" na Pomorzu?
To co się działo na Pomorzu w ostatnich dwóch latach, dowodzi, o ile lepszy mógłby być wynik, gdyby sama centrala nie niszczyła własnych struktur terenowych. Przykład pomorski pokazuje efekt zaniechań, nieprawidłowości i fatalnych decyzji, polegających na rozwiązaniu zarządu okręgu, na rozwiązaniu struktur powiatowych w Pruszczu, Starogardzie, Malborku, a po części także w Gdańsku. Polegających wreszcie na wyrzucaniu ludzi z Prawa i Sprawiedliwości w myśl selekcji negatywnej. Przykład ten pokazuje też, że odwołując się do potencjału prawicy i samego Prawa i Sprawiedliwości, można było te wybory wygrać, ale na własne życzenie ponieśliśmy porażkę. Tymczasem partia, zamiast się zmienić i rozpocząć program zmian, dobiera się do skóry tym, którzy go głoszą.
Wasze odejście jest już niemal przesądzone, ale zwlekacie panowie z ogłoszeniem nowego projektu politycznego. Czy to aby nie gra na zwłokę, by pozyskać jeszcze dodatkowe szable dla nowego ugrupowania?
To nie my zagraliśmy na "pozyskanie szabli", ale ci, którzy pod wpływem impulsu wywołanego wyrazami solidarności z nami naszych koleżanek i kolegów, chcieli natychmiastowego przesłuchania. Wbrew własnym interesom przedłużamy sprawę, żeby nikt z wyborców, którzy oddali na nas głos, nie miał wątpliwości, że zrobiliśmy wszystko, by ratować Prawo i Sprawiedliwość oraz jedność tej partii. To działanie niekoniukturalne i zamierzone.

Na Pomorzu wśród obecnych posłów Prawa i Sprawiedliwości raczej nie może Pan liczyć na zrozumienie dla swoich działań.
To prawda, ale też nic zaskakującego. Selekcja przedwyborcza była taka, żeby wycinać wszystkich tych kandydatów, którzy się różnili od pożądanego profilu posła. Niemniej otrzymujemy obecnie liczne wyrazy solidarności i poparcia od działaczy struktur terenowych Prawa i Sprawiedliwości.

Może warto zaprosić kolegów, którzy niegdyś pragnęli utworzyć Polskę Plus?
To środowisko jest wewnętrznie złamane swoją nieudaną próbą budowy odrębnej formacji. Ma traumę wynikającą z wyjścia, a następnie powrotu do macierzystej partii. Ten polityczny kręgosłup został przetrącony na wiele lat.

Czytaj także:**Za Ziobrą stoi... Rydzyk, który zwątpił w Kaczyńskiego i jego PiS**

Zbigniew Ziobro roztoczył szeroką wizję programową, ale była to wizja dla PiS. Gdyby na polskiej scenie politycznej pojawiła się nowa formacja prawicowa, to jaką powinna mieć orientację?
Nie chcę się wypowiadać o formacji, której nie planowaliśmy i której powstanie nie jest pewne. Jesteśmy młodzi, pełni sił, werwy i doświadczenia, więc jeżeli zostaniemy ostatecznie wykluczeni, to oczywiście przekujemy to na odpowiedni projekt polityczny. Natomiast mówienie dziś o tym byłoby tylko potwierdzeniem fałszywych zarzutów, że od początku to planowaliśmy.

Polsce potrzebna jest katolicko-narodowa odpowiedź na ostre, lewicujące wybiegi Ruchu Palikota?
Polsce przede wszystkim potrzebna jest prawica według idei i pomysłu z 2005 roku. Ugrupowanie sięgające od prawej ściany do samego centrum. Tak jak wtedy gdy jedno ugrupowanie połączyło osoby pokroju Marka Jurka, Kazimierza Marcinkiewicza, Pawła Kowala czy Kazimierza Ujazdowskiego. Całe spectrum polskiej prawicy powinno grać skrzydłami na rzecz jednej formacji, która owszem, różni się wewnętrznie, w której się mieszczą różne wrażliwości, profile i charakterystyki wyborców, ale ponad wszystko umie się porozumieć. Tylko to jest drogą do sukcesu. Nic na prawo ani nic na lewo od Prawa i Sprawiedliwości nie ma najmniejszego sensu. To musi być formacja szeroka, uniwersalna i pojemna.

Czytaj także:**Drużyna Ziobry przyszła do Karskiego. "Nadal liczymy na porozumienie"**

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki