Gra o miejsce w historii klubu. Arka Gdynia walczy dziś o Puchar Polski. 2.05.2021

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Przemysław Świderski
Arka Gdynia zagra dziś jedno z najważniejszych spotkań w ponad 90-letniej historii klubu. Żółto-niebiescy na stadionie w Lublinie powalczą o godz. 16 o dołożenie do swojej kolekcji trzeciego Pucharu Polski. Mecz rozegrany zostanie bez udziału publiczności.

Gdynianie tradycyjnie już przy okazji tego typu pojedynków faworytem nie będą. Zmierzą się z Rakowem Częstochowa, czołowym zespołem PKO BP Ekstraklasy, który zapewnił już sobie w tym sezonie co najmniej brązowy medal mistrzostw Polski. Jednak przy okazji poprzednio wygranych pucharów, w 1979 roku w meczu z Wisłą Kraków i 38 lat później z Lechem Poznań, także niewielu ekspertów stawiało na żółto-niebieskich. Współautorami ostatniego z tych triumfów byli zaledwie dwaj aktualni piłkarze Arki Gdynia, kapitan zespołu Michał Marcjanik i klubowa ikona Marcus da Silva. Cała reszta zawodników z obecnego składu ma więc dziś być może jedyną w karierze, olbrzymią szansę, aby na stałe i złotymi zgłoskami zapisać się w historii żółto-niebieskich. Dlatego też mobilizacja w zespole jest olbrzymia. Nikomu nie trzeba dodatkowo przypominać, o co toczyła będzie się walka w Lublinie. Arka Gdynia w przypadku zwycięstwa otrzyma nie tylko potężną jak na realia klubu nagrodę w wysokości pięciu milionów złotych, ale także uzyska prawo gry w przyszłym sezonie w europejskich pucharach.

- Wiemy, jaka jest tradycja, a część zawodników pamięta, jak smakuje zdobycie Pucharu Polski - mówi Dariusz Marzec, trener żółto-niebieskich. - Wiadomo też, jaka jest to radość dla kibiców i co to oznacza dla klubu.

Typujemy skład Arki Gdynia na finał Fortuna Pucharu Polski. Których piłkarzy pośle do boju Dariusz Marzec, trener żółto-niebieskich?

Gdynianie przystąpią do starcia z Rakowem Częstochowa po zwycięstwie w środę 3:2 nad Zagłębiem w Sosnowcu. Ten mecz zostanie na długo pamiętany, gdyż żółto-niebieskim udało się odwrócić losy spotkania, mimo że po nieco ponad kwadransie przegrywali 0:2. Dodatkowo w końcówce pierwszej połowy Daniel Kajzer obronił rzut karny, co dało dodatkowego „kopa” drużynie. Ostatecznie żółto-niebiescy triumfowali i nie ukrywali po końcowym gwizdku sędziego, że mocno podbudowało ich to mentalnie przed finałem Fortuna Pucharu Polski.

- Było to dla nas bardzo ważne zwycięstwo, bo wiemy jaki mecz jest przed nami - powiedział Dariusz Marzec.

Trener żółto-niebieskich pogratulował swoim zawodnikom wiary i determinacji, dzięki którym udało się odwrócić wynik spotkania.

Adam Deja, jak przyznał po meczu z Zagłębiem, zaliczył w Sosnowcu jeden z najlepszych występów w karierze. Strzelił dwie wysokiej urody bramki. Dorzucił do nich asystę przy golu Michała Marcjanika. Zarówno on, jak i koledzy z drużyny, mają jednak już w głowie finał Fortuna Pucharu Polski.

- Po zwycięstwie nad Zagłębiem zamierzamy się chwilę pocieszyć, ale już myślimy o niedzielnym meczu - powiedział po końcowym gwizdku sędziego Adam Deja. - Nie jesteśmy faworytem w finale z Rakowem Częstochowa i nie będzie to łatwe spotkanie. Ale trzeba wierzyć w zwycięstwo. Będziemy walczyć. Zrobimy wszystko, aby przywieźć puchar do Gdyni.

Niestety w Sosnowcu odnowiła się kontuzja Luisa Valcarce, który byłby z pewnością rozpatrywany przez trenera żółto-niebieskich jako jeden z mocnych kandydatów do występu od pierwszej minuty w dzisiejszym finale. Cieszy natomiast powrót na boisko i dobra postawa Arkadiusza Kasperkiewicza. Dla tego gracza, który zapewne pojawi się dziś na placu gry, finałowy pojedynek będzie miał dodatkowy, osobisty smaczek. Arkadiusz Kasperkiewicz jeszcze w zeszłym sezonie reprezentował barwy Rakowa Częstochowa w PKO BP Ekstraklasie. Nie dostawał jednak zbyt wielu szans od trenera Marka Papszuna. Ostatecznie zdecydowano się nie przedłużać z nim kontraktu i zrezygnowano z jego usług.

Warto dodać, że niedzielny finał Fortuna Pucharu Polski ma olbrzymi ciężar gatunkowy nie tylko dla jego uczestników, ale także kilku klubów z ekstraklasy. W przypadku zwycięstwa Rakowa Częstochowa czwarte miejsce w najwyższej klasie rozgrywkowej zagwarantuje udział w przyszłym sezonie w europejskich pucharach. Beneficjentem ewentualnej porażki Arki Gdynia może stać się dla przykładu Lechia Gdańsk. Rywal żółto-niebieskich zza między ma realną szansę na wywalczenie miejsca tuż za podium w tym sezonie PKO BP Ekstraklasy. Głównymi rywalami biało-zielonych w tym wyścigu są Warta Poznań, Zagłębie Lubin, Piast Gliwice i Śląsk Wrocław. Dużo mniejsze nadzieje na zajęcie czwartego miejsca w lidze na koniec sezonu ciągle tlić mogą się w głowach także kibiców, piłkarzy i działaczy Lecha Poznań, Górnika Zabrze, czy Jagiellonii Białystok.

Minister Ziobro: nie chodzi o to, aby złodziej kury trafiał za kratki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki
Dodaj ogłoszenie