Głosy po 43. derbach Trójmiasta w koszykówce. Trefl udowodnił, dlaczego jest w czołówce ligi. Arka wciąż musi walczyć o swoje

- Tego typu mecze są bardzo zdradliwe, ponieważ mierzymy się z zespołem, który nie ma nic do stracenia. Zdecydowanie Arka ma zdolność w ataku do wygrania każdego spotkania. Przez to jest bardzo niebezpieczna. Kiedy ma dzień, w którym trafia otwarte rzuty trójkowe, może ograć każdego. Myślę, że w tym sezonie w 90 procentach spotkań wychodziliśmy z dobrym nastawieniem na mecze, ale nie byłem zadowolony ze sposobu, w jaki rozpoczynaliśmy grę. Naszym stylem nie jest wymiana rzutów. Po tym, jak zrozumieliśmy, co możemy zrobić lepiej, przebudziliśmy się i zmieniliśmy wynik na naszą korzyść - powiedział Żan Tabak, trener koszykarzy z Sopotu.

- Gratulacje dla drużyny Trefla Sopot. Od samego początku mojej trenerskiej przygody z koszykówką, na jakimkolwiek poziomie, młodzieżowym, czy seniorskim, starałem się zmuszać zawodników, aby grali tak, jak robi to Trefl Sopot. Mam tutaj na myśli szczególnie defensywę i agresywną grę. Sportowcy muszą być gotowi do takiej gry fizycznie i mentalnie. Myślę, że po bardzo dobrej pierwszej kwarcie to kwestie wolicjonalne zadecydowały o tym, że zaczęło się dziać tak, jak zaczęło. To, że drużyna Trefla później trafiała, czy wykorzystywała łatwiejsze okazje, to tylko i wyłącznie pochodna tego, że gra agresywnie i pod presją zmusza do błędów. Utrudnia organizację gry ataku drużyny przeciwnej. Stąd biorą się takie sytuacje. Musimy już myśleć o kolejnych meczach, a że ważnych, to już raczej oczywiste - komplementował rywali Wojciech Bychawski, trener Arki Gdynia.

- Może brakowało nam skupienia w ważnych elementach naszej taktyki i obrony szczególnie. Gospodarze dużo akcji ponowili, z czego brały się punkty drugiej szansy. Można powiedzieć, że to nasza zmora w tym sezonie. Uciekał gdzieś ten focus, brakowało szczegółów. Trefl to klasowa drużyna, która w play-offach będzie co najmniej w czwórce. Co nie zagrało? Dużo rzeczy. Byliśmy pechowi w takich małych sytuacjach, jak na przykład niecelny rzut spod kosza - mówi Grzegorz Kamiński, niski skrzydłowy Arki Gdynia.

- Zaczęliśmy to spotkanie źle, ale od drugiej kwarty mieliśmy kilku zawodników, którzy wzięli grę na siebie. Defensywnie zaczęliśmy grać tak, jak tego chcieliśmy. Nasi najlepsi gracze otrząsnęli się i dali nam dużo pewności siebie, aby poprawić się w ataku. Nie obawialiśmy się już niczego w obronie, więc później mieliśmy już tylko ekscytującą grę - przyznał Paul Scruggs, rzucający obrońca Trefla Sopot.

Do dobrze sobie znanej hali Ergo Arena wrócił Andrzej Pluta junior. Były zawodnik Trefla Sopot w sezonie 2022/2023 teraz zagrał w barwach Arki Gdynia. Ale nie mógł wstrzelić się, aby podnieść swoich kolegów.

- Trefl pokazał, dlaczego jest na drugim miejscu w lidze. Pokazali nam, gdzie jest nasze miejsce. Od samego początku wyszli bardzo agresywnie, z dobrą grą. Wiemy nad czym musimy pracować. To troszeczkę taki kubeł zimnej wody dla nas. Musimy przygotowywać się na następne mecze. Trefl z każdą kwartą podkręcał intensywność. Wydaje mi się, że ta różnica wyszła z tego względu. Nie powiedziałbym, że to był dla mnie szczególny mecz. Wiadomo, że zawsze fajnie jest zagrać w derbach. W tamtym sezonie miałem okazję dla Sopotu, a teraz dla Gdyni. Atmosfera jest świetna, ale to mecz, jak każdy mecz, na który przychodzi się skoncentrowanym i z wolą zwycięstwa. Dzisiaj Trefl był lepszy - powiedział Andrzej Pluta, rozgrywający Arki.