Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta? Startuje Tauron Basket Liga

Paweł Durkiewicz
Przemek Świderski
W koszykarskiej ekstraklasie od lat mamy do czynienia z hegemonią Trójmiasta. Wydaje się, że zjawisko to sięgnęło już apogeum: w ostatnim finale zmierzyły się ze sobą Asseco Prokom Gdynia i Trefl Sopot. Do przerwania mistrzowskiej serii szykuje się tymczasem Stelmet Zielona Góra, który w lecie zbudował drużynę gwiazd. Tak silną kadrę w ostatnich latach mógł mieć tylko... Asseco Prokom. Czy sezon 2012/2013 przyniesie zatem zmiany w tej hierarchii?

Walter Hodge, Quinton Hosley, Oliver Stević, Adam Łapeta - każdego z tych koszykarzy z pewnością przyjęliby do składu zarówno trener Asseco Kestutis Kemzura, jak i Trefla Żan Tabak. Tyle tylko, że wszyscy wymienieni gracze wysoko cenią swoje umiejętności i od potencjalnych pracodawców wymagają wysokich sum na kontrakcie. Zarobki Hodge'a i Hosley'a w kuluarach ocenia się nawet na ok. 0,5 miliona złotych. W lecie na rynku transferowym tylko klub z Zielonej Góry mógł pozwolić sobie na szaleństwa, podczas gdy w Trójmieście zbudowali - powoli, w dużych bólach - dwa ciekawe, solidne, ale nie rzucające na kolana zespoły.

U progu nowych rozgrywek coraz modniejsze jest stawianie na mistrzostwo Stelmetu. Zwłaszcza że mistrzowska seria Prokomu reszcie koszykarskiej Polski znudziła się już jakiś czas temu. W komentarzach kibice nie mają wątpliwości: lubuski team jest na dziś najsilniejszy w Polsce i jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, zostawi w pokonanym polu obu zeszłorocznych finalistów. Czy udowodni to na parkiecie? Optymizmu w lubuskim klubie nie brakuje, jednak mocno napompowany balon oczekiwań często lubi pęknąć.

Trenerzy trójmiejskich drużyn zachowują spokój i tradycyjnie, we wszystkich przypadkach odmieniają słowo "praca".
- Na pewno chcemy kontynuować mistrzowską passę. Mistrzostwo Polski to nasz priorytet. Czeka nas sporo pracy. Ten klub bywał już w lepszej kondycji finansowej, niemniej nadal chcemy być najlepsi w kraju. Dlatego dobieraliśmy konkretnych graczy - ambitnych, perspektywicznych i zdeterminowanych, by ciężką pracą wchodzić na kolejne poziomy - ocenia trener Asseco Prokomu Kestutis Kemzura.

Podobne deklaracje padają z ust trenera Trefla, Żana Tabaka.

Z Adamem Waczyńskim, skrzydłowym Trefla, rozmawia Paweł Durkiewicz

Czy wasze zwycięstwo nad mistrzem Polski w meczu o Superpuchar oznacza, że jesteście gotowi do walki w Tauron Basket Lidze?

Myślę, że nie powinniśmy wyciągać jakichś daleko idących wniosków z tego spotkania. W lidze będzie zupełnie inaczej. Każda drużyna w lidze jest teraz na innym etapie gotowości do gry. Jeśli chodzi o nas, to tak jak w środę będziemy walczyć i gryźć parkiet od pierwszej minuty do ostatniej.

Co roku mówi się, że polska liga prezentuje coraz słabszy poziom. Jak to wygląda z punktu widzenia koszykarzy?

Nie sądzę, żeby poziom rozgrywek spadał. Świadczy o tym choćby klasa trenerów, którzy pojawiają się w Polsce. Kestutis Kemzura, Żan Tabak to ludzie, którzy mieli do czynienia z wielką koszykówką. W Zielonej Górze postarali się o przyjście świetnych zawodników, jest trener Mihailo Uvalin, też świetny fachowiec. Trzeba patrzeć na pozytywne strony. Od paru lat poziom jest naprawdę przyzwoity mimo, że nie mamy takiej pozycji w Europie jak Hiszpania, czy Rosja.

Mówi się, że w finał ligi mają już zapewniony ekipy Asseco i Stelmetu, a wy możecie powalczyć co najwyżej o trzecie miejsce. Lepiej byłoby grać z pozycji faworyta?

To zależy od mentalności poszczególnych graczy. Może to i lepiej, że o nas mówi się mniej. Ciąży na nas mniejsza presja niż na tych dwóch zespołach. Robimy swoje, pokazaliśmy już, że gramy agresywnie nawet przeciw Asseco. Jeśli będziemy przykładać się do treningów, na pewno stać nas na wiele.

Praktycznie każdy koszykarz Trefla chwali w prasie współpracę z trenerem Tabakiem. Z czego wynika taka sympatia zawodników?

Trener bardzo zwraca uwagę na szczegóły. Wszystko cierpliwie tłumaczy, nie używa krzyku, jest wręcz bardzo przyjazny dla nas wszystkich. Po treningach zawsze można zostać i porozmawiać o czymkolwiek. Generalnie widać, że był w NBA i wie, jak to jest być zawodnikiem. Stąd fantastyczny kontakt z graczami. Jeśli chodzi o filozofię i taktykę to wprowadza sporo nowości. W Polsce nie widziałem jeszcze tego wariantu obrony, którą stosuje trener Tabak. W momencie gdy wszyscy gramy agresywnie, możemy zatrzymać każdego.

Rozmowa z Adamem Hrycaniukiem, centrem Asseco Prokomu

Mecz o Superpuchar obejrzałeś z perspektywy widza. Twoi koledzy nie sprawiali wrażenia dobrze skonsolidowanego zespołu...

Mieliśmy mało czasu na zgranie. Ten proces nie jest taki łatwy, zwykle nie trwa to 2-3 tygodni, tylko raczej 2-3 miesiące. Potrzebujemy chwili czasu, żeby poznać dogłębnie system trenera, a także poznać się nawzajem. Wtedy nasza gra będzie wyglądała lepiej.

W sobotę gracie derby Gdyni ze Startem. Przeciwnik nie wygląda na takiego, który mógłby wam sprawić problem.

To dopiero zobaczymy. Dla nas kluczowe będzie wyeliminowanie błędów, które popełnialiśmy w meczu z Treflem. Tak naprawdę nie myślimy nawet o zwycięstwie czy porażce, tylko o tym, by poprawić swoją grę i konsekwentnie wykonywać polecenia trenera. Wtedy dobre wyniki przyjdą same.

Znów słychać opinię, że polska ekstraklasa obniża swój poziom. Jak wygląda to z waszego punktu widzenia?
Faktycznie, co roku słychać, że liga jest słabsza. Na razie, przed pierwszymi meczami chyba za wcześnie jest wyrokować, czy poziom jest niższy czy wyższy. W tym momencie widać, że w lidze jest na pewno parę solidnych zespołów, które będą się liczyć w walce o mistrzostwo. Myślę, że spośród tych niżej notowanych kilka również zaprezentuje ciekawą grę i udowodni tym samym, że poziom nie jest taki zły.

Wielkie wzmocnienia poczynił zespół z Zielonej Góry. Jakie komentarze wywołały ich ruchy w waszej ekipie?

My patrzymy w tej chwili wyłącznie na siebie. Nawet nie jestem pewien, czy wszyscy w naszej drużynie wiedzą nawet, kto jest w ich składzie. OK, znamy kilku ich zawodników i ich możliwości, ale tak naprawdę o Zastalu [poprawna nazwa to od lipca Stelmet - przyp. red.] będziemy myśleć dopiero jak przyjdzie nam z nimi zagrać.

Od blisko dwóch miesięcy zmagasz się z kontuzją kolana. Kiedy znów zobaczymy cię na parkiecie?

Lada dzień powinienem wrócić już do normalnych treningów.

Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki