Udało mu się uwiecznić moment, gdy do portu gdyńskiego przybył z Anglii s/s Śląsk, wiozący na pokładzie poetę Juliana Tuwima, który wraz z żoną wrócił do Polski po latach emigracji. Był czerwiec 1946 roku.
Jedno ze zdjęć zrobionych tego dnia Janusz Uklejewski opisywał mi przez telefon tak: - Kapelusz. Długi płaszcz. Skórzane rękawiczki. Koszula i krawat. Szczupła twarz. Widoczna myszka, ciemne znamię na lewym policzku. Tak zapamiętałem Tuwima, gdy przypłynął do Gdyni. Towarzyszył mu, zamknięty w kadrze tamtej fotografii, Kazimierz Wyka. Ja miałem wtedy 20 lat. Podpłynęliśmy - razem z innymi dziennikarzami, na powitanie gości. Wtedy go sfotografowałem. Na szczęście zdjęcia te dałem potem poecie w prezencie. Dzięki temu zachowały się, bo moje negatywy przepadły na amen.
Mało kto umiał z taką pasją opowiadać o fotografii jak Janusz Uklejewski. Spotkaliśmy się jeszcze w maju ubiegłego roku. Pokazywał mi zdjęcia sprzed ponad pół wieku, był dumny ze swego przepastnego, domowego archiwum i z właśnie wydanej książki, gdzie zdjęcia współczesnego Gdańska sąsiadują z jego fotografiami gdańskich ruin. Jego niezwykłe zdjęcia z odbudowy Gdańska pokazano pierwszy raz dopiero w 2008 roku, na wielkiej wystawie w gdańskim Muzeum Historycznym. Z tamtych pierwszych powojennych lat najbardziej zapadła mu w pamięć kompletnie zrujnowana bazylika Mariacka. Wszedł do środka. Akurat wyciągali mumie z podziemnych grobowców...
Jako młody chłopak przyjechał na Wybrzeże w 1945 roku z batalionem Marynarki Wojennej. Niemiecki, małoobrazkowy aparat w kieszeni płaszcza to był cały jego majątek. Mówił, że z aparatem fotograficznym był jak zjawisko. Gdy Marynarka Wojenna wydaje gazetę, on w służbie czynnej zostaje jej fotoreporterem. Świetnie mu idzie. Ma już doświadczenie. Fotografii uczył się za okupacji w Dęblinie. W zakładzie fotograficznym trzaskał portrety małe i duże. Uwieczniał kolegów. Zdjęcia z tamtych lat się zachowały. Zresztą, jak mówi, to były jego najlepsze prace, choćby te wysadzonych przez partyzantów pociągów. Miał wtedy ledwie 18 lat, pracował na kolei i oczywiście nigdy nie rozstawał się z aparatem. Wciąż powtarzał, że tyle lat fotografował Gdańsk, że nawet wtedy, gdy to fotografowanie stało się niemożliwe, gdy stracił wzrok, mógłby fotografować dalej, ale już inaczej, z pamięci, z serca. Z miłości do zdjęć. Ta miłość wciąż jest na tych zdjęciach, a one pozostaną.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?