Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdynia: Ratujmy koty ze stoczni- apeluje Towarzystwo Opieki nad zwierzętami

Magda Popek
Setka kotów czeka na pomoc. Nie wszystkie są towarzyskie, ale wszystkie potrzebują jedzenia
Setka kotów czeka na pomoc. Nie wszystkie są towarzyskie, ale wszystkie potrzebują jedzenia T. Bołt
Przez 18 lat gdyńscy stoczniowcy opiekowali się kotami. Ich już nie ma, ale koty pozostały i potrzebują pomocy

Wokół stoczniowych kotów rozszalała się ostatnio burza. Wiele organizacji stara się im pomóc. Część osób zwierzęta odławia i kieruje do adopcji, inni oceniają ten pomysł jako "nieszczęśliwy". Wystarczy zajrzeć na internetowe fora, by zobaczyć, że temat jest gorący i budzi skrajne opinie. Szczególnie, gdy pojawiła się informacja, że na terenie gdyńskiej stoczni żyje około 1000 głodnych i zmarzniętych kociaków. Tymczasem gdyńskie "miauki", których na terenie stoczni żyje około setki, potrzebują niewiele. Zdaniem Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, które od początku zaangażowane jest w akcję ratowania stoczniowych kotów, zwierzętom potrzeba tylko jedzenia i dostępu do opieki weterynaryjnej.

- Są to koty wolno bytujące. To nie jest tylko określenie tego, że żyją na wolności, ale także określenie ich statusu prawnego - tłumaczy Anna Fischer, prezes gdyńskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. - Wolno bytujące koty powinny zostać na miejscu, bo to półdzikie zwierzęta, które źle się czują w zamkniętych przestrzeniach. Potrzebują jednak naszej pomocy. Apelujemy do wszystkich miłośników kotów o przekazywanie do nas karmy i środków finansowych na leczenie.

Podobnego zdania jest Ewa Jasińska, weterynarz, która wczoraj odwiedziła żyjące w gdyńskiej stoczni zwierzaki. - Te zwierzęta, które udało mi się obejrzeć, są w dobrym stanie. Tylko jeden mały kociak ma katar zakaźny. Byli stoczniowcy, którzy się nimi zajmują, znają zwierzęta i udaje im się łapać. Zatem kociak będzie złapany i wyleczony - obiecuje weterynarz. - Wiem, że TOnZ chce, by koty zostały odrobaczone, co przy dobrym zaplanowaniu akcji przez opiekunów zwierząt jest możliwe do przeprowadzenia.

Ewa Jasińska zaznacza, że nie jest zwolenniczką ingerowania przez człowieka w życie zwierząt na wolności, jednak w tym wypadku popiera akcję TOnZ i sama służy pomocą. - Ludzie generalnie zazwyczaj robią więcej szkody niż pożytku, starając się udomowić takie zwierzęta. Ale te koty zostały już przyzwyczajone do pomocy z naszej strony i to, co w tej chwili jest najważniejsze, to zapewnienie im stałego dożywiania. Zimą tego pożywienia jest zdecydowanie mniej niż latem, a zwierzęta potrzebują go więcej.

Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami zajmuje się kocim problemem od czasu zamknięcia stoczni. Osiągnęli już bardzo wiele. - Przede wszystkim uzyskaliśmy zgodę od zarządcy Stoczni Gdynia na dystrybucję (przy pomocy straży stoczniowej i firm ochroniarskich) karmy przez nas dostarczanej na teren obiektu oraz w miarę ich możliwości niewyłączanie pary technologicznej w kanałach pod terenem stoczni, która zapewnia zwierzętom ciepłe schronienie - mówi Ewa Fischer. - Uzyskaliśmy też wsparcie z Urzędu Miasta w Gdyni i zainteresowaliśmy sprawą kotów prezydenta Szczurka. W ciągu ostatnich kilku dni na nasze konto wpłynęło ponad 3 tys. zł, wiele osób przyniosło nam jedzenie, a firma Real zaczęła wspierać nas bezpłatną karmą. W najbliższym czasie koty z pewnością nie będą cierpiały na żadne braki, jednak musimy pamiętać, że zima jest długa.

Pomoc kotom to nie tylko działanie doraźne. TOnZ myśli też o sterylizacji i antykoncepcji zwierzaków, by ich populacja nie rosła, a wraz z nim koci problem. Na to potrzebne są jednak pieniądze.

Biuro TOnZ O/Gdynia przy ul. Portowej 7 przyjmuje karmę w środy od godz. 11 do 14. Wpłaty można realizować na konto: 04 1020 1853 0000 9902 0070 0757, z dopiskiem: ,,Dla kotów stoczniowych w Gdyni''.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki