Już dzień wcześniej przygotowywali swoje maszyny do wyścigu - szlifowali, spawali, wykręcali, rozbijali i wiercili - wszystko po to, by auta jak "najlepiej" prezentowały się w trakcie niedzielnej imprezy. Niektórzy wykazywali się dużą kreatywnością. Byli tacy, którzy przerabiali stare wraki np. na radiowóz czy... karawan.
- Był też pomysł, by na samochodzie zamontować trumnę, może nawet kogoś wsadzić do środka. Ale nie znaleźliśmy nigdzie używanej trumny, a nowej nie można było, zgodnie z regulaminem, użyć - tłumaczył jeden z uczestników, któremu nie brakowało czarnego humoru.
Kliknij i zobacz zdjęcia z imprezy w serwisie www.gdynia.naszemiasto.pl
Innym uczestnikom także nie można było odmówić fantazji. - Kupiliśmy wrak za 500 złotych. Zamontowaliśmy mu właz na dachu, a na bagażniku trzy beczki. Pomysł wzięliśmy z Mad Maxa. Do tego podcięliśmy błotniki i zamontowaliśmy koła terenowe - opowiadali Michał Koehler i Kamil Podolak z Bobolic koło Koszalina.
W niedzielę zawodnicy mieli do pokonania trzy biegi po 15 minut każdy. W tym czasie trzeba było wykonać jak najwięcej okrążeń. Potem wzięli udział w Total Destruction i Skoku w Dal.
Niektóre wraki, które pojawiły się w weekend w gdyńskim Parku Adventure, przyjechały razem z uczestnikami. Inne dostarczyli organizatorzy wyścigów, którzy współpracują ze stacją demontażu pojazdów "Panta" w Gdańsku.
-Ważne było to, by startujące auta miały powyżej 15 lat. Kierowcy z kolei musieli mieć skończone 25 lat - podkreśla Maciej Szulwach, organizator imprezy, szef Kolibki Adventure Park.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?