MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Gdynia: Alkoholowa afera w elitarnym gimnazjum

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Skandal, nauczycielska nadgorliwość czy raczej twarde metody wychowawcze, które muszą być stosowane w gimnazjach? Te pytania pojawiły się po zdarzeniu w Gimnazjum nr 17 w Gdyni.

Rodzice uczniów skarżą się, że wychowawczyni zastrasza ich dzieci. Grozi policją i obniżeniem ocen z zachowania. A wszystko przez szkolną dyskotekę, na którą jedna z uczennic wniosła butelkę wódki.
Piątkowa szkolna impreza zakończyła się interwencją policji, gdy okazało się, że pojawił się na niej alkohol. Dokładnie chodzi o jedną butelkę wódki. Wezwani na miejsce funkcjonariusze szybko ustalili nieletnią, która wniosła do szkoły ten trunek. Ta przyznała się do winy.

Dziewczyna była trzeźwa, butelka wódki zamknięta, mundurowi spisali więc uczennicę, przekazali rodzicom i odjechali. Wychowawczyni klasy, będąca jednocześnie wicedyrektorem Gimnazjum nr 17, postanowiła jednak prowadzić dochodzenie na własną rękę. Według relacji rodziców skoszarowała całą klasę w jednej z sal.

- Dzieci były straszone, że jeśli się nie przyznają, kto jeszcze miał zamiar pić alkohol i nie zdradzą kolejnych osób zamieszanych w incydent, wszystkim, solidarnie, zostanie obniżona ocena ze sprawowania - mówi jeden z rodziców.

Dla uczniów, którzy chcą dostać się po ukończeniu gimnazjum do dobrych szkół średnich, byłby to nie lada cios.
- Rozumiem, że w gimnazjum musi być porządek, nie pochwalam picia alkoholu przez dzieciaki, ale w tym przypadku granice zdrowego rozsądku zostały przekroczone - dodaje inny rodzic.
Jedna z matek gimnazjalistów, gdy dowiedziała się o pogróżkach wychowawczyni, jeszcze w piątek wieczorem, tuż po imprezie, postanowiła zawieźć dziecko na komisariat i zażądała przebadania go alkomatem.

- Kobieta powiedziała funkcjonariuszom, że jej dziecko, podobnie jak inne z tej szkoły, ma mieć obniżoną ocenę z zachowania - mówi asp. sztab. Hanna Kaszubowska, rzecznik gdyńskiej policji. - Nieletni został przebadany, okazało się, że był trzeźwy.

Sprawa z Gimnazjum nr 17 wywołała tak wiele kontrowersji, że wyjaśniają ją już władze Gdyni, odpowiedzialne za nadzór nad placówką.
- Poleciłam dyrektorowi tej szkoły, aby dogłębnie przeanalizował metody wychowawcze, podejmowane przez jednego z wychowawców - mówi Ewa Łowkiel, wiceprezydent miasta ds. edukacji. - Straszenie kogokolwiek, dzieci, rodziców, nie jest akceptowanym przeze mnie zachowaniem.
Wychowawczyni klasy jeszcze przed piątkową dyskoteką wysyłała do rodziców uczniów dziwne e-maile. Chciała na przykład obniżyć całoroczną ocenę z zachowania za to, że jeden z uczniów wyciągnął na lekcji telefon komórkowy. Jednemu z rodziców - na podstawie przypadkowo podsłuchanej rozmowy ucznia - zagroziła zaś wezwaniem policji na gimnazjalistę. "Szkoda, że nie zajmie się poprawą ocen tylko kombinowaniem" - napisała nauczycielka do rodzica.
- Nie widzę w tym nic złego - broni się wychowawczyni.

Co dalej z uczniami uczestniczącymi w piątkowej imprezie, na której pojawiła się butelka wódki? Jak dowiedzieliśmy się od dyrektora Gimnazjum nr 17, Andrzeja Bodnara, podczas dzisiejszej rady pedagogicznej - w związku z incydentem - obniżone oceny z zachowania może mieć aż 10 uczniów.
Tymczasem Gimnazjum nr 17 to jedna z elitarnych gdyńskich szkół. Uczniowie osiągają tu bardzo dobre wyniki w nauce, wygrywają olimpiady i konkursy. Dziewczynka, podejrzana o wniesienie alkoholu na dyskotekę, legitymuje się średnią ocen 5,8. Rodzice mówią, że gdyby ich dzieciom na dzisiejszej radzie pedagogicznej masowo obniżono oceny ze sprawowania, będą dalej protestować.

Ale, zdaniem dyr. Andrzeja Bodnara, kończąca właśnie gimnazjum klasa, zamieszana w alkoholowy incydent, już wcześniej sprawiała problemy wychowawcze. Dyrektor szkoły dodaje natomiast, że nic nie wiedział o e-mailach, kierowanych przez wychowawcę, bo przez trzy lata nauki nie napływały do niego skargi w tej sprawie, ani od rodziców, ani młodzieży.

Nie akceptuję takich metod

Rozmowa z Ewą Łowkiel wiceprezydent Gdyni

Gimnazjalistka wniosła alkohol na szkolną dyskotekę. Wychowawca miał jednak zagrozić obniżeniem zachowania całej klasie.
W takiej sprawie nie może być stosowana odpowiedzialność zbiorowa.

Uczniowie zostali skoszarowani w jednej z klas, podobno straszono ich i wymuszano, aby przyznali się, kto jeszcze składał się na alkohol.
Groźby i straszenie to nie są żadne metody wychowawcze, praktyka pokazuje, że nie dają rezultatu. Sprawa ta będzie, oczywiście, wyjaśniana.

Skoro wezwano policję, nie lepiej byłoby, aby szkoła nie prowadziła własnego dochodzenia, lecz pozostawiła sprawę do wyjaśnienia mundurowym?
Sam fakt wezwania policji do szkoły oceniam pozytywnie. Wniesienie alkoholu przez 16-latkę na teren szkoły to poważna sprawa. Dobrze też, że szkoła chce wyjaśnić cały incydent. Wątpliwości budzą tylko sposoby i metody wychowawcze, opisane przez rodziców i uczniów.

Wychowawca tej klasy już wcześniej wysyłał do rodziców e-maile, straszył policją, obniżeniem zachowania np. za to, że dziecko wyjęło telefon komórkowy na lekcji...
Nie jestem zwolennikiem mailowania, lecz rozmowy w atmosferze wzajemnego zrozumienia. Obniżenie całorocznej oceny z zachowania za wyciągnięcie telefonu na lekcji to zdecydowanie zbyt surowa konsekwencja za takie zachowanie.

od 7 lat
Wideo

Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki