Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdańsk. W Dolinie Radości przestępstwa nie popełniono - stwierdził sąd

Jacek Wierciński
Znany gdański podróżnik Michał Kochańczyk jest przekonany, że w Dolinie Radości dopuszczono się znacznych zniszczeń
Znany gdański podróżnik Michał Kochańczyk jest przekonany, że w Dolinie Radości dopuszczono się znacznych zniszczeń Karolina Misztal
Rozsypanie 1000 ton piasku na 4-hektarowej działce w urokliwym zakątku nie było przestępstwem przeciw środowisku - uznali prokuratorzy z końcem września 2015 r. W poniedziałek, 7.03.2016 r. rację przyznał im gdański sąd i choć to ostateczny finał dochodzenia śledczych w sprawie gdańskiej Doliny Radości, działacze i instytucja powołana dla ochrony przyrody broni składać nie zamierzają.

Konflikt dotyczący podmokłego terenu w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym wybuchł wiosną 2015 roku. Właściciel terenu, znany przedsiębiorca, były wspólnik produkującej m.in. kleje firmy Atlas i filantrop, dr Roman Rojek twierdzi, że wyciął część drzew na 4-hektarowej działce i rozsypał piasek, by za radą ekspertów osuszyć grunt i stworzyć łąkę kwiatową.

Z kolei gdański podróżnik Michał Kochańczyk i Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Gdańsku (RDOŚ) biją na alarm, zarzucając biznesmenowi zniszczenie unikatowego „łęgu olszowo-jesionowego”.

Czytaj więcej na ten temat: Dolina Radości w prokuraturze. Właściciel broni się, że chciał urządzić łąkę

- Wpłynęły do nas opinie biegłych z zakresu hydrogeologii i ochrony środowiska. Z obu tych opinii wynikało, że nie doszło ani do naruszenia stosunków wodnych, ani do zniszczeń w świecie roślinnym i zwierzęcym - wyjaśnił powody umorzenia śledztwa w rozmowie z „Dziennikiem Bałtyckim” prok. Remigiusz Signerski, wiceszef Prokuratury Rejonowej w Kartuzach.

W poniedziałek, 7.03.2016 r. rację przyznała prokuraturze sędzia Małgorzata Kaczorowska z Sądu Rejonowego Gdańsk-Północ. Choć wydanie uzasadnienia swojej decyzji sędzia odroczyła o 7 dni, wyraźnie stwierdziła, że - wbrew wątpliwościom urzędników - firma Rojka nie dopuściła się przestępstwa prowadzenia robót niezgodnych z prawem budowlanym, a urzędnicy gdańskiego magistratu (wyrażając swoją zgodę) nie dopuścili się niedopełnienia obowiązków.

Decyzja sądu właściwie zamyka sprawę dla prokuratury, ale - jak się okazuje - dla pozostałych uczestników sporu „piłka wciąż jest w grze”.

- Polski Klub Ekologiczny wystąpił do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Gdańsku ze skargą na to, że prezydent miasta Gdańska nie uznał rozsypanego żwiru za odpad oraz do prezydenta o naliczenie opłat za niezgodne z prawem wycięcie drzew, bo wojewódzki konserwator decyzję w tej sprawie wydał już po fakcie, kiedy drzewa zostały wycięte - mówi Michał Kochańczyk.

Z kolei reprezentująca RDOŚ radca prawna Marta Żurawik-Paszkowska zapowiada, że instytucja wystąpi do policji o ściganie wykroczeń przeciw ustawie o odpadach i ustawie o ochronie przyrody, a konkretnie „umyślnego naruszania zakazu obowiązującego w parkach narodowych” i niszczenia wbrew przepisom „roślin, zwierząt lub grzybów lub ich siedliska, nieobjętych formami ochrony przyrody”. Sprawcy wykroczeń (o ile zostaną one potwierdzone przez mundurowych) grozi grzywna.

Z kolei dr Roman Rojek nie kryje zadowolenia z decyzji sądu, choć jak zaznacza od początku był jej pewien: - Ani z prawomocnymi wyrokami, ani tym bardziej z faktami nie zamierzam dyskutować. Fakty są takie, że nie dokonywałem łamania prawa i to wszystko. Nie zamierzam wchodzić w dialog z autorami kilkunastu donosów do różnych instytucji, za których rozpatrywanie płacą teraz podatnicy.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki