Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdańsk: Plaga chorób na oddziale intensywnej terapii PCT

Dorota Abramowicz
P.Krzyżanowski
"My, lekarze zatrudnieni na oddziale anestezjologii i intensywnej terapii Pomorskiego Centrum Traumatologii pragniemy zawiadomić, że nie jesteśmy w stanie zapewnić opieki nad pacjentami leczonymi w oddziałach OIT , jak również na salach operacyjnych i w poradni anestezjologicznej" - tak się zaczyna dramatyczny list, podpisany przez ośmiu anestezjologów z PCT, wysłany do marszałka pomorskiego.

List otrzymali też szef Związku Zawodowego Lekarzy, przewodniczący Okręgowej Izby Lekarskiej oraz konsultanci krajowy i wojewódzki w dziedzinie anestezjologii i intensywnej terapii.

Lekarze piszą dalej, że dotychczas udawało się zapewnić ciągłość opieki wyłącznie dzięki temu, że w poważny sposób przekraczali dopuszczalny czas pracy. Jednak obecne zmniejszenie obsady do jednego lekarza na dwa oddziały intensywnej terapii dla dorosłych i dzieci (liczące łącznie 12 łóżek) "stwarza bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia i życia pacjentów".

- Anestezjolodzy są wykorzystywani i jest ich za mało - mówi dr Andrzej Sokołowski, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy w Gdańsku. - To wina systemu, który staje się niebezpieczny dla pacjenta. Sygnał jest tym bardziej niepokojący, że pochodzi ze szpitala doświadczonego przez operację Szwedki, która po zabiegu zapadła w śpiączkę.

Dyrektor PCT dr Małgorzata Bartoszewska-Dogan zapewnia, że nie ma żadnego zagrożenia dla zdrowia i życia pacjentów. - Gdyby tak było, natychmiast zadecydowałabym o ewakuacji chorych - tłumaczy. - Problem dotyczy tylko części anestezjologów, zatrudnionych na etatach na OIOM, a nie na bloku operacyjnym. Większość anestezjologów to lekarze kontraktowi, którzy się bez problemu pojawiają na dyżurach.

Według dyrektor PCT, na oddziale intensywnej terapii, gdzie pracują przeważnie etatowcy, doszło do fatalnego zbiegu okoliczności.

- Nagle dwie osoby zatrudnione na oddziale doznały złamań, a dwie zachorowały - mówi dr Bartoszewska-Dogan . - Jedna osoba już lada dzień wraca ze zwolnienia, ponadto trwają poszukiwania nowych pracowników. Autorzy listu postanowili wykorzystać trudną sytuację, by wysunąć żądania finansowe. Rozumiem ich racje, wiem, jak obciążająca i wypalająca jest ich praca, ale nie mogę spełnić żądań, bo muszę pilnować szpitalnych finansów.

Pomorskie Centrum Traumatologiil będzie segregowało chorych

Szpitale od lat borykają się z brakiem anestezjologów, próbując równocześnie ominąć unijną dyrektywę, ograniczającą tygodniowy czas pracy na etacie do 48 godzin. W przypadku lekarza na kontrakcie obowiązek przestrzegania przepisów nie wchodzi w rachubę. Z kolei lekarz na etacie może - ale nie musi - podpisać zgodę na wydłużenie czasu pracy. Oczywiście nie za darmo. W PCT anestezjolodzy od dawna nie mogą się porozumieć z dyrekcją w tej sprawie. W dodatku toczą się procesy sądowe związane z odmową płacenia przez szpital za czas wolny, wykorzystywany po dyżurach.

- Teraz, gdy brakuje anestezjologów, rozpoczęła się walka o podwyżki, które sprawią, że lekarze na etacie będą z dyżurami zarabiać tyle ile na kontrakcie - słyszę nieoficjalnie w szpitalu. - Są to naprawdę duże pieniądze, rzędu kilkunastu tysięcy złotych brutto, ale lekarz kontraktowy sam musi opłacać wszelkie składki i nie ma płatnego urlopu.

Podpisana pod listem do marszałka pani doktor odmówiła komentarza: - Ten list nie był skierowany do prasy - stwierdziła.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki