Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Felski: Wałęsa był w Sierpniu taki jak trzeba

Redakcja
Bogdan Felski, współorganizator strajku w Stoczni Gdańskiej opowiada o początkach strajku w roku 1980 i okolicznościach najważniejszych zdarzeń. Rozmawia Barbara Madajczyk-Krasowska .

W Pana domu na ulicy Ojcowskiej w Gdańsku Bogdan Borusewicz, Jerzy Borowczak, Ludwik Prądzyński pracowali nad scenariuszem strajku. Rodzice pozwolili Panu konspirować?
- Rodzice w ogóle nie wiedzieli, co ja tam robię na górze. Do mnie przychodzili różni znajomi, koledzy z pracy.

Pan się nie obawiał, że ich naraża na niebezpieczeństwo?
- Nie. Wiedziałem, co robię i byłem przekonany, że to było słuszne.

Próbował Pan bezskutecznie zorganizować strajk w lipcu. Jerzy Borowczak mówi, że dlatego Pan nie był pewny, czy tym razem strajk się uda?
- Tak, w lipcu nic nie wyszło. Nie pamiętam daty, ale to było po tym, jak zastrajkował Lublin i częściowo Tczew, zdecydowałem się samodzielnie spróbować zorganizować strajk na moim wydziale K3. Odbyło się spotkanie gdzieś we Wrzeszczu na podwórzu...

...mieszkania państwa Dyków.
- Nie, to było przed strajkiem w sierpniu. Podobne spotkanie z udziałem Bogdana Borusewicza, Lecha Wałęsy i chyba pani Ani Walentynowicz odbyło się w lipcu. Dyskutowaliśmy o strajku. Mówiłem, że chciałbym zorganizować strajk chociażby u mnie na wydziale. Usłyszałem, że to dobry pomysł. Zapytałem: a jak mi nie wyjdzie? To będziemy was bronić - padła odpowiedź.

Kto tak powiedział?
- Leszek Wałęsa. To niewesołe perspektywy - powiedziałem na tym spotkaniu. Mimo to następnego dnia próbowałem zorganizować strajk o godzinie dziewiątej rano na stołówce podczas przerwy śniadaniowej. Nie byłem przygotowany, nie miałem ulotek. Miałem tylko książkową wiedzę o organizacji strajku. Tłumaczyłem, że trzeba zaprotestować przeciwko cenom żywności. Przerwę udało mi się przedłużyć o piętnaście minut, ale ze strajku nic nie wyszło. Pewnie byłem niezbyt zdecydowany, żeby powstrzymać ludzi, by nie szli na statki.

Pan samotnie próbował wywołać ten protest?
- Byłem sam jako próbny organizator (śmiech).

Ale już szkolony podczas spotkań Wolnych Związków Zawodowych. Kto Pana wprowadził do WZZ?
- Sam się do nich zgłosiłem. Usłyszałem adres Andrzeja Gwiazdy w Radiu Wolna Europa. Poszedłem do ich mieszkania. Na początku byłem niepewny, oni też trochę. Pewnie myśleli, że mogę być podesłany przez bezpiekę. Po godzinnej rozmowie powoli nabieraliśmy wzajemnie zaufania. Wyszedłem od nich z ulotkami. Podali mi adres do pani Ani Walentynowicz, która też pracowała w stoczni na W2. Później przede wszystkim z nią nawiązałem kontakt. W tych materiałach od Gwiazdów znalazłem adres Alinki Pienkowskiej. Jak się okazało, wynajmowała pokój w pobliżu mojego domu na Suchaninie.

Lecha Kaczyńskiego też spotkał Pan w mieszkaniu Walentynowicz?
- Byłem na jednym spotkaniu z nim, ale już nie pamiętam, gdzie się odbyło. On przede wszystkim mówił o prawie pracy; tłumaczył jak mamy się zachowywać.

Przenieśmy się do dni przed 14 sierpnia 1980 r. Jest Pan na przyjęciu u państwa Dyków, wydanym na cześć uwolnionych z więzienia Dariusza Kobzdeja i Tadeusza Szczudłowskiego. W pewnym momencie Bogdan Borusewicz wywołuje Pana, Wałęsę, Borowczaka na podwórze.
- Borusewicz wyciągnął nas na dół i powiedział, że należy stanąć w obronie zwolnionej Ani Walentynowicz. Naciskał, by zorganizować strajk. Wałęsa nie był jeszcze zdecydowany. Nie powiedział ani tak, ani nie. Ale chyba jemu też zależało na strajku, bo podał mi parę nazwisk osób z którymi miałem nawiązać kontakt. To byli uczestnicy strajku w grudniu 1970 roku. Potem już spotykaliśmy się u mnie w domu.

Cały wywiad przeczytasz we wtorkowym "Dzienniku Bałtyckim".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki