Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Euro 2012: Mecz Polska - Grecja 1:1 [NASZA OPINIA]

Rafał Rusiecki
To był arcydramatyczny mecz Polaków z Grekami zakończony remisem. Kto był bohaterem tego spotkania, kto zawiódł i jaki wpływ na Wojciecha Szczęsnego miała pogoda? - przeczytajcie!

W różnych częściach Stadionu Narodowego można było zobaczyć biało-czerwone flagi z napisami: Bałtyk, Żukowo, Sławno, Lębork czy Puck. To oczywiście wybrane pomorskie przykłady. Na trybunach zasiadło 56 070 widzów i ci, którzy od samego rana zjeżdżali do Warszawy autostopem, samochodami, pociągami, a nawet samolotami, wpadli w euforię w 17 minucie spotkania. Wtedy to znakomitą akcją popisał się Jakub Błaszczykowski, który wrzucił piłkę na nos Robertowi Lewandowskiemu. A kto, jak nie "Lewy" miał rozpocząć strzelecki festiwal na Euro 2012?

Przeczytaj, co po meczu powiedzieli Franciszek Smuda i Robert Lewandowski

Nasi piłkarze w pierwszych 20 minutach, niesieni znakomitym dopingiem, wyczyniali na boisku rzeczy niewiarygodne. Grali niczym natchnieni. Jednak dał o sobie znać brak synchronizacji dopingu ze strony polskiej. Pewnie dlatego często do głosu dochodzili mniej liczni kibice Hellady. Jednak Polakom pomagali fani, ale i... sędzia. Mogliśmy się o tym przekonać chociażby w 44 minucie, kiedy dość pochopnie Hiszpan Carlos Velasco Carballo ukarał Sokratisa Papastathopoulosa drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartką.

Nie wiedzieć czemu, w drugiej połowie kibicom i piłkarzom ktoś wyłączył prąd. Nie dosłownie rzecz jasna. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W 51 minucie gola dającego remis strzelił nam rezerwowy Dimitris Salpingidis i stadion dosłownie zamarł. Kibice starali się jak tylko mogli, aby wesprzeć drużynę narodową. Wielkim sprawdzianem ich nerwów był oczywiście rzut karny dla Greków. Na nasze szczęście polskim superrezerwowym okazał się Przemysław Tytoń. Obronił on w 71 minucie "jedenastkę" Giorgosa Karagounisa i stał się niemal bohaterem narodowym.

Trudno jednym zdaniem wytłumaczyć to, co stało się w piątkowe popołudnie na Stadionie Narodowym. Zaczęliśmy tak, jak trzeba, agresywnie i z charakterem. Tyczy się to piłkarzy i kibiców. Szkoda, że w drugiej połowie na dobrym poziomie byli już tylko fani biało-czerwonych.
Kiedy opadają już emocje, to można powiedzieć, że ten punkt jest niezwykle cenny. Uświadomił bowiem piłkarzom Franciszka Smudy, że w wielkich turniejach nic nie przychodzi za darmo. Uspokoił też nieco tych, którzy już widzieli naszą reprezentacją co najmniej w półfinale.

Zobacz koniecznie: Trójmiejscy miłośnicy piłki nożnej kibicowali polskiej reprezentacji! [ZDJĘCIA]

Do tej pory wydawało się nam, że mamy pierwszą jedenastkę na niezłym poziomie. Oczywiście częśc piłkarzy się w niej wyróżniała, a inni nieco bledli w ich blasku. W piątek mocno spadły noty Wojciecha Szczęsnego. Przed 22-letnim bramkarzem londyńskiego Arsenalu jeszcze wiele do zdobycia. Okazało się jednak, że lepszy od niego jest teoretyczny zmiennik, czyli Przemysław Tytoń. Po meczu z Grecją obu golkiperów otaczała grupa dziennikarzy. Przy bramkarzu PSV Eindhoven było ich jednak zdecydowanie więcej.
Bodaj najlepiej ze wszystkich piłkarzy mecz skwitował Marcin Wasilewski. 31-latek nie silił się na "okrągłe" zdania.
- Wychodząc na drugą połowę mieliśmy wszystko - przyznaje popularny "Wasyl". - Mieliśmy atut własnego boiska, mieliśmy za sobą kibiców, mieliśmy wynik i jednego zawodnika więcej. Najbardziej boli to, że to zaprzepaściliśmy.

A co w takim razie było złe?
- Wszystko było dobre - szybko zareagował Wasilewski. - Nie ma co się doszukiwać jakichkolwiek rzeczy. W drugiej połowie było widać, że fizycznie siedliśmy.
Te różnice pomiędzy grą Polaków w pierwszej i drugiej połowie będą zapewne odmieniane w najbliższych dniach przez wszystkie przypadki.

Nie ulega wątpliwości, że na początku bardziej chciało się Polakom. W pierwszych 45 minutach przebiegli oni razem ponad 4 km więcej, niż rywale. Łącznie w tym statystycznym elemencie byli lepsi o 7 km! Biało-czerwoni byli także bardziej agresywni. Faulowali 22 razy, przy 16 takich zagraniach Greków.

ZOBACZ RELACJĘ LIVE Z MECZU POLSKA - GRECJA

Być może wiele pokrzyżowała... pogoda. Z powodu deszczu zdecydowano się zamknąć dach. W tym momencie wewnątrz obiektu wilgotność wzrosła miejscami nawet do 77 procent. Można się więc było poczuć niczym w tropikach.
- Ciężko powiedzieć, czy przy zamkniętym dachu grało się gorzej - na gorąco analizował Wojciech Szczęsny. - Temperatura nie była takim wielkim problemem. Problem był w tym, że powietrze stało w miejscu i nie było czym oddychać. Ja sam w przerwie, chociaż mało biegałem, czułem się zmęczony i zatykało mnie.

Trzeba zaznaczyć także to, że po raz pierwszy w XXI wieku duży piłkarski turniej rozpoczęliśmy od zdobyczy punktowej. Znajdzie się zapewne wielu, którzy powiedzą, że czują niedosyt. Warto jednak mieć na uwadze fakt, że po piątkowej serii spotkań mogliśmy mieć na koncie zero. Spora w tym zasługa arbitra Carlosa Velasco Carballo. Hiszpan sędziował "po gospodarsku". Można mu zarzucić, że niesłusznie wyrzucił z boiska Sokratisa Papastathopoulosa oraz nie podyktował "jedenastki" po dotknięciu ręką w polu karnym przez Damiena Perquisa.

Przeczytaj, co po meczu powiedzieli piłkarze reprezentacji Polski

- To było bardzo złe sędziowanie - przyznawali po meczu nawet dziennikarze z Hiszpanii. A ci z Grecji, którzy próbowali po spotkaniu uzyskać komentarz Pierluigi Coliny, czyli przedstawiciela UEFA ds. sędziowskich, musieli oglądać... jego plecy.
Sprawiedliwie oceniając trzeba więc przyznać, że ten remis jest dla naszych piłkarzy bardzo korzystnym wynikiem. Co prawda utrudnia cel, jakim jest wyjście z grupy, ale nie czyni go niemożliwym.

Poza wszelką wątpliwością jest to, że takiej dawki emocji w inauguracyjnym starciu trudno sobie było wyobrazić. Mimo, że nierówna, gra biało-czerwonych mogła przysporzyć o szybsze bicie serca nawet tych, którzy od futbolu chcą się odciąć. I właśnie emocji, pozytywnych, sobie życzmy.

Indywidualne oceny zawodników polskiej i greckiej reprezentacji znajdziesz w papierowym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego" z dn. 9-10 czerwca 2012.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki