Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polscy piłkarze po meczu: Wygrana była tak blisko...

RR, P.W
Polscy piłkarze nie byli zadowoleni po remisie w meczu otwarcia. Żałują straconej szansy, bo wiedzą, że zwycięstwo było na wyciągnięcie ręki. Zabrakło koncentracji, dwóch równych połów. - Wytrzymaliśmy presję. W pierwszej połowie zagraliśmy w pełnym tempie, byliśmy zespołem zdecydowanie lepszym niż Grecy. Tempo w drugiej połowie spadło. Trudno powiedzieć, czy był to brak sił - przyznał po meczu antybohater meczu w Warszawie, Wojciech Szczęsny, który zawinił przy pierwszej bramce dla Greków, a w dodatku otrzymał czerwoną kartkę za faul na rywalu.

Łukasz Piszczek: - Grecy lepiej się ustawili na nas, mimo że grali w "10". Nie potrafiliśmy powstrzymać ich długich podań. To kosztowało nas najpierw stratę gola, a później ten rzut karny. Szkoda, ale następne mecze przed nami. To w nich trzeba postarać się jeszcze bardziej. Pierwsza połowa przebiegała tak, jak sobie tego źyczyliśmy. Strzeliliśmy bramkę, wyszliśmy na prowadzenie, rywale zostali jeszcze osłabieni po czerwonej kartce. Być może to nas uśpiło. Po karnym, który obronił nasz bramkarz, wygraliśmy jeden punkt. Chociaż też mieliśmy swoje sytuacje w pierwszej połowie. Gdybyśmy strzelili na 2:0, to mogło być inaczej.

Franciszek Smuda: Ten remis nie zamyka nam drogi awansu

Wojciech Szczęsny: Ciężko powiedzieć, czy przy zamkniętym dachu grało się gorzej. Temperatura nie była takim wielkim problemem. Problem był w tym, że powietrze stało w miejscu i nie było czym oddychać. Ja sam w przerwie, chociaż mało biegałem, czułem się zmęczony i zatykało mnie. Podejrzewam, że to mogło mieć wpływ na zawodników. Wytrzymaliśmy presję. W pierwszej połowie zagraliśmy w pełnym tempie, byliśmy zespołem zdecydowanie lepszym niż Grecy. Tempo w drugiej połowie spadło. Trudno powiedzieć, czy był to brak sił.

Polecamy:**Remis Polaków w meczu otwarcia Euro 2012. Polska - Grecja 1:1**

Marcin Wasilewski: Stworzyliśmy sobie na początku kilka dogodnych sytuacji, a później nie wiem, co się stało. W szatni nie było spokojnie, była duża mobilizacja. Właśnie to najbardziej boli, że co innego sobie zakładaliśmy w przerwie, a co innego robiliśmy na boisku. Mogło nas zgubić to, że mamy jednego zawodnika więcej. W szatni była jednak pełna mobilizacja. W drugiej połowie po prostu przestaliśmy grać. Musimy w kolejny meczu zagrać przede wszystkim dwie równe połowy. Z pierwszej naprawdę się cieszymy wszyscy. Pokazaliśmy kilka sytuacji, mogło się to wszystko podobać. A w drugiej połowie niestety już nic się nie mogło podobać. W drugiej połowie było widać, że fizycznie siedliśmy. Wszystko było dobre. Nie ma co się doszukiwać jakichkolwiek rzeczy. Wychodząc na drugą połowę mieliśmy wszystko. Mieliśmy atut własnego boiska, mieliśmy za sobą kibiców, mieliśmy wynik, jednego zawodnika więcej. To najbardziej boli, że to zaprzepaściliśmy.

Sebastian Boenisch: Kibice fajnie nas wspierali. Bardzo podobała mi się atmosfera na stadionie. Poczułem, że przy takich fanach można wiele. To był jeden z najważniejszych meczów, nie najważniejszy w mojej karierze. Przed nami jeszcze przecież spotkania z Rosją i Czechami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki