Emerytury stażowe coraz bliżej. Solidarność będzie zbierać podpisy w sprawie emerytur stażowych. Zajmie się też nimi prezydencka rada

Projekt zakłada, że na emeryturę będą mogły przejść kobiety po 35 lat pracy oraz mężczyźni, których staż pracy wyniesie 40 lat. Związek będzie zbierał podpisy pod tą propozycją i musi ich mieć przynajmniej 100 tys., aby projekt trafił pod obrady Sejmu (początkowo, aby w ogóle utworzyć komitet inicjatywy ustawodawczej podpisów musi być minimum tysiąc).

Piotr Duda zapowiedział też szeroką kampanię społeczną na temat emerytur stażowych. Solidarność postanowiła podjąć własne kroki, bo uważa, że działania prezydenta Andrzeja Dudy w tym zakresie nie spełniają oczekiwań związkowców. Przypomnijmy, że prezydent podpisał umowy programowe z Solidarnością w 2015 i 2020 r., w których obiecał wprowadzenie emerytur stażowych. Wiele miesięcy temu prezydent informował, że prowadzi konsultacje na temat tego rozwiązania. Nie jest też tajemnicą, że nie miało ono poparcia rządu.

- Widząc działania rządzących przez ostanie 6 lat, musimy przejąć sprawy w swoje ręce, w ręce obywateli. Jakoś nie możemy doczekać się tego, co najważniejsze dla polskich pracowników, tych którym rząd łaski nie robi. Ci pracownicy, którzy będą mieli przechodzić na emerytury stażowe to pracownicy, którzy wypracowali sobie kapitał. Zgodnie z ustawą o emeryturach i rentach, każdy zbiera sobie swój kapitał, mamy zdefiniowaną składkę - ile sobie uzbieram tyle będę miał. Nasz projekt ustawy, który złożymy u pani marszałek Sejmu jasno mówi, że jest jedno obostrzenie – 35 lat pracy składkowej kobiet i 40 lat pracy składkowej mężczyzn. To jest oczekiwanie wielu milionów Polaków.Z tego miejsca apeluję do wszystkich obywateli: Moi drodzy, przejęliśmy władzę w tym projekcie my, nie politycy, nie posłowie, nie pan prezydent, ale my, obywatele. Proszę o podpis. Nie interesuje nas 100 tys. podpisów. To mają być setki tysięcy podpisów – mówił Piotr Duda podczas konferencji prasowej 7 maja.

Dzień wcześniej prezydent poinformował, że zakończyły się konsultacje dotyczące emerytur stażowych. Co więcej, ich efektem jest powołanie Rady do Spraw Społecznych, w której zasiądzie m.in. prezes ZUS Gertruda Uścińska. Prezydent z radą przygotuje własny pomysł na emerytury stażowe.

- Chciałbym, byśmy to zrealizowali jak najlepiej, jak najrozsądniej. To znaczy tak, by z jednej strony próbować zaspokoić uzasadnione oczekiwania społeczne, ale z drugiej strony pomieścić się w możliwościach, które ma i będzie miał w przyszłości system emerytalny. Nie będę ukrywał, że już od jakiegoś czasu nad tym pracujemy z panią prezes, ale wypracowanie tego rozwiązania będzie, mam nadzieję, dziełem tej właśnie kadencji. Ja się do tego zobowiązałem i muszę je podjąć w drugiej kadencji – powiedział prezydent Andrzej Duda podczas konferencji prasowej.

Związkowcom nie podoba się to, że Andrzej Duda radzi się szefowej ZUS i że nie przyjął w całości propozycji związkowców.

- Słyszymy z konferencji pana prezydenta, że odbyło się pierwsze posiedzenie tzw. Rady Społecznej i ta rada ma wypracować projekt emerytur stażowych. My w lutym spotkaliśmy się z panem prezydentem i przekazaliśmy nasz projekt. Nic o nas bez nas. Nie rozumiemy, że ta rada ma wypracować jakiś projekt emerytur stażowych. W tej radzie jest prezes ZUS pani Uścińska, która jest przeciwnikiem emerytur stażowych, to już widzę jak ten projekt postępuje. Niech pani prezes Uścińska zajmie się problemami pracy w zakładzie pracy jakim jest ZUS – stwierdził Piotr Duda.

Gdyby wprowadzono emerytury stażowe, to np. mężczyzna, który rozpoczął pracę w wieku 18 lat, teoretycznie będzie mógł przejść na emeryturę już jako 58-latek. Związkowcy argumentują, że w wielu zawodach po latach pracy wyczerpanie fizyczne jest tak duże, że możliwość skorzystania z wcześniejszej emerytury jest uzasadniona. Polacy sami decydowaliby, czy chcą iść na emeryturę, czy też jednak dalej pracować. Dodajmy, że wprowadzenia emerytur stażowych domaga się również OPZZ.

Z kolei eksperci nie mają wątpliwości, że ich wdrożenie będzie się wiązać z wypłatą bardzo niskich emerytur.

- W naszym systemie liczy się kwota zebranych składek emerytalnych i prognoza dalszego trwania życia. Od tego zależy wysokość emerytury. Polacy powinni raczej nastawiać się na dłuższą pracę, aby w ten sposób podnosić sobie przyszłe świadczenie. Obawiam się, że wiele osób, które z emerytur stażowych skorzysta, chcąc do nich dorobić, będzie pracować na czarno. Efekt będzie taki, że gdy już będą niedołężni i już pracować nie będą mogli, ich świadczenie będzie bardzo niskie. W trudnej sytuacji mogą być głównie osoby zarabiające najniższą pensję krajową, głównie kobiety. Jeśli już chcemy emerytur stażowych, to wprowadźmy je mądrze – mówi Tomasz Rydlewski, ekonomista, ekspert prawa pracy.

W ub. roku ZUS wyliczył, że gdyby emerytury stażowe wprowadzono, to rocznie z pracy mogłoby odchodzić nawet 400 tys. Polaków, co kosztowałoby budżet dodatkowe 13 mld zł rocznie.