Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziś Dzień Dziadka!

Ryszard Pawłowski
Rafał Klimkiewicz
Utarło się, że babcia najlepiej zajmie się wnuczętami: nakarmi, utuli, opowie bajkę na dobranoc. Jednak to już nie tylko domena babć. Czasy się zmieniły i także dziadkowie coraz aktywniej chcą uczestniczyć w życiu dzieci swoich dzieci.

Kto ważniejszy: babcia czy dziadek? To pytanie zadają sobie nierzadko i dzieci, i ich rodzice. Stereotypowo rzecz biorąc, to babcie. W powszechnym mniemaniu - pomagają wychowywać wnuczki czy wnuków, ugotują obiad, przeczytają bajkę na dobranoc. Jednak to coraz częściej właśnie tylko stereotyp: dziadkowie wychodzą bowiem z cienia i jak dowodzą badania sondażowe - coraz aktywniej uczestniczą w życiu dzieci swoich dzieci.

Z życia wzięte: Pan Ryszard dobiega 40-tki, żonaty, syn w wieku sześciu lat. Oboje z żoną są zapracowani. Na dodatek pracują w dziwnych godzinach i bywają tygodnie, że nie ma ich w domu nie tylko rano, ale także wieczorami. Do tego dochodzą pracujące niedziele, a i soboty też się zdarzają. Żadna opiekunka do dziecka nie wchodzi w grę, a jeśliby wchodziła, za "nienormowany" czas pracy żąda majątku. Jedyne wyjście: babcia i dziadek. Dla pana Ryszarda największym szokiem było to, że w roli opiekuna bardziej się sprawdził właśnie dziadek, choć w tej roli nie miał żadnego doświadczenia. Michałek jest jego pierwszym wnukiem.

- W moim wychowaniu ojciec uczestniczył tylko symbolicznie. Po prostu był, ale nawet nie ciałem, tylko - że tak powiem - duchem zaznaczał swoją obecność. Ciągle zapracowany, gdy przychodził po całym dniu z portu, po prostu szedł spać, jadał kolację i znów spał. Od czasu do czasu zapytał, co w szkole, co bym chciał na urodziny czy gwiazdkę, i koniec. A że razem z bratem uczyliśmy się dobrze, byliśmy zawsze grzeczni, nie było z nami problemów - wspomina pan Ryszard, który nie ukrywa, że wciąż nie może wyjść ze zdumienia, bo jego ojciec od czterech lat niemal dzień w dzień jest u Michałka i ani razu się nie poskarżył, że musi się zajmować wnukiem. Babcia, oczywiście, też to robi, ale to dziadek jest dla wnuka numerem 1. Mają swoje tajemnice, razem chodzą na spacery, bawią się samochodami, a Michałek uwielbia kanapki dziadka. - Mój ojciec nigdy mi kanapki nie zrobił - kręci z niedowierzaniem głową pan Ryszard. - Gdy raz zapytałem ojca, dlaczego mną i bratem się tak nie zajmował, spojrzał na mnie szczerze zdumiony i powiedział: Przecież się zajmowałem. I o co tu chodzi? Nie wiem. Jedyne zastrzeżenie, jakie ma do ojca, to tylko to, że za bardzo rozpieszcza Michałka.
Historię pana Ryszarda opowiadam dr. Pawłowi Niedźwiedzkiemu, psychologowi społecznemu.
- Silna więź między wnukiem a dziadkiem czy babcią nie powstaje z automatu, trzeba na nią zapracować i ojciec pana Ryszarda zaczął na nią pracować bardzo szybko. Pobudki, które nim kierują, mogą być rozmaitego rodzaju: to nie tylko naturalna miłość do wnuka, ale też pewnie chęć czucia się potrzebnym i przekonanie, że w przeszłości coś się przegapiło, w tym wypadku po prostu swoje dzieci. Wnuk kompensuje dziadkowi synów, którzy dorośli bez niego, bo on z różnych powodów nie miał czy nie chciał mieć dla nich czasu - mówi Paweł Niedźwiedzki.

Psycholodzy nie odpowiadają na pytanie, kto w życiu dziecka jest ważniejszy: babcia czy dziadek. To zawsze zależy od danego przypadku, nie ma podręcznikowej reguły. O wszystkim decydują relacje między dzieckiem a dziadkami. Jednak generalnie dziadków można podzielić na kilka charakterystycznych grup. Pierwsza to dziadkowie nadopiekuńczy, którzy wiedzą lepiej niż rodzice, jak wychowywać wnuki. Druga to dziadkowie "okazyjni", którzy się opiekują wnukami, gdy zajdzie taka potrzeba. Trzecią tworzą dziadkowie "toksyczni", którzy błędy popełnione w procesie wychowawczym swoich dzieci chcą powtarzać na wnukach. Czwarta to dziadkowie, których opieka nad wnukami odmładza, daje im energię, sprawia, że się czują potrzebni. Piąta to dziadkowie "z etosu", którzy uważają, że opieka nad wnukami, nawet jeśli są wykorzystywani, to ich naturalny obowiązek...

- Grupy możemy mnożyć niemal bez końca - komentuje Paweł Niedźwiedzki. - Zauważalny jest jednak coraz większy udział dziadków w życiu wnuków. Nikogo już nie dziwi, że dziadek nie tylko nauczy wnuka czy wnuczkę jeździć na rowerze, ale też odbierze ze szkoły czy zrobi kanapkę ma drugie śniadanie. To znak naszych czasów: zmieniamy się jako społeczeństwo i zmieniają się nasze społeczne role.
Potwierdzają to liczby. Trzy lata temu 67 proc. dziadków zadeklarowało, że chętnie zajęłoby się wychowaniem swoich wnuków, nawet gdyby oznaczało to konieczność nauki nowych rzeczy i czasochłonne obowiązki. Na to samo pytanie twierdząco odpowiedziało 77 proc. babć. Różnica więc stosunkowo niewielka.

- Nie przywiązywałbym nadmiernej wagi do takich badań, zresztą nie wiem, jakiej metody w nich użyto, czy grupa badanych była reprezentatywna. Zresztą, mniejsza z tym: na pewno rola babć i dziadków wciąż jest niezwykle ważna i ta tendencja nie osłabnie - uważa dr Niedźwiedzki.
No bo, zresztą, inaczej być nie może: Komputer, internet, telewizja, konsole do gier babci i dziadka nie zastąpią, choć czasami wydaje się, że właśnie w tym kierunku wszystko zmierza. Jednak także babcie i dziadkowie, a przynajmniej wielu z nich, stara się iść z duchem czasu. Pomarszczona babcia w chustce i dziadek o lasce to obrazki z przeszłości, stereotypy. Wnuczęta dają dziadkom energię, oni im - miłość i doświadczenie. Jeśli tak to działa, odpowiedź na pytanie - kto ważniejszy: babcia czy dziadek? - w sumie nie ma znaczenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki