Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Drogi nasz, najdroższy Półwysep

Piotr Niemkiewicz i Roman Kościelniak
Tłumy gości to latem normalny widok nad morzem. Na wakacjach skłonni jesteśmy wydawać dużo i za dużo
Tłumy gości to latem normalny widok nad morzem. Na wakacjach skłonni jesteśmy wydawać dużo i za dużo fot. Piotr Niemkiewicz
Marzy ci się romantyczna noc na łódce w Jastarni z kolacją i niezapomnianym śniadaniem? Nie ma problemu - przygotuj tylko dwa tysiące zł. O tym, czy i dlaczego półwysep musi być tak drogi - piszą Piotr Niemkiewicz i Roman Kościelniak

Jak urlop, to tylko na Półwyspie Helskim - przekonują gospodarze nadmorskiego terenu. I zachwalają jego unikatowość, oryginalność czy też niepowtarzalność.
Tyle, że za wszystkie "ochy i achy" na półwyspie trzeba będzie zapłacić. I czasem bajecznie dużo. Nawet za samą możliwość oddychania świeżym, morskim powietrzem. - Półwysep nie jest na każdą kieszeń - komentuje Marta Balicka z Miejskiego Ośrodka Kultury Sportu i Rekreacji. - Ale wypoczynek w kurorcie musi być drogi.

Wyjątkowy teren, najwyższe ceny
Nie opłaca się przyjeżdżać na nadmorskie wakacje bez obfitego zaplecza finansowego - i nie ma różnicy, czy weźmiemy ze sobą portfel, kartę albo czeki. Bo warto się przygotować na naprawdę spore wydatki.
Weekendowy nocleg dwóch osób w Domu Zdrojowym w Jastarni - jednym z najbardziej luksusowych ośrodków na półwyspie - to koszt ok. 1400 zł. Dla porównania, za tę sumę dwie osoby latem np. w Chałupach pomieszkać mogłyby dwa tygodnie.
- Jeszcze taniej jest na polu namiotowym, ale to miejscówka wybitnie dla młodych - przyznaje pani Anna, właścicielka rodzinnego pensjonaciku w Chałupach.
Do niej goście na wakacje przyjeżdżają od wielu lat. - Kiedyś płacili setki, dziś już tak tanio nie jest - przyznaje kobieta. - Bo standard wzrósł.

Przeczytaj także: W Niemczech promują Juratę

A to nie tylko wina luksusowych hoteli, ale też samych turystów, którzy już nie tylko nad Bałtykiem spędzają wakacje. Ale jeżdżą do Egiptu, Turcji, Grecji, na Teneryfę. Nad polskim morzem też spodziewają się porównywalnych, komfortowych warunków. Najdrożej mieszka się oczywiście w luksusach. Tu ceny za jeden nocleg plus dodatkowe wydatki zbliżają się do statystycznej średniej krajowej, którą GUS wyliczył na ponad 4000 zł.

Za prezydencki apartament w Hotelu Bryza (ten przeznaczony dla Shakiry i Gerarda Pique) z fantastycznym widokiem zapłacić trzeba 3200 zł. Dużo? Można zapłacić i mniej - prawie półtora tysiąca złotych. Pod warunkiem, że jeszcze teraz uda nam się znaleźć wolne miejsce w trakcie Euro...
O wynajmowaniu swoich pomieszczeń na półwyspie przebąkiwała też Kancelaria Prezydenta RP.

Romantycznie, czyli z dużą kasą
Do historii kina weszła słynna scena z "Titanica" Jamesa Camerona z Kate Winslet i Leonardem DiCaprio stojącymi na dziobie transatlantyku. Gdy w czasie urlopu między Bałtykiem a Zatoką Pucką przypomnimy sobie tamten film - nie ma problemu. Tę wizję można zrealizować. Wszystko jest na miejscu. Wystarczy tylko zajść na moment do portu w Jastarni. "Ekskluzywna łódź motorowa" należąca do Domu Zdrojowego natychmiast wpadnie nam w oko. Zresztą nie tylko nam... - W sezonie, zwłaszcza tym wysokim, zainteresowanie jest ogromne - przyznają w Domu Zdrojowym.

Za możliwość wykorzystania 12,5 metra pływającego luksusu przyjdzie nam jednak słono zapłacić. Godzinny rejs po zatoce to 1500 zł. Możemy też przepłynąć się na wycieczkę do Gdańska czy Westerplatte - jedyne 5 tys. zł.
Romantyczna noc na wodzie z kolacją i niezapomnianym śniadaniem? Oczywiście - łódka jest do naszej dyspozycji, podobnie jak kelnerska obsługa. Koszt to 2000 zł.

Plus taki, że nie musimy się martwić, że skończymy jak filmowi "Rose i Jack", bo łódź będzie przymocowana do kei. Nie zatonie.
Targają tobą wichry namiętności i chcesz się oświadczyć, mając za oknem i pod stopami fantastyczną panoramę Półwyspu Helskiego? Najtaniej będzie polecieć z grupą 10 osób, bo za dwa bilety zapłacimy jedyne 120 zł. Komu nie chce się oświadczać w tłumie Ślązaków i warszawiaków, ten pewnie wybierze opcję bardziej intymną. W chmury śmigamy lekką i zwrotną Wilgą, a za ekscytujące chwilę z ukochaną zapłacimy równe 300 zł (towarzyszyć nam będzie jedynie pilot).

Smacznie, smacznie
Smakosze na półwyspie znajdą prawdziwy raj dla podniebień. Królują, rzecz jasna, ryby - aczkolwiek w kartach znajdziemy niekoniecznie tylko gatunki rodzime, bałtyckie.

W Helu rozkoszować się można węgorzem. Gotowana ryba w sosie koperkowym - bez żadnych surówek czy innych dodatków - kosztować nas będzie ok. 50 zł. Ale zawczasu warto pomyśleć o dodatkowym zamówieniu, bo po skonsumowaniu tego dania syci na pewno nie będziemy. Gastronomiczne samopoczucie możemy poprawić sobie ucztą z karpia rzecznego. Gotowana ryba też wyciągnie z naszego portfela prawie 50 złotych. A może coś azjatyckiego na ostro lub z zagranicy? Takie dania znajdziemy w ofercie restauracji od Helu po Władysławowo, gdzie półwysep się - jak kto woli - kończy lub zaczyna.

Zobacz także: Sportowe połowy łososi nową atrakcją półwyspu

Krewetki na ostro zaserwują nam we władysławowskim Pekinie. Gdy jemy we dwójkę, za ten posiłek przygotować musimy nieco ponad 100 zł.
Specjalnie dla nas sprowadzone z zagranicy raki czekać będą w helskiej Maszoperii. Kilogram skorupiaków, które przyniesie nam kelner, kosztować będzie okrągłe 90 zł.

Kup pan ziemię
Z pełnym żołądkiem i nieco luźniejszym portfelem możemy rozejrzeć się za lokum. Półwysep wpadł nam w oko, więc rozważamy opcję, by przyjeżdżać tu jak do siebie. Kupujemy więc apartament.

Oczywiście Jurata - bo przecież jak mieszkać, to wśród najsłynniejszych. Czteropokojowe lokum o powierzchni nieco ponad 120 m kw. uszczupli nasz budżet o 2,1 mln zł. Ale za to przez cały rok będziemy mogli podziwiać bajeczną panoramę zatoki. Z takim budżetem możemy też pokusić się o zakupy w Helu. Jeśli mamy chrapkę na tytuł "pana na włościach XXI wieku", to warto zainteresować się ziemią, którą tu od kilku lat usiłuje sprzedać wojsko.

Teoretycznie na cyplową posiadłość o powierzchni ok. 6 hektarów powinniśmy wyłożyć przynajmniej 50 mln zł. Ale armia podzieliła teren na mniejsze działki - trwa ich wycena.

Drogo? Jakie "drogo"?
"Pobyt nad morzem jest drogi" - narzekają turyści, ale i tak garną się nad Bałtyk. Faktycznie, tanio nie jest. Ale jest za to wyjątkowo. - Kto się może pochwalić "początkiem kraju"? - pyta Marek Dykta z helskiego Urzędu Miasta. - A u nas przecież Polska właśnie się zaczyna.

Kaszubi przypominają, że choć noclegi nie są może i tanie, to jednak porównywalne z cenami, które swoim gościom na drugim końcu kraju dyktują górale. I tam, i tu za przyjemność spędzania czasu w miłych okolicznościach przyrody płacić trzeba - jak przed laty - zielonymi. - Kiedyś były to dolary, dziś są stuzłotówki - ze śmiechem wyjaśnia Zbigniew, restaurator i właściciel pamiątkarskiego stoiska we Władysławowie.

Ale czy nad morzem musi być drogo? Nie. - Nasz teren jest na tyle specyficzny, że każdy znajdzie coś dla siebie - mówi Marta Balicka. - Równie dobrze odpocznie student, jak i biznesmen.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki