Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Degustacyjny słownik winiarski": Kiedy wino pachnie jak sierść mokrego psa?

Gabriela Pewińska
Tomasz Bołt
Kiedy wino ma smak grzanki? A kiedy pachnie jak... sierść mokrego psa? - z Wiktorem Zastróżnym, autorem "Degustacyjnego słownika winiarskiego", rozmawia Gabriela Pewińska.

Wino jest jak kobieta. Ma suknię, a nawet usta! O nosie nie wspomnę...

W krajach śródziemnomorskich ludzie mają bardziej osobisty stosunek do wina, stąd też w tej dziedzinie wiele określeń związanych z płcią piękną. Suknia, szata czy kolor wina jest określeniem jego zewnętrznego wyglądu, wszystkich jego cech wizualnych, a więc połysku, przejrzystości, intensywności koloru lub innych właściwości. Suknia może być nieprzezroczysta z uwagi na gęstość wina. Określa też jego zdrowie, powierzchnia wina może być wtedy oleista, opalizująca. Na podstawie oceny koloru i typu wina można także ocenić jego wiek, czasami odmianę winorośli. Wygląd wina jest pierwszym etapem analizy wizualnej, będącej etapem analizy zmysłowej, zwanej także analizą organoleptyczną. Nie brzmi zbyt pięknie, prawda?

Poezja to to nie jest...

Drugim etapem tej analizy jest degustacja węchowa, zwana także nosem, ogólnym określeniem zespołu właściwości aromatycznych wina, czyli zapachów, aromatów lub bukietu. Trzecią, najważniejszą, jest degustacja smakowa, określana także jako usta, paleta lub podniebienie. To najbardziej złożona część degustacji.

Znawcy mówią często, że wino ma aromat grzanki albo dżemu...

...grzanki, tosta czy świeżego chleba. To niezwykle przyjemny zapach. Dotyczy głównie dojrzałych, dobrych szampanów, wielkich białych burgundów, ale także wielu innych białych i czerwonych win. Zwykle jest efektem dojrzewania w odpowiednio wypalanej beczce. Bywa też oznaką wysokiej jakości wina i nie występuje w winie młodym. Jako dżemiaste lub przypominające konfiturę niektórzy określają wina z gorącego klimatu lub gorącego rocznika, kiedy przejrzałe winogrona dają wino dosyć gęste, o smaku pozbawionym wyrazistości, niezbyt finezyjne. Jeśli ta cecha jest nadmierna, wino staje się pospolite.

Ale są też wina, które mogą, niestety, pachnieć kapustą, sierścią mokrego psa, szmatą, światłem, a nawet kurzem! Straszne!

Zapach sierści mokrego psa czy płowej zwierzyny jest trzeciorzędnym aromatem zwierzęcym, a więc powstałym podczas dojrzewania w butelce. Zapach kapusty jest ewidentną wadą wina, wynikającą z błędów winifikacji, lub wadą mocno zredukowanych win, szczególnie białych. Określenie "szmata" odnosi się do wady wina o nieprzyjemnym zapachu starej szmaty, mopa lub stęchłej wody. Powodów powstania takiego zapachu może być wiele. Zapach kurzu, trudny do wyobrażenia, przypominający zapach długo niewietrzonego pokoju o ciężkich dywanach i zasłonach. Wada zapachowa wina pojawia się, gdy winiarz używa źle oczyszczonych pojemników lub uszkodzonych korków.

Kocie siki - oniemiałam! To jedno z haseł w Pana książce! Co mają wspólnego z winem?! A te "brudne skarpetki"? Skąd to się wzięło?!

Mogłem napisać - uryna, byłoby lepiej?


W odniesieniu do wina na jedno wychodzi...

Zarówno we francuskim, jak i angielskim słownictwie winiarskim używa się bezceremonialnie tych określeń. Na ogół nie ceni się tego aromatu, chociaż często występuje nawet w najlepszych Sancerre, Pouilly fumé oraz innych Sauvignon blanc, na przykład z Entre-Deux-Mers w Bordeaux. "Brudne skarpetki" lub "brudne" to bardzo obrazowe określenie wadliwych win o nieprzyjemnych, nie najlepiej pachnących i nieczystych niuansach smakowych. Nie obawiajmy się nazywać rzeczy po imieniu. Bywają dosadniejsze określenia, ale nie cytuję ich w słowniku. Smak światła brzmi dosyć ekscentrycznie, ale określa się tak smak wina całkowicie wyjałowionego na skutek działania promieni słonecznych.

Kiedy pijemy pyszne wino, czasem brakuje nam słów, by je opisać. W Pana słowniku znalazłam określenie: hedonistyczne. Do jakiego wina się odnosi? Jest też wino garażowe. Medytacyjne. Zachmurzone. Zramolałe. Naprawdę?

Hedonistyczne, zgodnie z filozoficzną doktryną, to wino introspektywne, intelektualne, medytacyjne, dające degustującemu niezwykłą, euforyczną wręcz przyjemność. To wina sybaryckie, epikurejskie, zmysłowe, podniecające, rozkoszne. Oczywiście taka ocena ma niewątpliwie charakter osobisty, a więc w dużym stopniu subiektywny. Pamięta pani "Filozofię wina" Béli Hamvasa? "Klucz do życia oświeconego (vita iluminativa) znajduje się w naszych rękach, a tak naprawdę - w naszych beczkach i butelkach z winem.

To wino uczy nas, czym jest upojenie, czym stan wyższej trzeźwości, czym światłe życie". Wino jest jak człowiek, który utracił swoją młodość - w pewnym wieku staje się zramolałe, zniedołężniałe, zwiędłe. Nieco przykre, ale prawdziwe. Antropomorfizm w winiarstwie jest dosyć częsty. Zachmurzone to inaczej wino nieprzejrzyste, nieklarowne. Garażowe wino jest nieco ironicznym określeniem bogatych win produkowanych w niewielkich ilościach, w małych winnicach, niezwykle ekstraktywnych, najczęściej, bez uzasadnienia, niezwykle kosztownych, na przykład Petrus, grantoskany itp.
Jakie określenia człowiek lubiący wino powinien znać? Które ze słów powinien zapamiętać, by zaimponować znawcom? Jak powiem o winie, że jest gołe, to nie będzie głupio?

Tych określeń jest bardzo wiele, w tym słowniku zamieściłem ponad 2 tysiące haseł. Z pewnością należy przyswoić ich sobie kilkadziesiąt. Gołe to inne określenie wina ubogiego, chudego, cienkiego, kościstego, wodnistego, bez koloru, bez ciała i mocy.

Pisze Pan o francuskim paradoksie.

To odkrycie, że umiarkowane picie czerwonego wina, zdaniem twórcy tego pojęcia, doktora Serge'a Renauda, wydaje się skutecznym środkiem zapobiegającym chorobie wieńcowej. W Ameryce Północnej, gdzie w ciągu roku na zawał serca umiera około miliona ludzi, zbadano, że gdy wypijają dwie szklaneczki czerwonego wina dziennie, zagrożenie zawałem zmniejsza się u nich o 40 procent! W 1995 roku badacze duńscy ogłosili, że osoby pijące regularnie wino, umiarkowanie oczywiście, okazały się w 60 procentach mniej podatne na zawał serca i udar mózgu oraz w 50 procentach na inne schorzenia. Wywołano temat, który na pierwszy rzut oka podważał sens walki z piciem alkoholu. We Włoszech i na południu Francji pija się niewielkie ilości wina, regularnie, głównie do posiłku. Na północy Europy oraz w Ameryce alkohol pije się głównie, niestety, dla jego właściwości odurzających. Według naukowców, czerwone wino ma specyficzne właściwości ochronne z uwagi na zawartość przeciwutleniaczy, które zmniejszają lepkość płytek krwi. Niestety, jednorazowe spożycie dużej ilości alkoholu powoduje skutek odwrotny. Wypicie całotygodniowej porcji wina w jeden wieczór sprawi, że zostajemy bez ochrony antyoksydantów przez 80 procent czasu najbliższego tygodnia. Cały problem tkwi więc w umiarkowanym piciu czerwonego wina.

Brałam udział w wielu degustacjach, ale wciąż zdumiewa mnie fakt, że degustacja nie oznacza picia wina. Jedynie smakowanie i wypluwanie do specjalnego wiaderka. Wstyd się przyznać, ale nie wypluwam. Szkoda wina...

Ja też wszystkich nie wypluwam! Tylko te złe. Gdy piję znakomite wino, nie mogę się oprzeć, by go nie przełknąć. Oczywiście, na targach winiarskich pozostaje tylko wypluwanie! Na degustacji dla przyjemności, gdzie wino się pije, nie powinno być jego gatunków więcej niż pięć, siedem. Przy większej ilości coraz trudniej je ocenić.
Rozmawiała Gabriela Pewińska

Możesz wiedzieć więcej!Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki