Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Defibrylatory ratują życie, gdy są dostępne

Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
Tomasz Bołt
Jest szansa, by siecią takich urządzeń opleść cały Gdańsk, warto, by ten pomysł podchwycili inni O tym, czy projekt będzie realizowany w ramach budżetu obywatelskiego, zdecydują mieszkańcy

Aż 33 urządzenia, które pomogą uratować życie osób zagrożonych nagłą śmiercią sercową, mają szanse znaleźć się w różnych częściach miasta, jeśli taka będzie wola jego mieszkańców. Ten jedyny projekt ogólnomiejski związany ze zdrowiem, którego koszt wynosi 816 tys. zł, ubiega się o finansowanie w ramach tegorocznego budżetu obywatelskiego.

Chodzi o tzw. defibrylatory zewnętrzne - obsługiwane nawet przez przypadkowych przechodniów, niemających zawodowo nic wspólnego ze służbą zdrowia, są w stanie pobudzić serce, które się zatrzymało, i zmusić je do pracy, by chory nie umarł i doczekał, aż dotrą do niego ratownicy z pogotowia.

Autorzy tego projektu - Mateusz Błażewicz, radny dzielnicy Brzeźno, i jego kolega - ratownik medyczny Karol Bączkowski chcieliby rozlokować je m.in. na przystankach tramwajowych, przystankach SKM, w szkołach, halach sportowych, pętlach tramwajowo- autobusowych, w przejściach podziemnych, zoo - tam, gdzie najczęściej odnotowywano do tej pory przypadki zatrzymania akcji serca.

- Pomysł zrodził się w kwietniu, kiedy zupełnie przypadkiem zobaczyłem taki defibrylator w gmachu pomiędzy Urzędem Wojewódzkim a Urzędem Marszałkowskim - mówi Mateusz Błażewicz. - Jako że był to okres poprzedzający zgłaszanie projektów do budżetu obywatelskiego, a wtedy jeszcze nie miałem pomysłu na projekt, postanowiłem pogłębić swoją wiedzę na temat takich urządzeń. Wiedziałem wówczas, że takie urządzenia są czymś powszechnym w krajach Europy Zachodniej, że ich dostępność zwiększa szanse na przeżycie osób, u których wystąpiło nagłe zatrzymanie krążenia. Jednocześnie nie kojarzyłem innego miejsca w Gdańsku, gdzie takie urządzenie by się znajdowało.

Po wpisaniu w internetowej wyszukiwarce fraz „defibrylator” i „Gdańsk” Mateusz Błażewicz trafił na wywiad ze znanym kardiologiem prof. Grzegorzem Raczakiem i pracę dyplomową dr. Tomasza Łopacińskiego, która w istocie była gotowym do realizacji, nie tylko w Gdańsku, ale w całym Trójmieście, projektem wdrożenia systemu defibrylatorów AED.

Po lekturze jednego i drugiego tekstu sprawdził, gdzie takie urządzenia w Gdańsku funkcjonują, i okazało się, że jest ich zaledwie kilkanaście, przy tym tylko niewielka liczba wskazanych lokalizacji pokrywała się z listą tych lokalizacji, które rekomendował dr Łopaciński.

- Szczególnie przemówił do mnie ten argument, że użycie defibrylatora w przeciągu pierwszych trzech minut, w sytuacji nagłego zatrzymania akcji serca, zwiększa szanse na przeżycie do 70 proc.! - dodaje Mateusz Błażewicz. - Statystyki potwierdzające częste występowanie przypadków zatrzymania akcji serca na terenie Gdańska i niewielka liczba ogólnodostępnych defibrylatorów AED przekonały nas, że wato ten projekt zgłosić do tegorocznej edycji budżetu obywatelskiego 2017.

Przypominamy - na projekty zgłoszone w tegorocznej edycji budżetu obywatelskiego głosować można na stronie www.gdansk.pl.

Wybrać można jeden projekt dzielnicowy i jeden ogólnomiejski.

„Ojcem chrzestnym” projektu rozmieszczenia defibrylatorów w najbardziej uczęszczanych miejscach Gdańska jest prof. dr hab. nauk med. Grzegorz Raczak - kardiolog specjalizujący się w elektroterapii serca.

Wystarczy kilka prostych czynności

Nasza rozmowa

Z prof. dr hab. med. Grzegorzem Raczakiem, kierownikiem Kliniki Kardiologii i Elektroterapii Serca Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, rozmawia Jolanta Gromadzka-Anzelewicz

Rekomendował Pan projekt „uzbrojenia” Gdańska w defibrylatory?

Oczywiście. Bardzo bym chciał, by podobne inicjatywy zrodziły się we wszystkich miastach w Polsce. Projekt ten konsultowali eksperci - dr Tomasz Łopaciński oraz dr Ewa Raniszewska z Klinicznego Oddziału Ratunkowego w UCK. To niewątpliwa zaleta tego projektu, bo defibrylatory można również rozmieścić tak fatalnie, że w ogóle nie będą spełniać swojej funkcji. Defibrylatory w różnych punktach miasta to jeden z elementów systemu, który należy stworzyć.

To znaczy?

Kluczowe jest szkolenie z zasad udzielania pierwszej pomocy w przypadku zatrzymania krążenia kogo tylko się da, np. miliona ludzi na Pomorzu. A więc wszystkie dzieci w szkołach - według tego samego programu. Marzy mi się, by w podstawach programowych zapisane było, że dziecko kilkuletnie musi potrafić rozpoznać zagrożenie i wezwać pomoc, a nie ma sensu, by podejmowało reanimację, bo taki maluszek tylko się zestresuje, a jego siła jest niewystarczająca, by sobie z tym poradził. Starsi uczniowie powinni się już uczyć zasad reanimacji, a jeszcze starsi - obsługi defibrylatora oraz koordynowania akcji, bo rozdzielenie zadań to również bardzo ważna sprawa. Oczywiście, ta wiedza musi być potem powtarzana.

W jednym z popularnych seriali telewizyjnych jest scena, w której elektroda defibrylatora odkleja się od piersi osoby reanimowanej i razi prądem ratownika. Czy tak się może zdarzyć w rzeczywistości?

Ależ to bzdura, na dodatek bardzo szkodliwa. Widz, który to obejrzy, zacznie się bać, że próbując kogoś ratować, może sobie zaszkodzić, a to nieprawda. Ani sobie, ani osobie, którą ratuje, nie może zaszkodzić, stosując defibrylator. Zgodnie z hasłem „Nie bójmy się ratować” człowiekowi, któremu serce stanęło, naprawdę nie można już zaszkodzić, bo on umiera. Natomiast wystarczy wykonać kilka prostych czynności, by ocalić mu życie lub uchronić przed ciężkim, nieodwracalnym kalectwem.

Widuje Pan takie osoby?

Praktycznie codziennie przywożeni są na Kliniczny Oddział Kardiologii chorzy po incydentach zatrzymania krążenia, do których doszło gdzieś na mieście - w miejscu pracy, na ulicy, w supermarkecie. Wielu z nich jest w stanie wegetatywnym, nawet jak uda się sprawić, by sami oddychali, to nie ma z nimi żadnego kontaktu. Często są to ludzie młodzi, którzy mogliby żyć, gdyby w porę podjęto akcję reanimacyjną.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki