18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czym jest "chimera genetyczna"? Zagadka podwójnego DNA zabójcy Kamili B. [ROZMOWA]

Szymon Zięba
Oskarżony o zabójstwo Kamili B. Grzegorz G. jest "chimerą genetyczną"
Oskarżony o zabójstwo Kamili B. Grzegorz G. jest "chimerą genetyczną" Przemek Świderski
Od roku Sąd Okręgowy w Gdańsku bada sprawę śmierci 23-letniej Kamili B., studentki z Gdańska. Oskarżony o zabójstwo Grzegorz G. jest "chimerą genetyczną", we krwi ma mieszaninę kodów, zaś w cebulkach włosów - kod pierwotny. Z profesorem Ryszardem Pawłowskim z Katedry i Zakładu Medycyny Sądowej Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego o tym zjawisku biologicznym rozmawia Szymon Zięba.

Czytaj więcej na temat procesu ws. zabójstwa Kamili B.: Według biegłych oskarżony jest biologiczną chimerą

Ponad 35 lat jest Pan biegłym sądowym. Wiele przypadków genetycznych chimer spotkał Pan w swojej karierze?
Szczerze mówiąc, licząc tylko postępowania karne, przypadek Grzegorza G. jest pierwszy. I nie ukrywam - byliśmy zadziwieni, badając tę sprawę, ale przestępstwo w końcu każdy może popełnić. W kontekście "cywilnym" to mamy i mieliśmy do czynienia bardzo często ze zjawiskiem chimeryzmu. Od 1995 roku współpracujemy bowiem z profesorem Andrzejem Hellmannem i jego Kliniką Hematologii GUMed. Badamy efekty przeszczepu szpiku kostnego. Profilowanie DNA jest bardzo pomocne przy diagnozowaniu przyjęcia się przeszczepu i ewentualnego wznowienia choroby. Wobec tego przez prawie 20 lat mieliśmy do czynienia z próbkami pochodzącymi od różnych pacjentów. Mówiąc krótko: problem chimer biologicznych nie jest dla nas obcy.

W jakich okolicznościach zachodzi takie zjawisko w organizmie człowieka?
Osoba, której się przeszczepia szpik kostny, musi być najpierw poddana procesowi zniszczenia jego własnego szpiku. To są brutalne dla organizmu zabiegi. Chory poddawany jest chemioterapii lub radioterapii. Podczas takiego leczenia zupełnie zabijany jest szpik pacjenta, bo występują tam komórki nowotworowe. I w tym momencie biorca szpiku jest zupełnie bezbronny, ponieważ nie ma komórek produkujących przeciwciała. Brak jest mechanizmów obronnych. Później pacjentowi podaje się odpowiednio dobrany, zgodny genetycznie, szpik kostny od dawcy. Następnie oczekujemy na przyjęcie przeszczepu. Kiedy szpik zaczyna się przyjmować, biorca staje się chimerą. Profil DNA należących do niego komórek krwi jest inny - bo pochodzi od dawcy - niż wszystkich pozostałych komórek jego organizmu, na przykład tych tworzących cebulki włosowe. Często grupa krwi jest inna w jego na przykład ślinie niż ta obecna w jego krwi na erytrocytach (krwinkach czerwonych).

I tak było w sytuacji Grzegorza G.?
Tu mieliśmy jeszcze bardziej skomplikowany przypadek, ponieważ we krwi tego mężczyzny obecny był profil DNA zarówno jego własny, jak i ten przeszczepiony - dawcy.

To normalne dla chimer genetycznych zjawisko?
To sytuacja, która się pojawia czasami przy przeszczepach szpiku kostnego. I jest to zjawisko zazwyczaj niepożądane. Odnawiają się bowiem komórki chorego. I nie wiadomo, czy to są komórki zdrowe, czy nowotworowe. Pojawianie się zjawiska chimeryzmu we krwi z punktu widzenia medycznego może więc być problemem.

Jak udało się biegłym połączyć elementy układanki w sprawie Grzegorza G.?
My przeprowadziliśmy tylko część badań w tej sprawie. Rozpoczął je bowiem Wydział Biologii Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku. Do nas należało zbadanie między innymi zabezpieczonej odzieży ofiary i inne dowody. I tam pojawiały się mieszaniny DNA. Ale już mieliśmy wiadomość, że może wystąpić problem natury chimeryzmu. Policja, która wcześniej zaczynała badania w tej sprawie, uzyskała taką informację. Udało się jej ustalić pierwotny profil DNA oskarżonego, pochodzący z cebulki włosowej.

W podobnej sytuacji, gdyby śledczy nie wiedzieli, że oskarżony miał przeszczep szpiku, śledztwo mogłoby zostać skierowane na zły tor?
Bezwzględnie tak. Oskarżonym mógłby być Bogu ducha winny dawca szpiku kostnego! On oddał swój materiał genetyczny w dobrej wierze, żeby pomóc choremu człowiekowi. Ale jednocześnie przekazał swój unikatowy profil DNA. Wobec tego zostawienie materiału DNA, na przykład z krwi, na miejscu przestępstwa przez biorcę skutkowałoby poszukiwaniem mężczyzny o zupełnie innych cechach DNA, czyli dawcy. Mogłoby się zdarzyć, że policja zapukałaby do drzwi dawcy, stwierdzając, że jest on wśród podejrzanych, bo jego materiał genetyczny został ujawniony na miejscu zdarzenia. I wtedy pojawiają się dwie wersje: czy to ta osoba zostawiła ślad? Czy może to "tylko" jego DNA noszone we krwi biorcy? Bez wiedzy o tle w tej sytuacji nie udałoby nam się niczego rozstrzygnąć.

Panie profesorze, jeżeli dobrze rozumiem, odnosząc się do konkretnej sprawy: gdyby do materiału dowodowego zabezpieczyć cebulkę włosa albo ślinę Grzegorza G. i porównać jej materiał genetyczny z materiałem DNA jego krwi, mogłoby się okazać, że te dwa elementy układanki po prostu do siebie nie pasują?

W tym konkretnym przypadku one do siebie częściowo pasowały, na tym polega nietypowość tej historii. Jak już wspomniałem, u Grzegorza G. chimeryzm dotyczył krwi: odradzające się cechy DNA biorcy, czyli Grzegorza G., i cechy dawcy. Mieliśmy tu do czynienia z mieszaniną materiału genetycznego we krwi, należącą do dwóch osób, dokładnie dwóch mężczyzn. Gdybyśmy porównali profil DNA z jego cebulki włosa z jego krwią, to tam znaleźlibyśmy i materiał genetyczny zgodny z tym z cebulki, czyli materiał pierwotny biorcy, i materiał dawcy. Należy jednak zaznaczyć, że jeżeli przeszczep przyjmuje się prawidłowo, to takie zjawisko nie zachodzi. Osoba po prawidłowym przeszczepie jest chimerą, ale nie "we krwi". W przypadku Grzegorza G. pozostawienie krwi przez jedną osobę wskazało na obecność dwóch osób.

Naukowcy są w stanie ustalić płeć i dawcy, i biorcy na tej podstawie?
Oczywiście. W tej sprawie ustalono materiał genetyczny DNA dwóch mężczyzn. Dawca szpiku nie był spokrewniony w linii męskiej z Grzegorzem G.

W jakich cywilnych sprawach spotykał się Pan z chimerami?

Sytuacja wystąpiła wiele lat temu i wcale nie dotyczyła osoby po przeszczepie. Trzeba tu dodać, że normalna, z punktu widzenia genetyki, kobieta ma tylko dwa chromosomy X. Czyli jej genotyp zapiszemy jako XX. Mężczyzny natomiast jako XY. On bowiem chromosom X otrzymuje od matki, a Y od ojca. Zdarzają się jednak przypadki, raz na mniej więcej 25 tysięcy urodzin, w których w genotypie obecny jest chromosom Y, a jego właściciel wygląda jak kobieta! Taka osoba genetycznie jest mężczyzną, ale "z wyglądu" kobietą. W 1997 roku badaliśmy taką sytuację.

Oczywiście nie w sprawie karnej.

To były zawody z okazji tysiąclecia Gdańska. Przyjechały wtedy do nas siatkarki z całego świata. Poproszono nas o przebadanie DNA 144 zawodniczek. Okazało się, że 143 mają prawidłowy profil XX, a jedna XY. To można wyjaśnić pewną wadą genetyczną na chromosomie Y. Gdyby ta kobieta zostawiła swoje DNA, na przykład na miejscu przestępstwa, szukalibyśmy mężczyzny! A ten "genetyczny mężczyzna" wyglądałby... jak kobieta.

O sprawie piszemy również szeroko w papierowym, wtorkowym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego" z 18.02.2014 r.

Treści, za które warto zapłacić! REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI

Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki