Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy jesteśmy zagrożeni terroryzmem islamskim? "Oni tu wrócą" - mówi Selim Chazbijewicz [ROZMOWA]

rozm. Dorota Abramowicz
Selim Chazbijewicz: Ludzie, którzy walczą po stronie dżihadystów, w końcu wrócą do kraju i mogą stanowić zagrożenie także tutaj, w Polsce.
Selim Chazbijewicz: Ludzie, którzy walczą po stronie dżihadystów, w końcu wrócą do kraju i mogą stanowić zagrożenie także tutaj, w Polsce. T.Bołt
Z prof. Selimem Chazbijewiczem, polskim Tatarem, byłym imamem gminy muzułmańskiej w Gdańsku, rozmawia Dorota Abramowicz.

Wiadomo już, że dżihadysta, który w Iraku brutalnie zamordował amerykańskiego dziennikarza Johna Folleya, pochodzi ze wschodniego Londynu...
Mieszka tam wielu Arabów i byłych obywateli państw azjatyckich, którzy ze względu na europejskie paszporty nie mają problemów z podróżowaniem. Do dżihadystów dołączają także rodowici Europejczycy - obywatele Austrii, Niemiec, Wielkiej Brytanii. Wcześniej zostali zwerbowani przez osoby działające pod płaszczykiem organizacji charytatywnych i misji religijnych albo przyjeżdżające do nas jako turyści.

Do nas, czyli również do Polski?
Także do naszego kraju. Wiadomo, że na język polski tłumaczona jest i wydawana w dużych nakładach literatura fundamentalistyczna, m.in. Sajjida Abu'l la Al Maududiego i Sajjida Kut'ba. Ten ostatni, uznawany za "Lenina dżihadu", został skazany na karę śmierci w Egipcie za inspirację zamachu na prezydenta Anwara Sadata. Pojawiają się także wydania współczesnych autorów, teoretyków muzułmańskiego fundamentalizmu.

Kto sprzedaje te książki?

Książki i ulotki drukowane przez te same grupy, finansowane przez środowiska radykalnych islamistów z krajów Bliskiego Wschodu, rozdawane są za darmo, za pośrednictwem internetu. A to już oznacza, że w działalność propagandową zaangażowane są niemałe pieniądze. Islamski fanatyzm to rak toczący cywilizację muzułmańską od końca lat 80. XX wieku, czyli od upadku komunizmu. Tzw. marksistowskie organizacje arabskie, (np. Czarny Wrzesień, odpowiedzialny za zamach na olimpiadzie w Monachium w 1972 r.), po upadku ZSRR straciły grunt pod nogami. Podjęto wówczas pierwszą próbę stworzenia międzynarodówki islamskiej. Chrztem bojowym dla "psów wojny" były najpierw walki w Afganistanie, potem w Bośni, a następnie w pierwszej i drugiej wojnie w Czeczenii. I tak powstała czołówka muzułmańskich bojowników, chociaż bardziej odpowiednie będzie angielskie słowo określające ich jako fighterów. Po 11 września 2002 r. pojawili się młodzi teoretycy, którzy odkryli muzułmański totalitaryzm. To, co dzieje się obecnie w Iraku, gdzie odmawia się prawa do życia wszystkim, którzy myślą inaczej, jest tylko skutkiem konsekwentnego rozwijania tej ideologii.

Jak do ideologicznej rewolucji w islamie podchodzą polscy Tatarzy?
Nas tam nie ma. Islam Tatarów jest bardziej mistyczny, a to oznacza, że zarazem o wiele bardziej liberalny w stosunku do innych wyznań i światopoglądów.

Przed laty Tatarzy, żyjący od kilkuset lat na polskich ziemiach, dominowali wśród wyznawców islamu w naszym kraju. Jak teraz wygląda środowisko muzułmanów w Polsce?
Środowisko zaczyna się dzielić. A właściwie już się podzieliło. Są wśród nas polscy Tatarzy, są i Turcy, przeważnie biznesmeni, także reprezentujący nurt liberalny. Do tego dochodzą obywatele Wspólnoty Niepodległych Państw, czyli byłych krajów Związku Radzieckiego, i wreszcie Arabowie. Przy czym trzeba podkreślić, że większość Arabów nie jest radykalna. Nie chce konfliktów. Zależy im na nauce religii dla dzieci, na spotkaniu w meczecie na modlitwie. Potem idą do domów. Coraz liczniejsza jest także grupa konwertytów, czyli Polaków, którzy przeszli na islam. W Trójmieście, a także w innych większych miastach, w Poznaniu, Lublinie, na Śląsku, jest ich sporo.

W jednym z wywiadów mówił Pan, że w Syrii i Iraku może walczyć nawet kilkunastu Polaków - konwertytów. Skąd taka wiedza?
Są to bardziej podejrzenia wynikające z dedukcji niż wiedza. Śledząc wypowiedzi polskich konwertytów na muzułmańskich forach internetowych, można poznać ich jednoznacznie i publicznie formułowane poglądy. Ich autorzy posługują się bardzo ostrą, agresywną retoryką. Nie raz byłem adresatem ich nienawistnych wpisów, w których określające mnie słowo "heretyk" należało do najłagodniejszych. Pojawiały się tam też wezwania do walki o "czystość wiary", grupy konwertytów np. skrzykiwały się, by wyruszyć do Kruszynian i Bohoników, by "nauczyć Tatarów, jak wyznawać islam". Zabrzmiało to jak poważna pogróżka. Ponadto styl niektórych sformułowań pozwalał wysnuć wniosek, że pisali je ludzie mieszkający poza Polską, doskonale orientujący się w realiach działań wojennych w Iraku i Syrii.

Zna Pan autorów tych wypowiedzi?
Z paroma miałem do czynienia. Nie chcą oni podawać swoich danych, występują przeważnie pod pseudonimami. Są to zwykle imiona arabskie, np. Abdullah Abdullah. Choć motywy, które przyciągnęły ich do islamu, są różne (od buntu przeciw lokalnemu proboszczowi, przez trwającą już kilkaset lat "modę na Orient", po chęć poszukiwania własnej drogi), to - niestety - większość z nich ostatecznie trafia do finansowanych z różnych źródeł "misji". Prowadzą je "poławiacze dusz", prawdziwi werbownicy, którzy szukają w Europie, w tym także w Polsce, osób gotowych podjąć się działań terrorystycznych.

Dlaczego u nas?
Wygląd Polaków nie budzi takich podejrzeń, jak osób z Bliskiego Wschodu, cenione są także polskie paszporty. Pod pretekstem szkoleń i kursów religijnych konwertyci wysyłani są do madres, czyli szkół religijnych, które w Pakistanie są znane jako wylęgarnia terrorystów. Stosowane tam metody nauczania pamięciowego pochodzą z wczesnego średniowiecza. Tak tworzy się fanatycznych wyznawców islamu. Warto też wiedzieć, że takie osoby izolują się od dotychczasowego otoczenia. Ktoś, kto zamierza rygorystycznie przestrzegać wszystkich zasad islamu, ma problem z utrzymaniem pracy. A przecież trzeba jakoś utrzymać siebie, rodzinę... Pozostaje wyjazd.

Czy polskie władze kontrolują te fundamentalistyczne grupy?
Nic mi na ten temat nie wiadomo. Uważam jednak, że sytuacja jest potencjalnie groźna i może grozić destabilizacją bezpieczeństwa państwa. Ludzie, którzy walczą po stronie dżihadystów, w końcu wrócą do kraju i mogą stanowić zagrożenie także tutaj, w Polsce. Ktoś ich musi powstrzymać. Przyznam, że na to, co się dzieje, patrzę z dużą obawą. Jeśli dojdzie do aktów terroryzmu, odbije się to także na nas, Tatarach. Nie można do tego dopuścić.

Treści, za które warto zapłacić! REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI

Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki