Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czarni grają u siebie, ale mistrz się nie poddaje

Patryk Kurkowski
W Gdyni raz górą był Prokom, a następnym razem Czarni
W Gdyni raz górą był Prokom, a następnym razem Czarni Przemek Świderski
Obrońcy mistrzowskiego tytułu znaleźli się w trudnym położeniu. Gdynianie stracili przewagę parkietu, ale nie zamierzają składać broni. Wszak Asseco Prokom nieraz już wychodził z tarapatów. Teraz piłka jest jednak po stronie Energi Czarnych. Bo to słupszczanie zagrają dwa mecze przed własną publicznością.

Niedoceniana przez ekspertów drużyna trenera Dainiusa Adomaitisa szybko podniosła się po inauguracyjnej wpadce. "Czarne Pantery" zrobiły ogromny postęp, wyciągnęły wnioski z pierwszego starcia i zagrały znakomicie po obu stronach parkietu. Zwłaszcza Paweł Leończyk. Energa Czarni - ku zdumieniu wszystkich - pewnie wygrali i doprowadzili do remisu w stanie rywalizacji (1-1), stawiając jednocześnie mistrzów Polski w trudnej sytuacji.

- Cieszymy się nie tylko ze zwycięstwa, ale głównie ze stylu wygranej. Właśnie tak trzeba walczyć w play-off - mówił w Gdyni zadowolony trener Adomaitis.

- Przed meczami z Asseco Prokomem trener Adomaitis wiele razy powtarzał nam, że jesteśmy w stanie pokonać mistrzów Polski i to stało się faktem - dodał bohater meczu, Leończyk.

Asseco Prokom poległ przez swoje problemy w ataku. Przez niespełna sześć minut pierwszej kwarty gdynianie zdobyli zaledwie dwa punkty. Wprawdzie później przełamali impas, ale grali zrywami, więc natychmiast po zbliżeniu się do rywala ponownie tracili dystans. U żółto-niebieskich szwankowała też defensywa, statystycznie najlepsza w lidze. W obliczu kłopotów w dwóch kluczowych elementach, a także przegranej walce pod tablicami, obrońcy tytułu nie byli w stanie po raz drugi ograć ambitnych słupszczan.

Podopieczni Tomasa Pacesasa zagrają teraz na wyjeździe, czyli teoretycznie mają utrudnione zadanie, ale wychodzili już ze zdecydowanie większych opresji. Wątpliwe też, żeby ponownie zagrali tak kiepsko w obronie i ataku. Tym bardziej że mistrzowie grając z wielkim zaangażowaniem są w stanie zatrzymać każdego.

- Musimy odzyskać teraz to, co straciliśmy przez tę przegraną. Nie poddajemy się. Można przyjąć, że walka zaczęła się od nowa. Zatem wszystko przed nami - stwierdził Pacesas.

- Trzeba szybko otrząsnąć się, jeszcze raz obejrzeć to spotkanie, porozmawiać i starać się wyeliminować nasze błędy - dodał Adam Hrycaniuk.

Początek trzeciego spotkania w niedzielę o godz. 18.30. Transmisja w TVP Sport.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki